We wtorek rozpoczęła się dziewiąta w sezonie 2008 kolejka Premier Lligi. Tego dnia rozegrano tylko dwa mecze. Spartak Moskwa zmierzył sie u siebie z Szinnikiem Jarosławl, a FK Moskwa z Rubinem Kazań
Zdecydowanym faworytem konfrontacji na Łużnikach była drużyna Stanisława Czerczesowa. Przemawiało za nimi praktycznie wszystko: forma, kadra i doświadczenie zdobyte między innymi w meczach międzynarodowych. Przed meczem na arenie tegorocznego finału Ligi Mistrzów każdy inny wynik poza zwycięstwem „Miaso” byłby sporą niespodzianką.
Pomimo że za murowanych kandydatów do zwycięstwa należało uznać gospodarzy, nieoczekiwanie na prowadzenie jako pierwsi wyszli goście. Już w 11. minucie premierowego gola meczu zdobył Monariow. Prowadzeniem jednak Szinnik cieszył się zaledwie 180 sekund, gdyż tyle czasu Spartak potrzebował, by wyrównać, a na listę strzelców wpisał się Mozart. Brazylijczyk pewnie wykorzystał rzut karny. Następnie nastąpiła seria ataków „Czerwono-białych”. Moskwianie założyli hokejowy zamek i praktycznie nie schodzili z połowy beniaminka. Przyniosło to skutek na 9 minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę spotkania, kiedy po akcji gospodarzy futbolówkę do własnej bramki skierował Ricardo Silva.
Druga część starcia miała identyczny przebieg, jak pierwsza. Pomimo że to podopieczni Stanisława Czerczesowa stanowili większe zagrożenie w polu karnym Stiepanowa, to goście umieścili piłkę w siatce Pletikosy, a za „swojaka” zrehabilitował się Ricardo Silva, pokonują reprezentacyjnego chorwackiego golkipera. Podobnie, jak w pierwszej połowie, zaledwie 180 sekund potrzebowali gospodarze, by odpowiedzieć na trafienie Szinnika, a swoją piatą bramkę w tym sezonie zdobył Brazylijczyk Welliton. W 79. minucie kropkę nad „i” postawił wracający po absencji za czerwona kartkę Roman Pawljuczenko.
Spartak, odrobiłby część strat do liderującego Rubinu, gdyby kazańczycy nie zdobyli trzech punktów w konfrontacji z FK Moskwa. „Obywatele’ liczyli, że po ostatnim zwycięstwie uda im sie także odnieść sukces w meczu prowadzącymi w tabeli piłkarzami Kurbana Bierdyjewa. I, szczerze mówiąc, po pierwszej połowie mogli na to liczyć. Byli wtedy drużyną zdecydowanie lepszą, atakującą, potrafiącą zamknąć rywala na jego połowie, potrafiącą swoją przewagę udokumentować bramką. W 34′ Siergieja Kozkę pokonał Kalieszin i na stadionie imienia Eduarda Strielcowa zapachniało sensacją. Na przerwę zawodnicy Olega Błochina schodzili, mając przewagę jednego gola.
Po przerwie widać było, że Kurban Bierdyjew dał swoim piłkarzom odpowiednią reprymendę. Podziałało to na nich mobilizująco, gdyż już po sześciu minutach gry na tablicy świetlnej pojawił się wynik 1-1 za sprawą trafienia Hasana Kabze. Dzięki temu golowi kazańczycy odzyskali wiarę w siebie i w swoje możliwości, przez co zaczęli usilnie dążyć do zdobycia zwycięskiej bramki. Ich wysiłki nie poszły na marne. Na 120 sekund przed końcem jeden z liderów drużyny, Aleksandr Rjazancew zapewnił swojemu teamowi ósme zwycięstwo w dziewiątym meczu sezonu 2008.
Przed środową częścią tej kolejki w lidze rosyjkiej pewne jest to, że Rubin nadal prowadzi i jego przewaga nad drugim zespołem w tabeli będzie wynosić co najmniej sześć punktów.