W najciekawszych sobotnich meczach 31. kolejki Primera Division (wyłączając Wielkie Derby Europy) grały Sevilla, która mierzyła się z Malagą oraz Villarreal, podejmujący Sporting Gijon.
Malaga CF – Sevilla FC
Gospodarze, plasujący się tuż nad strefą spadkową, rozpoczęli mecz dosyć niemrawo, w 7. minucie Ivan Gonzalez nie upilnował Luisa Fabiano, który miał pierwszą w meczu szansę na bramkę. Kilka chwil później świetnie Brazylijczykowi podawał Cala, jednak jego strzał obronił Munua. Trzy minuty później gospodarze niespodziewanie objęli prowadzenie, po dośrodkowaniu z prawej strony Dudy piłkę przed siebie wypuścił Palop, zaś do bramki wbił ją Caicedo. Sekundy później prowadzenie mógł podwyższyć Juanito, jednak nie wykorzystał dobrej piłki od Dudy. Przed końcem pierwszej połowy trzecią okazję w meczu miał Fabiano, jednak Munua i tym razem był lepszy.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków gości, w 50. minucie piłkę od Navasa zgrał Kanoute, a Fabiano ponownie bardzo groźnie strzelał na bramkę gospodarzy. W odpowiedzi gospodarze za sprawą Fernando mogli podwyższyć prowadzenie, jednak jego strzał minął bramkę Palopa. Niebawem doświadczony golkiper wyłapał dośrodkowanie Bahy do wprowadzonego chwilę wcześniej Victora Obinni. Sekundy później, przy rzucie wolnym z ponad 40 metrów, fatalnie zachował się Munua, który wybił opadającą piłkę tuż przed siebie (niemal wpadając z nią do bramki), zaś formalności z bliska dopełnił Cala. Już po chwili Sevilla miała dwie szanse, żeby objąć prowadzenie, ale po raz kolejny Fabiano i Kanoute chybili. Andaluzyjczycy dopięli swego w 84. minucie, ponownie po rzucie wolnym z dalszej odległości, który wylądował na głowie Lolo. Sevilla zwyciężyła, wykazując sporą inicjatywę, i wciąż liczy się w walce o Ligę Mistrzów.
Villarreal CF – Real Sporting Gijon
Gospodarze, po niemrawym początku sezonu, złapali rytm i włączyli się do walki o europejskie puchary. Sporting jest jedną z najlepszych drużyn środka tabeli, gra piłkę zorganizowaną i dosyć ciekawą. Faworytem byli jednak piłkarze „Żółtej Łodzi Podwodnej” i, jak na takowego przystało, od początku meczu zaatakowali. W 3. minucie, w ciągu kilkunastu sekund, dwukrotnie Juana Pablo mogli pokonać Joseba Llorente oraz Nilmar, jednak bramkarz gości pozostał niepokonany. W odpowiedzi strzelał Kike Mateo, jednak Diego Lopez tylko odprowadził piłkę wzrokiem. W 16. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie, mocny strzał Caniego z narożnika pola karnego odbił Pablo, ale przy dobitce z niewielkiej odległości Godina był już bezradny. Do końca pierwszej odsłony swoje szanse mieli również Rossi i Llorente, jednak wynik nie zmienił się.
W drugiej połowie ponownie Rossi zaniepokoił Pablo, po akcji z Senną, jednak i to nie przyniosło drugiej bramki dla Villarrealu. W 63. minucie bliski wyrównania był Sporting, jednak Diego Castro powstrzymał do spółki Godin z Lopezem. Dwanaście minut później przed stratą bramki swój zespół ponownie uchronił Pablo, po akcji Piresa i Nilmara. W końcówce spotkania ostatnią okazję na podwyższenie prowadzenia miał po raz kolejny Rossi, jednak i tym razem Juan Pablo nie dał się pokonać. „Żółta Łódź Podwodna” odniosła zasłużone, choć najniższe zwycięstwo i w dalszym ciągu ma bardzo duże szanse na grę w europejskich pucharach.