Polityczne spojrzenie na to, z kim reprezentacja Polski grała mecze [WIĘCEJ NIŻ PIŁKA #9]


Sprawdzamy, z którymi reprezentacjami Polska rozegrała najwięcej meczów w swojej historii

20 marca 2024 Polityczne spojrzenie na to, z kim reprezentacja Polski grała mecze [WIĘCEJ NIŻ PIŁKA #9]

Gdyby zapytać przeciętnego kibica, z kim reprezentacja Polski najczęściej rozgrywała mecze, usłyszelibyśmy pewnie odpowiedzi: Niemcy, Węgry, może Anglia. Otóż żadna z tych odpowiedzi nie byłaby prawidłowa, a tylko jedna byłaby jej blisko. Najczęściej reprezentacja Polski rozgrywała mecze (w podanej kolejności) z Rumunią, Węgrami oraz Finlandią. Niemcy są pod tym względem dopiero na 7. miejscu, Anglia zaś na 8. Dlaczego tak jest? Bardzo dużo rozbijało się o geografię oraz stosunki międzynarodowe Polski. Zapraszamy na szersze wyjaśnienie tej kwestii w poniższym artykule.


Udostępnij na Udostępnij na

reprezentacja Polski: mecze, historia
reprezentacja Polski: mecze, historia

Już za chwilę reprezentacja Polski zagra w półfinale baraży z Estonią o Euro 2024. Przy tej okazji pomyśleliśmy sobie, że kiedyś organizowanie meczów wyglądało zupełnie inaczej. Sto lat temu decydowały stosunki dyplomatyczne czy choćby piłkarski poziom gry. Poniżej ujrzycie dziesięć nacji, z którymi reprezentacja Polski najczęściej rozgrywała swoje mecze, niektóre z nich mogą szokować. Jednak po zagłębieniu się w historię meczów „Biało-czerwonych” można dostrzec, że taka, a nie inna kolejnoś, ma swoje odzwierciedlenie polityczne i historyczne.

Kiedyś o zorganizowaniu meczu decydowały: poziom piłkarski, relacje i geograficzna odległość krajów od siebie

Zacznijmy od tego, że przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać już w dwudziestoleciu międzywojennym. Na samym początku lat 20. XX w. znalezienie rywala dla świeżo utworzonej polskiej organizacji nastręczało trudności nie tylko natury sportowej. Polski Związek Piłki Nożnej dopiero budził się do życia i nie był jeszcze wówczas członkiem FIFA (oficjalnie zostaliśmy przyjęci do FIFA na pierwszym powojennym kongresie w Genewie 20 kwietnia 1923 roku). Poza tym byliśmy po prostu słabi piłkarsko i niewiele państw chciało z nami wtedy grać. Po trzecie, zrujnowany wojną kraj ze względów finansowych i logistycznych nie mógł pozwolić sobie na wyjazdy do państw leżących zbyt daleko od Polski, jak np. Włochy czy Anglia. Kiedyś samoloty nie kursowały do dowolnego miejsca na świecie, a ponadto były bardzo drogą imprezą. Dlatego dobierano przeciwników pod kątem przystępności geograficznej.

Na mecz ze Szwecją w 1922 roku udaliśmy się pociągiem, parowcem, a na koniec automobilem

Dla przykładu: na pierwszy (jak się później okaże) zwycięski mecz „Biało-czerwonych” ze Szwecją w 1922 roku do Sztokholmu nasza drużyna udała się najpierw pociągiem, potem parowcem, a na koniec automobilem. Dlatego przed II wojną światową znaczną część spotkań rozgrywaliśmy z rywalami leżącymi blisko nas, z dostępnym dojazdem pociągiem. Najdalszy wyjazd zorganizowany przed II wojną światową był do Dublina. Jednak stało się to dopiero pod koniec 1938 roku, gdy polskie lotnictwo, dzięki staraniom ówczesnej władzy, stało się elementem budowy naszej racji stanu. Przy czym loty do Dublina i tak były z przesiadką, co dziś wydaje się abstrakcją.

Reprezentacja Polski: mecze rozgrywaliśmy z krajami bliskimi geograficznie oraz przyjaznymi Polsce

Najważniejszym aspektem były wtedy jednak relacje międzynarodowe. Wtedy nie było mistrzostw Europy, mistrzostwa świata były dopiero w powijakach. Pozostawały jedynie igrzyska olimpijskie, które też były organizowane co cztery długie lata. Zatem w przytłaczającej mierze rozgrywano wtedy mecze o charakterze towarzyskim, a zatem potrzeba było dobrych relacji, aby takie spotkanie zorganizować. To rodziło dla Polski spory problem.

Z sąsiadów przyjaźni nam byli tylko Łotysze i Rumuni, reszta to byli wrogowie

reprezentacja Polski: mecze w latach 1921-1939
reprezentacja Polski: mecze w latach 1921-1939

II RP sąsiadowała z sześcioma krajami i aż z czterema miała wrogie relacje. Przyjazne nam były wyłącznie Łotwa oraz oczywiście Rumunia, z którą rozegraliśmy najwięcej spotkań w historii. Jeśli nie wierzycie w powyższe powody, to przedstawiamy Wam kolejną grafikę, na której znajdziecie 10 państw, z którymi rozegraliśmy najwięcej meczów w latach 1921-1939. Jak sami widzicie, najczęstszymi rywalami Polski były państwa leżące blisko nas (Szwecja, Finlandia) bądź te, z którymi mieliśmy dobre relacje (Rumunia, Węgry, Turcja). Przed wojną nie zagraliśmy ani razu oficjalnie z Anglią, Włochami. Nasi jedyni rywale spoza Europy to Brazylia i USA, z czego z „Canarinhos” zagraliśmy w Paryżu na mundialu 1938, Amerykanie zaś dwukrotnie przyjechali do Warszawy w latach 1924-1928.

Jednak chcemy w Was pogłębić przekonanie o zależnościach organizowania meczów i dobrych stosunków bilateralnych. Dlatego wybraliśmy kilka konkretnych przypadków, w których jak na dłoni widać, że relacje międzypaństwowe mogły i mogą odgrywać kluczową rolę w kwestii organizowania spotkań przez Polskę.

Z Litwą, naszym sąsiadem, mamy tylko 11 meczów

Niektórych może zdziwić fakt, że pierwszy oficjalnie uznawany mecz z reprezentacją Litwy rozegraliśmy dopiero 31 marca 1993 roku. Jak to w ogóle możliwe, skoro to nasz sąsiad od niepamiętnych czasów? Z pomocą przychodzą nam historia i polityka. W latach 1945-1990 nie było takiej możliwości, ponieważ nie istniało takie państwo jak Litwa. Była ona wtedy republiką radziecką, która dopiero 11 marca 1990 ogłosiła deklarację niepodległości. Ale że nie rozegraliśmy z nią meczu w dwudziestoleciu międzywojennym?

Generał Lucjan Żeligowski z żołnierzami w Wilnie (1920) / Wikimedia Commons /

Może gdybyśmy nie wywołali buntu Żeligowskiego, liczba spotkań byłaby dużo wyższa. Bunt w rzeczywistości był pozorowaną akcją zorganizowaną 9 października 1920 roku. Oddziały pod wodzą gen. Lucjana Żeligowskiego wyraziły sprzeciw wobec marszałka Józefa Piłsudskiego. Następnie zajęły Wilno wraz z jego okolicami, po czym proklamowały powstanie Litwy Środkowej.

Józef Piłsudski jednak nie tylko nie był celem buntu, ale wręcz pomysłodawcą planu, który miał na celu przyłączenie Wilna do odrodzonej Polski. Ten podstęp skutkujący inkorporowaniem dużej części Litwy do terenów Polski doprowadził do zerwania wszelkich relacji dyplomatycznych między obydwoma krajami. Jedyny mecz, jaki mogliśmy rozegrać z reprezentacją Litwy, miałby miejsce 24 września 1939 roku, lecz z powodu wybuchu II wojny światowej rzecz jasna się nie odbył.

Czyżby Litwini nagle zmienili zdanie w sprawie Wilna? Nie. Wszystko z powodu wystosowanego 17 marca 1938 roku przez Polskę ultimatum dotyczącego nawiązania stosunków dyplomatycznych z Litwą pod naciskiem zmieniającej się sytuacji w Europie, czytaj, rosnącej potęgi militarnej III Rzeszy. Sama Litwa rok później także zrozumiała, że musi unormować stosunki z Polską, zważywszy na dokonaną pod koniec marca 1939 roku aneksję okręgu Kłajpedy przez III Rzeszę.

Okres stalinizmu wpłynął także na piłkę nożną w Polsce

Warto również zerknąć na to, z kim reprezentacja Polski rozgrywała mecze po II wojnie światowej, a konkretnie do 1956 roku. Gdy przyjrzymy się tej liście (link do niej jest tutaj), zauważymy, że kilku rywali notorycznie się powtarza. Czechosłowacja, Rumunia, ZSRR, Węgry, Albania, Bułgaria, NRD. Brzmi znajomo? Oczywiście, że tak. Polska po II wojnie światowej w wyniku konferencji jałtańskiej została wydana na pastwę Związku Radzieckiego rządzonego wtedy przez Józefa Stalina. Wraz z rosnącym napięciem zimnowojennym rozgrywanie meczów z państwami Zachodu było praktycznie niemożliwe.

reprezentacja Polski: mecze w latach 1945-1956
reprezentacja Polski: mecze w latach 1945-1956
reprezentacja Polski: mecze w latach 1945-1990
reprezentacja Polski: mecze w latach 1945-1990

Jeśli nie wierzycie, to spójrzcie, dlaczego nie rozgrywaliśmy meczów z Anglią, RFN, Francją czy Włochami. Jedyny mecz, jaki mogliśmy rozegrać z państwem bloku zachodniego, były Stany Zjednoczone na letnich igrzyskach olimpijskich w Londynie 1948 roku. Piłkarze do Londynu nie pojechali z powodów sportowych i politycznych; ciekawe czemu? W ogóle w latach 1945-1990, gdy Polska była we wschodnim bloku, znaczną część spotkań rozegraliśmy właśnie z demoludami (wykres poniżej).

Częstym rywalem były też kraje skandynawskie, z którymi rząd w Warszawie najszybciej nawiązał kontakty dyplomatyczne. Wyjątek ze świata Zachodu stanowi Irlandia, która pod wieloma względami jest nam bliska. Jest to przecież mocno katolicki kraj, uciśniony niegdyś przez oprawców, który podobnie jak Polska musiał walczyć o swoją tożsamość. Te historyczne zależności poskutkowały tym, że rozegraliśmy z nią 28 meczów, z czego znaczną część przed 1990 rokiem.

Reprezentacja Polski z Niemcami zaczęła rozgrywać mecze, gdy Hitler objął władzę

Uważacie, że stosunki dyplomatyczne nie miały znaczenia na to, z kim organizowało się mecze? To zerknijcie, ile razy zagraliśmy ze Związkiem Radzieckim przed II wojną światową. A ile z Niemcami przed 1933? Nasze stosunki z obydwoma krajami były bardzo złe. Z ZSRR wpłynęły na to czasy zaborów, wojna polsko-bolszewicka 1920 roku, która z Rosjan uczyniła największego wroga Polski. Z naszym wschodnim sąsiadem nie graliśmy też dlatego, ponieważ w tamtym czasie Związek Radziecki nie był członkiem FIFA. W związku z tym „Sborna” nie rozgrywała meczów międzypaństwowych z innymi drużynami narodowymi, lecz co najwyżej z nieoficjalną kadrą Turcji bądź klubami z krajów austriackich czy niemieckich.

Natomiast z Niemcami oprócz zaborów mieliśmy inny problem. Przez długi czas nie rozgrywaliśmy z tym państwem meczów ze względów sportowych (wciąż nie byliśmy za mocnym piłkarsko państwem) oraz politycznych. Chodziło tu m.in. o trwającą w latach 1925-1933 wojnę celną, która zbiegła się również z wielkim kryzysem 1929 roku, który wywołał antypolskie nastroje w Niemczech. Sytuacja zmieniła się dopiero w momencie dojścia do władzy Adolfa Hitlera. Późniejszy zbrodniarz wojenny dążył do normalizacji stosunków z Polską.

Podjęto szereg rozmów na najwyższych szczeblach państwowych, w czym swój udział miał także Polski Komitet Imprez Sportowych w Berlinie. Dzięki takim zabiegom politycznym 3 grudnia 1933 roku w Berlinie odbył się pierwszy mecz od zakończenia I wojny światowej pomiędzy tymi dwoma krajami, w którym gospodarze zwyciężyli 1:0. Od tamtego momentu staraliśmy utrzymywać się przyzwoite relacje z III Rzeszą i praktycznie co roku rozgrywaliśmy z nią jedno spotkanie.

Z powodu Zaolzia zbojkotowaliśmy mecz w Pradze

Przez długie lata mieliśmy także za sąsiada Czechosłowację, z którą rozegraliśmy bardzo dużo meczów w okresie 1945-1990. Jednak w dwudziestoleciu międzywojennym rozegraliśmy ze sobą tylko dwa oficjalne spotkania (reszta jest nieuznawana przez PZPN, ponieważ graliśmy z amatorami). Dlaczego tak mało? Wszystko rozbijało się o Zaolzie oraz Śląsk Cieszyński. Czechosłowacja perfidnie wykorzystała moment, gdy Polska desperacko broniła się przed najazdem bolszewickim w 1920 roku, i przekonała zachodnie mocarstwa, by to one zadecydowały o podziale spornego terytorium, a nie urządzać plebiscyt. Rzeczpospolita Polska uznała to za afront ze strony Czechosłowacji i nie uznawała takiego stanu rzeczy. Zwłaszcza że na terenie ówczesnej Republiki Czechosłowackiej zostały setki tysięcy Polaków, którzy zostali poddani brutalnej polityce antypolskiej. Z tego powodu relacje pomiędzy obydwoma krajami były bardzo napięte.

Ilustrowany Kuryer Codzienny, 14 kwietnia 1934 roku

Piłkarsko przekonaliśmy się o tym w 1934 roku. Reprezentacja Polski po raz pierwszy przystąpiła do eliminacji mistrzostw świata we Włoszech, w których zmierzyliśmy się właśnie z Czechosłowacją. Pierwszy mecz w Warszawie przegraliśmy 1:2, zatem wszystko miało rozstrzygnąć się w Pradze. Miało, ponieważ reprezentacja Polski pod naciskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oddała ten mecz walkowerem i nie pojechała do Pragi. Powodów było wiele. Jednym z nich była nieuregulowana kwestia zajętego Zaolzia oraz Śląska Cieszyńskiego i złego traktowania mniejszości polskiej. Powyższe tematy w tamtym okresie były bardzo gorące, gazety rządowe prowadziły ostrą kampanię wymierzoną w Czechosłowację.

Ilustrowany Kuryer Codzienny, 13 kwietnia 1934 roku

Spójrzcie na powyższe wycinki z polskiej gazety. Są one opakowane treściami o działalności antypolskiej Czechosłowaków, które miały tłumaczyć bojkot piłkarzy. Natomiast innym, bardziej sportowym powodem był podobno fakt, iż polska strona bała się blamażu, ponieważ Czechosłowacja była wtedy mocną ekipą. Jeśli dołożymy do tego fatalne relacje bilateralne, to porażka jeszcze mocniej ugodziłaby w wizerunek Polski na tle znienawidzonego sąsiada.

Reprezentacja Polski: mecze z Hiszpanią rozgrywamy od śmierci Franco

Ostatni przykład, tym razem z państwem zachodnim: z Hiszpanią rozegraliśmy ledwie 11 spotkań. Po raz pierwszy na boisku obie reprezentacje starły się w 1959 roku, w ramach eliminacji do pierwszych mistrzostw Europy 1960. Jednak pierwszy mecz towarzyski udało nam się rozegrać dopiero w 1980 roku. Czemu tak późno? Przed 1939 rokiem powiedzielibyśmy – za daleko. Ale po wojnie? Tutaj do gry znów wtrąciła się polityka. Hiszpanią do 1975 roku rządził generał Francisco Franco. Caudillo był zagorzałym katolikiem, prawicowym dyktatorem, który wygrał trwającą w latach 1936-1939 wojnę domową w Hiszpanii z Frontem Ludowym wspieranym przez ZSRR.

Generał Franco w Burgos w sierpniu 1936 roku z początku wojny domowej w Hiszpanii. Generał Emilio Mola idzie za nim po lewej stronie / Wikimedia Commons/

Tu leży pies pogrzebany. Polska Ludowa, zgodnie z odgórnym nakazem Wielkiego Brata z Moskwy, uznawała Franco za faszystę, który sprzymierzył się w czasie wojny domowej z Hitlerem (wrogiem Polski). Obydwa kraje, mimo że były niedemokratyczne, wyznawały dwie kompletnie odmienne ideologie. Hiszpanie zresztą udowodnili to na pierwszych mistrzostwach Europy, podczas których odmówili gry ze Związkiem Radzieckim w Moskwie, co doprowadziło do walkowera. Z Hiszpanią stosunki dyplomatyczne nawiązaliśmy dopiero dwa lata po śmierci Caudillo. Od tego momentu mogliśmy towarzysko grać z drużyną „La Furia Roja”. Po raz pierwszy stało się to 12 stycznia 1980 roku. Na istniejącym już Estadio de Sarriá w Barcelonie pokonaliśmy Hiszpanów 2:1.

Dziś organizowanie meczów nie jest już tak skomplikowane

Dziś stosunki dyplomatyczne nie mają już tak wielkiego wpływu na organizację meczów towarzyskich. Wynika to z kilku prostych faktów. Po pierwsze, rozwój środków transportu spowodował, że dziś można polecieć na inny kontynent i rozegrać mecz z reprezentacją np. Chin bez konieczności olbrzymich nakładów finansowych i czasowych. Po drugie, dzisiejszy futbol jest przesycony wszelkiej maści rozgrywkami na poziomie reprezentacyjnym. Mamy mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy, eliminacje do obu powyższych turniejów, wymyślono Ligę Narodów. Te ostatnie rozgrywki w ramach UEFA wyparły w pewnym stopniu mecze towarzyskie. Dlatego dziś stosunki bilateralne nie mają aż tak wielkiego znaczenia.

Jednak w tej materii UEFA zostawiła uchyloną furtkę. Chodzi o słynny przepis pozwalający na wybór jednej drużyny, z którą nie chcesz rozgrywać meczów w trakcie eliminacji. Stąd choćby przypadek Hiszpanii, która nie rozgrywa meczów z Gibraltarem. Polska takich problemów nie ma. Wyjątek stanowi mecz barażowy do mistrzostw świata 2022 roku, gdy reprezentacja Polski odmówiła gry przeciwko Rosji, która chwilę wcześniej rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę. To także pokazuje, że sport i polityka są ze sobą nierozłączne, i tak też było w latach 20. ubiegłego wieku.

Piłka nożna powinna łączyć, nie dzielić

Takich przykładów jak powyższe znaleźlibyśmy jeszcze więcej, ale nie o to chodzi, by wszystkie je tutaj przytaczać. Naszym zdaniem warto czasem zerknąć na takie historyczne zależności. To pozwala nam zrozumieć, że kiedyś organizacja meczów była nie lada wyzwaniem, ponieważ kluczowym aspektem było to, z kim żyjesz w zgodzie, a kto jest twoim wrogiem. A przecież piłka nożna powinna łączyć ludzi i dobrze, że dzisiaj ta zasada jest w dużym stopniu respektowana.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze