Piast pokonał na własnym boisku Lechię Gdańsk 2:0. Strzelcami bramek Tomasz Podgórski (piękne uderzenie z rzutu wolnego), a także wracający do ekstraklasy Marcin Robak.
Trener Piasta, Marcin Brosz, zdecydował się na linię ataku złożoną z będącego ostatnio w dobrej formie Jurado oraz bramkostrzelnego Docekala. Tym samym mecz z ławki od pierwszych minut oglądał nowy nabytek gliwiczan – Marcin Robak. I to gospodarze pierwszy raz zagrozili bramce przeciwnika – dośrodkowywał Podgórski, ale Matras w niezłej sytuacji uderzył niecelnie. W rewanżu po pięknej klepce Buzały z Ricardinho strzelał Pietrowski, ale piłka została zatrzymana przez rozpaczliwie interweniującego Zbozienia.
Lechia szła za ciosem – piękne podanie Brożka do Kacprzyckiego, ten dynamicznie popędził pod linię bramkową, dośrodkował, ale Wiśniewski nie potrafił dobrze złożyć się do strzału i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Goście nie ustawali w atakach. Wiśniewski starał się finalizować wyprowadzoną kontrę, ale ze spokojem bronił Trela. Wydaje się, że w tej sytuacji wracający do składu napastnik Lechii mógł podawać do lepiej ustawionych partnerów.
Przez kolejne kilkanaście minut na boisku panował chaos, gra była szarpana i żaden zespół nie potrafił utrzymać dłużej piłki. Dopiero w 37. minucie obudził się Piast. W środku pola piłkę wywalczył Ruben Jurado i posłał w bój Podgórskiego, ten wycofał futbolówkę do Cicmana, który próbował zaskoczyć Buchalika. Strzelał jednak niecelnie. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy głową uderzał Jurado, ale bramkarz Lechii zdołał to uderzenie zatrzymać. Chwilę później sędzia Gil zagwizdał na przerwę i oba zespoły skierowały się do szatni. Pierwsze 45 minut meczu nie zachwyciło, ale delikatną przewagę uzyskała Lechia.
Druga część meczu przywitała zawodników sypiącym śniegiem, co wprowadziło na boisko senny, zimowy nastrój. Piłkarze nieco osiedli i żadna ekipa nie potrafiła stworzyć sobie groźnej sytuacji strzeleckiej. Dopiero w 63. minucie doskonałą sytuacje miał Ricardinho, który po podaniu Buzały stanął oko w oko z Trelą, ale zwycięsko z tego pojedynku wyszedł bramkarz gliwiczan. Chwilę później z bliskiej odległości strzelał Duda, ale został dobrze zablokowany. Lechia atakowała dalej, ale strzał Buzały w niezłym stylu obronił Trela.
Piast starał się odgryzać, ale strzał z dystansu Podgórskiego był bardzo, bardzo niecelny. Jednak kapitan Piasta poszedł za ciosem i chwilę później, w 74. minucie, popisał się cudownym uderzeniem z rzutu wolnego. Piłka ustawiona na 21. metrze poszybowała piękną parabolą nad murem i wpadła do bramki Lechii w samo okienko. Po tej bramce Piast starał się bronić głębiej, co starali się wykorzystać goście, jednak byli w swych poczynaniach bardzo nieporadni.
Gdańszczanie starali się strzelić bramkę, ale bliżej jej zdobycia byli gospodarze. Dryblował Izvolt, strzelał Urban, ale obrońcy cudem wybijali piłkę na rzut rożny. Co się odwlecze, to nie uciecze – wprowadzony kilka minut wcześniej Marcin Robak sprytnie odnalazł się po rzucie rożnym i sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Były napastnik m.in. Widzewa Łódź zalicza świetny comeback do ekstraklasy, potrzebował raptem ośmiu minut, żeby wpisać się na listę strzelców. Wynik ustalony przez Robaka nie zmienił już się do końca spotkania i Piast zasłużenie wygrał 2:0.
Lechia mimo delikatnej przewagi w pierwszej połowie przegrała spotkanie. Zabrakło jej dokładności i skuteczności, gdańszczanie popełniali zbyt dużo błędów obrony, by liczyć na korzystny wynik. Piast z zimną krwią punktował rywala, a ozdobą meczu z pewnością było precyzyjne uderzenie Podgórskiego na 1:0.
Gdzie jest Greg Templariusz i Jego Krucjata?! Dawać
Grega!
Brawo Piast, brawo Podgórski, brawo Robak. Zagrali
pięknie. Naprawdę piękny mecz w wykonaniu Piasta.
I oczywiście piękna bramka Podgórskiego. Widzę,
że Piast będzie jeszcze w tym sezonie groźny i,
że powalczy o wyższe miejsce w tabeli.