Włochy – silny kolektyw czy drużyna indywidualności?


Dziś wieczorem rywalem Polski będą Włosi. „Squadra Azzurra” Roberto Manciniego to zupełnie inna drużyna niż kilka lat temu

15 listopada 2020 Włochy – silny kolektyw czy drużyna indywidualności?
charitystars.com

Włochy zawsze w historii odgrywały ważne role w turniejach piłkarskich na świecie. Walczyły o medale na mistrzostwach świata i Europy. Obecnie oczywiście też są światową czołówką, co udowodniły w ostatnich eliminacjach do Euro. Wygrywały dziesięć na dziesięć meczów. Jednak czy drużyna Italii jest tak silna, czy miała po prostu wyjątkowo słabą grupę? Mancini stworzył zgrany, silny kolektyw, czy jednak są indywidualności, które „ciągną wózek”?


Udostępnij na Udostępnij na

Brak gwiazd

W obecnej kadrze nie ma gwiazd światowego formatu. W ekipie „Squadra Azzurra” zawsze grały wielkie nazwiska: Rossi, Baggio, Totti, Del Piero, Buffon, Cannavaro, Maldini… Nigdy nie brakowało zawodników, jak to by określił Leo Beenhakker, z poziomu international level. Każdy piłkarz biegający w niebieskiej koszulce był rozpoznawalny na całym świecie. Wszyscy grali w wielkich klubach. Jednak ten trend trochę się zmienił.

W dzisiejszej kadrze próżno szukać piłkarzy bijących się o Złotą Piłkę czy wygrywających kolejne wielkie turnieje z klubem czy kadrą. W bramce Donnaruma, który jest bardzo dobrym, młodym bramkarzem. Gra w Milanie, który dopiero w tym sezonie przypomina starych, dobrych „Rossonerich”. W obronie Chiellini – Bonucci, czyli dwóch genialnych stoperów, jednak zbliżających się do piłkarskiej emerytury. W środku pola nie ma żadnego generała. Veratti, który miał być nowym Andreą Pirlo, często nawet nie gra w pierwszym składzie PSG. W ataku Belotti, czyli żywa legenda Torino, i Insigne z coraz słabszego Napoli. Jest jeszcze Ciro Immobile, który w zeszłym sezonie w barwach Lazio zdobył Złotego Buta dla najskuteczniejszego piłkarza w Europie. I to on na tę chwilę wydaje się największą indywidualnością.

Kolektyw

Mimo że nie ma gwiazd, to Włosi jako jedna z dwóch drużyn w ostatnich eliminacjach zdobyli komplet punktów. Jednak patrząc na ich grupę, można odnieść wrażenie, że był to obowiązek. Finlandia, Grecja, Bośnia i Hercegowina, Armenia i Liechtenstein – żadna z tych drużyn nie jest z czołówki rankingów. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że żadna z tych ekip nie jest nawet ze średniej półki z potencjałem na coś więcej.

Roberto Mancini stworzył jednak kolektyw, który w dziesięciu meczach nie stracił nawet punktu. Włosi zdobyli 37 bramek, tracąc tylko cztery. Są to liczby, mimo klasy rywala, które budzą szacunek. W Lidze Narodów Italii idzie dość marnie. W czterech spotkaniach wygrała tylko raz, a trzy razy podzieliła się punktami z rywalami. Zajmuje obecnie drugie miejsce i traci punkt do prowadzącej w tabeli reprezentacji Polski. Prawdziwą siłę Włochów poznamy na Euro. Grupa A, w której „Squadra Azzurra” zagra, nie jest grupą śmierci, ale rywale są niewygodni i wcale nie będzie łatwo. Turcja, Walia i Szwajcaria to również nie światowa czołówka, ale ekipy, które pokazały, że grać w piłkę potrafią.

Głód sukcesów

Od drugiego miejsca na Euro 2012 w Polsce Włosi przez kolejne 8 lat nic nie osiągnęli na żadnym turnieju. W 2014 roku, na mistrzostwach świata w Brazylii, nie wyszli z grupy (wraz z Anglią) kosztem Kostaryki i Urugwaju. To była wielka porażka. Na Euro 2016 z grupy już wyszli. Pokonali nawet Hiszpanów w 1/8 finału, jednak w ćwierćfinale musieli uznać wyższość Niemców, z którymi polegli w rzutach karnych. Na kolejnym mundialu w 2018 roku w Rosji nie wystąpili w ogóle. Zajęli drugie miejsce w grupie eliminacyjnej za Hiszpanami, a w barażach polegli ze Szwecją. To był pierwszy przypadek niezakwalifikowania się Italii na mundial od 1958 roku! Natomiast ostatni brak eliminacji do Euro Włosi przeżyli w 1992 roku. Tym samym pierwszy raz od 26 lat nie oglądaliśmy Włochów na wielkim piłkarskim turnieju.

To właśnie powoduje głód sukcesu. Oczywiście przede wszystkim wśród kibiców, ale także wśród piłkarzy. Żaden z nich dawno nie wygrał nic ze swoimi klubami. Ale przede wszystkim każdy Włoch chciałby osiągnąć coś z kadrą narodową. Euro dopiero za pół roku, więc fajnie byłoby, po świetnych eliminacjach, pokazać, że to nie tylko zasługa słabych rywali, ale i wysokiej formy Italii. Idealnym turniejem do tego jest Liga Narodów. Awans do rundy finałowej i walka o czołową lokatę byłaby idealnym sygnałem dla świata: „wielkie Włochy wróciły”.

***

W dzisiejszym meczu z Polską nie wystąpią: Chiellini, Bonucci, Veratti czy Immobile. Brakuje więc kilku kluczowych graczy i to ułatwi Polakom osiągnięcie dobrego wyniku. Porażka Italii dzisiaj byłaby sporym zaskoczeniem i pokazałaby, że faktycznie komplet zwycięstw w eliminacjach był kwestią rywali z niskiej półki. 8 lat czekania na sukces w jakimś turnieju męczy już na pewno przyzwyczajonych do zwycięstw Włochów. Kiedy drużyna walczy co dwa lata o najwyższe cele, przyzwyczajenie się do częstszych porażek jest zwyczajnie trudne. Nie ma gwiazd, ale jest kolektyw. Czy to wystarczy na Ligę Narodów, a przede wszystkim na Euro? Dzisiaj kolejny test i kolejna odpowiedź.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze