Z nadziejami, ale bez szumu


Po 24 latach przerwy reprezentacja Polski ponownie zagra na MŚ U-20. Wspaniałą rzeczą byłoby powtórzenie wyników z 1979 r. (IV miejsce) i 1983 r. (III miejsce). Szanse na to oczywiście są, ale biało- czerwoni nie jadą do Kanady z nastawieniem walki o medale.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie jesteśmy faworytem naszej grupy, a co dopiero mówić o tym, że możemy wygrać turniej– studzi nastroje hurra-optymistów, trener reprezentacji, Michał Globisz. Niemniej jego piłkarze, przed czempionatem globu w Kanadzie są w niezłej formie.

Witamy i żegnamy

W dniach 3-12 czerwca biało- czerwoni uczestniczyli w turnieju w Jordanii. Polacy zremisowali 1:1 oraz wygrali 3:2 z gospodarzami oraz podzieli się punktami z Syrią, remisując 2:2. Pięć punktów dało piłkarzom Globisza pierwsze miejsce. Samemu szkoleniowcowi zaś odpowiedź na wiele nurtujących pytań, dotyczących personaliów reprezentacji na MŚ U-20. I tak dzięki turniejowi w Jordanii prawdopodobnie w Kandzie pierwszym bramkarzem reprezentacji będzie Bartosz Białkowski. – W naszym wewnętrznym rankingu Białka uznaliśmy najlepszym zawodnikiem naszej drużyny– przyznał po powrocie do Polski, Globisz. Duże wrażenie na szkoleniowcu zrobił również boczny obrońca Sheffield United, Ben Starosta. – Do niedawna nie miałem pojęcia kim on jest, dopóki nie dostałem listu od jego kuzyna, który dokładnie opisał mi sytuację Bena. Zdecydowałem się dać mu szansę i nie żałuje, bo to naprawdę dobry zawodnik– chwali gracza Szabli, selekcjoner.

Nie wszyscy jednak wrócili z Jordanii w szampańskich nastrojach. Spora część zawodników zmuszona była usłyszeć od trenera: „ dla Ciebie w kadrze miejsca brak”. Te przykre słowa usłyszał Dawid Jarka, który zdaniem Globisza ze wszystkich napastników spisał się zdecydowanie najsłabiej. Trener kadry nie był również zadowolony z postawy Artura Jędrzejczyka oraz Mateusza Cielucha, choć przyznał, że ten ostatni nie jedzie do Kanady głównie ze względów taktycznych. Jednak nawet ci, którzy bilet do kraju Klonowego Liścia otrzymali, nie mogli liczyć wyłącznie na pochwały. Globisz narzekał przede wszystkim na Dawida Janczyka i Artura Marciniaka, którym wyraźnie brakowało szybkości i świeżości. Ważne, by do inauguracji MŚ U-20 obaj nadrobili braki w przygotowaniu fizycznym, bo obaj są ważnymi punktami reprezentacji. Zwłaszcza napastnik Legii, któremu oficjalna strona MŚ w Kandzie poświęciła sporo miejsca, porównując go do Zbigniewa Bońka (ale głównie, a może tylko, ze względu na trzy gole wbite Belgom podczas ME U-19 rozgrywanych w ubr. w Wielkopolsce).

Dezerterzy

Brak takich piłkarzy jak Jarka, Jędrzejczak czy Cieluch to jednak nie jedyne absencje w polskiej drużynie. Znacznie wcześniej niż ww trójka, szanse na występ na MŚ U-20 straciło inne trio, ale z powodów zgoła odmiennych niż niezbyt imponująca postawa w jordańskim turnieju. Mowa o Kamilu Grosickim, Macieju Korzymie i Adamie Marciniaku. Cała trójka odmówiła udziału w turnieju w Jordanii, skreślając tym samym szanse na udział w MŚ U-20, ale po kolei…

Grosicki, gdy tylko dowiedział się o powołaniu na turniej do Jordanii, od razu odmówił, wymigując się wyjazdem na testy do jednego z klubów francuskich. Globisz osłupiał, słysząc takie tłumaczenia. Piłkarz jednak dalej twardo pozostawał przy swoim. Gdy o całej sprawie dowiedział się jego klubowy trener- Bogusław Baniak, wściekł się na podopiecznego co niemiara. W końcu stanęło na tym, że Grosicki zmienił zdanie i udał się na konsultację do Pruszkowa, która poprzedzała wyjazd na jordański turniej. Tam jednak…zmienił zdanie i wrócił do Szczecina i tyle było z niego pożytku, tłumacząc się…kłopotami osobistymi. Czyżby te kłopoty zwią się Legia Warszawa, z którą, kilka dni po incydencie z Pruszkowa, napastnik podpisał kontrakt? Może tak, może nie…Ale ze wskazaniem na tą pierwszą opcję.

Maciej Korzym nie owijał w bawełnę. Od razu kiedy zadzwonił do niego trener z propozycją wyjazdu, wypalił, że mu się nie chce. Z góry uznał, że szans na wygranie rywalizacji z innymi napastnikami nie ma żadnych i stwierdził, że w takim wypadku wyjazd nie ma absolutnie żadnego sensu. Miast gry na MŚ U-20 wolał przygotowywać się z Legią do występów w Pucharze Intertoto. I pomyśleć, że tak postępuje piłkarz, który swego czasu był na testach w Chelsea Londyn.

Najdziwniejsze było jednak zachowanie Adama Marciniaka. Jako jedyny z tej trójki nie szukał tanich wymówek, tylko od razu stawił się na konsultacji w Pruszkowie, na której wypadł bardzo korzystnie. Gdy usłyszał, że jego szanse na wyjazd do Kanady są duże ucieszył się strasznie, a jednocześnie zdziwił. Po jakimś czasie jednak przyszedł do Globisza by poinformować, że zmienia zdanie i jednak nie jedzie. Tłumaczył, że woli wyjazd do USA z ŁKS Łódź, a także, że wcześniej obiecał dziewczynie wakacje. Tylko, że dziewczyna transferu do znacznie lepszego klubu niż ŁKS mu nie załatwi, a występy na MŚ U-20 jak najbardziej. Ale to już jego wybór.

Bardzo ostro na decyzję Grosickiego, Korzyma i Marciniaka zareagował towarzyszący kadrze Leo Beenhakker. – To dezerterzy– stwierdził holenderski szkoleniowiec. W mojej reprezentacji nigdy nie zagrają. Na 200%.

Marzenia kibiców

Obecność Don Lea na zgrupowaniu, a także podczas samej imprezy wywołała w kraju spore kontrowersje. Michał Globisz nie widzi w tym jednak nic dziwnego. I dobrze. – Decyzję i tak będą należały do mnie. A obecność Beenhakkera może tylko pomóc, zarówno mnie jak i moim piłkarzom– powiedział.

Zawodnicy również cieszą się z obecności Holendra. – Leo na wiele rzeczy zwrócił mi uwagę, co na MŚ U-20 może okazać się bardzo przydatne– mówi gracz Realu Madryt, Krzysztof Król. Powiedział mi, np. że nie mogę tracić łatwo piłek w środku pola, bo przez to narażam niepotrzebnie zespół. Zrozumiałem swój błąd i więcej nie powinienem go już popełniać. Holenderski szkoleniowiec to naprawdę wielki autorytet. Sam Beenhakker również bardzo się cieszy, że może pomagać Globiszowi. – Uważna obserwacja tej drużyny to mój obowiązek. Wkrótce znaczna część tych piłkarzy grać będzie w mojej kadrze– mówi Holender.

Beenhakker miał okazję uważnie obserwować zespół Globisza już podczas zeszłorocznych ME U-19 w Wielkopolsce. Wówczas Polacy zajęli dopiero 3.miejsce w grupie, ale wystarczyło to do awansu na MŚ. Wtedy wydawało się, że trzon reprezentacji na mistrzostwach globu w Kandzie stanowić będą gracze, którzy walczyli w grupie z Austrią, Belgią i Czechami. Tymczasem z tamtego zespołu ostało się zaledwie sześciu piłkarzy: Artur Marciniak, Dawid Janczyk, Przemysław Tytoń, Jarosław Fojut, Krzysztof Strugarek i Krzysztof Król. Reszta to zawodnicy, których w planach Globisza albo nie było przed rokiem albo byli, ale nie mieli w jego zespole tak mocnej pozycji jaką mają teraz. – To jest przede wszystkim decyzja trenera i należy ją uszanować– komentuję tą sytuację, Fojut. Prawda jest jednak taka, że na ME zawiedliśmy na całej linii i w drużynie wręcz potrzebne były zmiany.

Michał Globisz nie pompuje balonu oczekiwań. I dobrze, bo gdyby pękł on z takim samym hukiem jak przed rokiem podczas ME U-19 w Wielkopolsce, byłoby niedobrze. Dlatego ostrożne podejście do MŚ jest wręcz wskazane. Wielkiej euforii i wygórowanych oczekiwań nie ma również wśród jego podopiecznych. – Na pewno mogliśmy trafić do znacznie słabszej grupy– znów głos ma Fojut. Z drugiej strony młodzieżowy futbol ma to do siebie, że jest nieobliczalny i wszystko może się zdarzyć. W grupie D Polacy za rywali mają Brazylię, Koreę Płd. i USA. Oby od zwycięstw z tymi rywalami rozpoczął się marsz biało- czerwonych po medal, tak jak w 1983 r. za kadencji Mieczysława Broniszewskiego. Nie pogardzilibyśmy również powtórką z 1979 r. kiedy podopieczni Henryka Apostela uplasowali się tuż za podium. Globisz i jego drużyna nie mówi o sukcesie w Kanadzie głośno, ale kibice mają prawo o nim marzyć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze