Żegnaj Leo


28 marca 2009 Żegnaj Leo

Chociaż teoretycznie reprezentacja Polski okazała się być gorsza od Irlandii Północnej ledwie o bramkę, to w praktyce wyglądało to nieco inaczej, a jakość gry "Biało-czerwonych" pozostawiała wiele do życzenia. Po raz kolejny potwierdziło się więc powiedzenie, że nie wolno bezgranicznie ufać statystykom, które, niestety, często są złudne.


Udostępnij na Udostępnij na

Polska futbolową potęgą bywała, jednak nigdy nie udało się jej na stałe usadowić choćby w szerszym gronie znaczących europejskich drużyn. Ostatni mecz eliminacyjny do Mistrzostw Świata w RPA obnażył, jeśli nie wszystkie, to na pewno zdecydowaną większość jej licznych przecież słabości. Z pewnością boli fakt, że do szczegółowej analizy gry rodaków zmusiła mnie niezbyt mocna kadra Ulsteru. Co zatem w największym stopniu wpłynęło na niepowodzenie naszych graczy?

Artur Boruc zapamięta mecz z Irlandią do końca życia...
Artur Boruc zapamięta mecz z Irlandią do końca życia… (fot. www.celtic.theoffside.com)

Choć nigdy nie wątpiłem i nadal nie wątpię w to, że polscy zawodnicy, a tym bardziej trener Leo Beenhakker, wiedzą, co kryje się pod pojęciem nowoczesnego futbolu, to jednak dzisiejsze spotkanie zmusiło mnie do ponownego rozważenia mojej opinii na ten temat. Zagraliśmy bowiem bez spójnej koncepcji, zrozumienia i koncentracji, zaś praktycznie żaden z naszych grajków nie wiedział, co ma zrobić z toczącą się u nogi futbolówką, wybijając ją najczęściej na oślep.

Ciężar rozgrywania akcji spadł na parę stoperów oraz na defensywnego pomocnika, Mariusza Lewandowskiego. Niestety, wymieniona trójka udowodniła, że jej zadania na boisku powinny być zupełnie inne. Nie było bodaj jednej sytuacji, w której nasz środkowy defensor wyprowadziłby piłkę z własnej połowy i sprawił, by ta bez problemów trafiła do adresata. Co gorsza, nie popisali się również boczni obrońcy, prawie w ogóle nie podłączający się do ataku. Niepewny, jak chyba nigdy w życiu, był z reguły twardy Marcin Wasilewski (notabene zawinił przy drugim trafieniu dla rywala). Z kolei Jakub Wawrzyniak zagrał zbyt bojaźliwie, robiąc wszystko, by uniknąć kontaktu z futbolówką. Gdy dodamy do tego fakt, że Jacek Krzynówek, a więc lewy pomocnik, przez 90 minut nie mógł odnaleźć się na murawie, to możemy dojść do wniosku, iż ten sektor boiska praktycznie nie istniał.

Poruszając wątek Tomasza Bandrowskiego, biegającego nieco z prawej strony, należy jedynie napisać, że ograniczał się do łatwych strat. Zbyt łatwych – i tyle w tym temacie powinno wystarczyć. Jeśli chodzi o zawodników bardziej ofensywnych, to – może z wyjątkiem Ireneusza Jelenia – wszyscy zawiedli na całej linii. No bo co z tego, że pałętający się za plecami atakujących Roger Guerreiro zaliczył asystę, skoro poza tym jedynym pozytywnym aspektem był pasywny i zanadto wolny? Chociaż techniki i dobrego przeglądu pola nie można mu odmówić, to na poziomie międzynarodowym trzeba być bardziej zaangażowanym, nawet w destrukcję. Legionista bowiem prezentuje się dobrze tylko w ważnych konfrontacjach (jak ta z Czechami bądź podczas turnieju Euro 2008), widząc w tym własny interes, w kontekście promocji do lepszej, zagranicznej ekipy.

Robert Lewandowski nie zagrał na miarę swojego niewątpliwego talentu i ci, co już widzieli go w koszulce któregoś z angielskich klubów powinni zmienić zdanie. Powód? Na wyspach gra się ostro, bez pardonu, a biorąc pod uwagę, że młodzian odbijał się od irlandzkich obrońców niczym tyczka, należy dać mu jeszcze trochę czasu na nabranie umiejętności gry ciałem i boiskowego cwaniactwa. Godnie zaprezentował się za to uprzednio wspomniany Jeleń, będący jednym z nielicznych polskich piłkarzy, który swoich dokonań w silnej europejskiej lidze wstydzić się nie musi. Mimo że ten niespełna 28-letni snajper, poza zdobytym golem, niczym szczególnym się nie wyróżnił, to jednak dawał z siebie wszystko, walcząc o każdą piłkę. Poza tym, jak mówi stare porzekadło, napastnika rozlicza się ze strzelanych przezeń bramek.

Trudno jest więc zrozumieć holenderskiego szkoleniowca, gdy ten zdjął swojego „pupila” już w 71. minucie spotkania. Jak się później okazało, wprowadzenie na boisko walecznego Marka Saganowskiego było słuszną decyzją (zdobyty gol), aczkolwiek powinno się to odbyć kosztem innego reprezentanta, dajmy na to Roberta L. Jeśli chodzi o pozostałych zmienników, to wracający po kontuzji Jakub Błaszczykowski był dziś bezproduktywny, co oczywiście tłumaczy niedawno zaleczony uraz. Wiadomo, że gdy tylko Kuba dojdzie do pełni sił, znów będzie motorem napędowym „Biało-czerwonych”. Z niezłej strony zaprezentował się także zwykle chimeryczny Bartosz Bosacki, który w drugiej połowie zastąpił kontuzjowanego Michała Żewłakowa.

Zupełnie odrębny temat stanowi nasz golkiper – Artur Boruc. Bramkarz Celticu Glasgow przy pierwszym golu dla podopiecznych Nigela Worthingtona nie porozumiał się z Jakubem Wawrzyniakiem, natomiast przy trzecim, pomimo nierównej powierzchni boiska, jest jedynym winowajcą. Popularny „Holy Goalie” pokazał więc, że wbrew wielu opiniom, nie jest cyborgiem i nie ma aż tak silnej psychiki, by nie spalić się przy nieustannie gwiżdżącej publiczności.

Szczerze mówiąc, odkąd interesuję się futbolem, nie przypominam sobie, by kadra narodowa zaprezentowała się z tak beznadziejnej strony. Przeciętni rzemieślnicy z Belfastu wyglądali przy naszych kopaczach jak futbolowi artyści, niemal jak Brazylijczycy z Kaką czy Ronaldinho na czele. Ta porażka, choć bolesna, pokazała nam miejsce w hierarchii, co wcale nie znaczy, że od wyspiarzy jesteśmy gorsi. Każdy zespół ma przecież wahania formy, a nasza dyspozycja wygląda ostatnio trochę jak sinusoida. Już sobie wyobrażam, co o tym blamażu napisze poniedziałkowa prasa, od miesięcy żądająca głowy selekcjonera. Z całym szacunkiem dla tego człowieka i jego zasług dla polskiej piłki, ale tym razem zgodzę się z resztą. A więc żegnaj, Leo.

Komentarze
Andrzej Zachar (gość) - 15 lat temu

"Z całym szacunkiem dla tego człowieka i jego zasług
dla polskiej piłki, ale tym razem zgodzę się z
resztą. A więc żegnaj, Leo."

Ale tym razem, część tej "reszty" wcale nie chce
głowy Leo, a za wynik tego meczu należałoby obwinić
piłkarzy, a nie selekcjonera...

Odpowiedz
Przemysław Lamparski (gość) - 15 lat temu

ale to selekcjoner odpowiada za wyniki. Czy jeżeli Ty
nie przyjdziesz to pracy i nie zrobisz chleba, ludzie
go nie dostaną to posądzą Ciebie czy piekarnie?

Odpowiedz
Berq (gość) - 15 lat temu

Znakomity artykuł, świetna analiza i bardzo celne
spostrzeżenia. Autor artykułu ma rację. Leo był
zagubiony i miotał się na ławce trenerskiej jak
przysłowiowy chłop w sądzie. Decyzje personalne
trenera były niezrozumiałe. Wynikały chyba z braku
przeglądu aktualnych możliwości poszczególnych
zawodników. Rezerwowy Bosacki spisywał się lepiej niż
Żewłakow a Saganowskiemu - jednemu z niewielu chciało
się grać. Od czasu EURO 2008 nic sie nie zmieniło.
Polska piłka nie zrobiła żadnego postępu a jeden mecz
z Czechami wypaczył obraz polskiego futbolu. Dziś,
jutro, pojutrze to jest właśnie doskonały czas aby
pożegnać trenera. Nie na końcu eliminacji ale właśnie
teraz. A dlaczego? Obawiam się, że znowu przytrafi
się nam jakiś megamecz jak to było z Portugalią lub z
Czechami który znów na jakiś okres zaciemni prawdziwy
wizerunek polskiej reprezentacji. Nie dopuśćmy do
takiej sytuacji. Pożegnajmy trenera już teraz. Niech
to będzia ostatnia niedziela Leo Beenhakkera z
polską reprezentacją. Chyba już wystarczy.

Odpowiedz
Bartek Kielech (gość) - 15 lat temu

Chyba mimo wszystko nieco za ostro potraktowałeś Don
Leo... Taka porażka powinna dać "kopa" na
otrzeźwienie i troszkę ostudzenie głowy Benałera

Odpowiedz
Berq (gość) - 15 lat temu

Porażka z Irlandią to tylko jedna z wielu wpadek
boskiego Leo. Chcę po raz wtóry przytoczyć złe
przygotowanie reprezentacji do EURO 2008 i nasz
blamaż podczas tego turnieju. Chcę do tego dorzucić
fatalne mecze z Findlandią i Słowacją. Gdybym był
bardziej złośliwy podkreśliłbym jeszcze przegrany
mecz z Armenią w Erewaniu. Tak naprawę Leo miał tylko
dwa udane mecze których echo ciągnie się za polską
kadrą jak smród za wojskiem. Leo otumanił media i
próbuje otumanić kibiców. Spójrzmy prawdzie w oczy.
Leo poza zdobyciem tytułów mistrzów krajowych w
Holandii i Hiszpanii więcej niczego wielkiego nie
dokonał. Nie rozumiem skąd bierze się ta miłość do
tego przeciętnego jeśli chodzi o sukcesy trenera?
Czyżby wszyscy ulegli magii słów Leo i uwierzyli, że
mamy zawodników na światowym poziomie? Gdyby tak
było to dawno najlepsze kluby z całego świata
ustawiałyby się w kolejce po naszych piłkarzy. A
niestety tak nie jest. Leo nie jest Davidem
Copperfieldem a polski kibic nie jest taki głupi.
Polaka można oszukać tylko raz. Drugi raz się nie da.
Jesteśmy właśnie świadkami jak pęka mit kogoś komu
zaufaliśmy. Chcieliśmy chyba podświadomie wierzyć, że
to co Leo mówił to wszystko było prawdą. Mam
nadzieję, że już więcej pustych frazesów Holendra nie
będzie dane nam słuchać. Mam też nadzieję, że
przyjdzie trener spoza układu, który sprowadzi
niektórych zawodników na ziemię (Zahorski, Pazdan) i
solidną pracą postara się poprawić grę naszej
drużyny.

Odpowiedz
~LeoGoHome (gość) - 15 lat temu

Wieli Leo nakręcił więcej wałków przez te kilka lat
niż krecina,kolator i listek razem wzięci przez cały
okres urzędowania

Odpowiedz
~LeoGoHome (gość) - 15 lat temu

Wieli Leo nakręcił więcej wałków przez te kilka lat
niż krecina,kolator i listek razem wzięci przez cały
okres urzędowania

Odpowiedz
~Koksu (gość) - 15 lat temu

Moim zdaniem to nie była wina Leo, to zawodnicy
spie*** na całej linii . Należałoby im dać ostry
wycisk i pokazać ze odwaga w meczu popłaca!

Odpowiedz
~lipek (gość) - 14 lat temu

uważam że nie macie racji leo najwięcej w
ostatniej dekadzie zrobił a to że Polacy nie umią
kopnąć gały i kopią sie w czoła to jest normalne
w PZPN

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze