Dzisiejszego dnia na rosyjskich boiskach ostatecznie zakończyła się runda wiosenna w Premier Lidze. Zadowoleni mogą być jedynie kibice w Samarze. Ich ulubieńcy nie dali szans Saturnowi. Natomiast ze stolicy wiało nudami. W pojedynku byłego mistrza z obecnym zawiedli dosłownie wszyscy.
Na Łużnikach od początku nic nie układało się po myśli którejkolwiek z drużyn. Mało było spięć pod obydwiema bramkami, piłkarze niemiłosiernie pudłowali. Jedyną rzeczą, na którą nie można było narzekać, okazała się walka. Zawodnicy obu drużyn jakby zapomnieli o swoich umiejętnościach. Zamiast na ataku, koncentrowali się na obronie i rozbijaniu akcji przeciwników w środkowej strefie boiska. Często też nie przebierali w środkach. Często uciekali się do fauli, często przesadzając. W pierwszej połowie sędzie aż czterokrotnie sięgał do kieszeni po żółte kartki.
W drugiej połowie zaczął przeważać Zenit. Grał mądrzej, umiejętnie rozgrywał piłkę, umiał szybko przejść spod swojej bramki w pole karne przeciwnika. Jednak życie niemiłosiernie utrudniali mu defensorzy gospodarzy z bramkarzem Igorem Akinfiejewem na czele. Poza tym na boisku nadal nie przebierano w środkach. Najbardziej we znaki sędziemu dawał się Ivica Kriżanac. Chorwacki obrońca aktualnych czempionów nie do końca zgadzał się z decyzjami arbitra, próbował dyskutować, a za swoją krewkość jeszcze pierwszej połowie otrzymał indywidualnę karę. w drugiej również stanowczo przesadził, a że była to już jego druga żółta kartka, swój udzieł w tej potyczce zakończył zaledwie 4 minuty po przerwie. Pomimo jego straty to zawodnicy Dicka Advocaata mieli więcej do powiedzenia, choć niewiele z tego wynikało. Na 12 minut przed końcowym gwizdkiem w ślady byłego gracza Groclinu poszedł Ałan Dzagojew. Za bezpardowonowy atak na rywala również po raz drugi w tym meczu został indywidualni ukarany i przedwcześnie musiał udać się do szatni. Ostatecznie obaj powołani na Euro 2008 golkiperowie, Igor Akinfiejew i Wiaczesław Małafiejew zachowali czyste konto. Remis jednak nikogo nie może satysfakcjonować. Zwłaszcza, że obie jedenastki pretendują do najwyższych laurów. Mowa tu głównie o Zenicie, który bardzo wierzy w obronę mistrzostwa.
Zupełnie inny przebieg miała potyczka w Samarze. Tam została dokończona piętnasta kolejka. Fani Saturna na pewno chcieli sobie powetować odpadnięcie z Pucharu Intertoto (1-0 i 0-3 z VfB Stuttgart) i zwycięstwo na wyjeździe pozwalające na wyraźne oddalenie się od strefy spadkowej. Gadżi Gadżijew mógł na to liczyć, gdyż ostatnimi czasy jego rywale nie prezentowali się rewelacyjnie. Nie wygrali od sześciu konfrontacji, we wszystkich remisując. Właśnie to było główną motywacją zawodników Leonida Słuckiego – odniesienie pierwszego od półtora miesiąca zwycięstwa. To oni jako pierwsi poważnie zagrozili bramce przeciwników i już po 10 minutach mogli cieszyć się z pierwszego gola, którego autorem był Anton Bobier. Następnie gospodarze oddali piłkę gościom, przyjmując ich na własnej połowie i czekając na kontry. Saturnowi atak pozycyjny za bardzo nie wychodził. Od czasu do czasu udało im się poważniej zagrozić Eduardo Lobosowi. Jednak chilijski bramkarz zbyt dużych problemów z pewnymi interwencjami nie miał. Gdy spokojna pierwsza połowa miała się ku końcowie, piłkna ponownie zatrzepotała w siatce Antonia Kinsky’ego, a stało się to za sprawą Jewgienija Sawina. Ten sam zawodnik 7 minut po rozpoczęci drugiej połowy podwyższył na 3-0. Kropkę nad i na 60 sekund przed gwizdkiem kończącym cały mecz postawił Denis Kowba. Dzięki tej wygranej Krylja zbliżyła się na dwa punkty do zajmujący 4. i 5. miejsce Spartaka i Lokomotiwu. A przegrana gości może w najbliższej przyszłości doprowadzić do tego, że zespół z Ramienskoje pożegna się z Gadżim Gadżijewem.