Ubiegła kolejka zostanie na długo w pamięci nie tylko szczęśliwych graczy Wisły Kraków, którzy zdobyli upragniony, trzynasty tytuł w historii, ale także graczy białostockiej Jagiellonii, która w przewadze dwóch graczy przez ponad 30 minut nie potrafiła strzelić decydującej o zwycięstwie bramki.

W minionej kolejce obejrzeliśmy jedynie 15 bramek, co daje kiepską średnią (1,88 bramki na mecz) w porównaniu z poprzednimi kolejkami. W 27. kolejce Wisła Kraków zapewniła sobie trzynasty tytuł, a Maciej Żurawski rozegrał 250. mecz w lidze.
Jagiellonia nie chciała wygrać z Legią

Regres formy Jagiellonii trwa dalej. Podopieczni Michała Probierza nie zdołali wygrać, mimo że ponad 30 minut grali w przewadze aż dwóch zawodników. Ponadto, grający bardzo dobrze w tym spotkaniu Wojciech Skaba również nie ułatwiał białostockiej drużynie zadania. Widać gołym okiem kiepską sytuację w szatni Jagiellonii, zaś trener Legii, Maciej Skorża, był zadowolony z punktu wywalczonego w bardzo dziwnych okolicznościach.
Kibice Górnika świętują udany transfer, fenomenalny mecz Jeża

Polonia, której gra wygląda coraz lepiej, musiała zdobyć komplet punktów w tym meczu, by z nieco większym spokojem patrzeć w przyszłość. Niestety, nieskuteczność gospodarzy została ukarana w 63. minucie, kiedy Jeż oddał płaski, niesygnalizowany strzał i pokonał zaskoczonego Juszczyka. Na 10 minut przed końcem Pazdan faulował w polu karnym, za co obejrzał drugą żółtą kartkę, a „jedenastkę” wykorzystał Żytko. Wydawało się, że gospodarze zdołają dowieźć przynajmniej punkt do końca meczu, ale zwycięstwo gości przypieczętował Jeż, wykańczając kontrę Górnika.
Status quo na dole tabeli, młody Zoch nie dał rady

Choć pierwotnie gracze Arki zapowiadali wraz ze swoim trenerem, że będzie to mecz o wszystko, w którym dadzą z siebie 120%, to w ogólnym rozrachunku wyglądało to już zupełnie inaczej. Mimo ostatnio słabej dyspozycji, gracze Korony Kielce chcieli się pokazać w debiutanckim meczu Włodzimierza Gąsiora, który po raz pierwszy zasiadł na ławce trenerskiej pierwszej drużyny Korony. Innym debiutantem był bramkarz Arki, Hieronim Zoch. Występujący dotychczas w Młodej Arce golkiper w 20. minucie wbił piłkę do własnej bramki.
Śląsk wiceliderem Ekstraklasy!

Forma wrocławskiego klubu prezentuje się bardzo solidnie i tak też rozpoczął się mecz. Drzymont już w 10. minucie zagrał piłkę ręką w polu karnym, a stały fragment gry wykorzystał Mila. Goście do przerwy odpowiedzieli dwoma trafieniami, kiedy najpierw Żewłakow zamienił na gola dośrodkowanie Fonfary, a tuż przed zakończeniem pierwszej połowy Nowak popisał się sprytem strzeleckim i dał prowadzenie gościom. Po zmianie stron GKS został rozbity za sprawą dwóch bramek gospodarzy. Najpierw, w 51. minucie meczu do siatki trafił głową Szewczuk, który wykorzystał dośrodkowanie Gancarczyka. Sekundy później Diaz przejął podanie Drzymonta, wyszedł sam na sam i pokonał Sapelę. Formalności dopełnił właśnie Argentyńczyk, który w końcówce zwieńczył dynamiczną kontrę i Śląsk wygrał 4:2.
Remis wielkim szczęściem Polonii

Mecz w Gdańsku nie stał na wysokim poziomie. Obie ekipy w pierwszej połowie grały bardzo asekuracyjnie, co skutkowało niewielką liczbą akcji podbramkowych. W drugiej odsłonie spotkania dominowała Lechia i „Czarne Koszule” mogą mówić o dużym szczęściu, że udało im się wywieźć z Pomorza jeden punkt. Ta zdobycz niewiele im jednak dała, bo Polonia znacznie oddaliła się od miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach, za to Lechia wciąż ma nadzieje, że to ona będzie cieszyć się miejscem w pierwszej trójce.
Wielkie nudy w meczu Lecha z Ruchem

W ostatnim sobotnim meczu 27. kolejki Ekstraklasy Lech Poznań pokonał chorzowski Ruch 1:0 po bramce Jacka Kiełba z 37. minuty meczu. W czasie rozgrywki nie działo się praktycznie nic. Dodając jeszcze fakt, że przy Bułgarskiej nie dopingowała publika ze względu na ogólnopolską reakcję kibiców na działania rządu w ich sprawie.
„Trzynastka” tym razem bez pecha!
Piłkarze „Białej Gwiazdy” dzięki skromnej wygranej 1:0 nad Cracovią na trzy kolejki przed końcem sezonu zapewnili sobie mistrzowski tytuł. Na murawie przy ulicy Reymonta nie brakowało twardej gry oraz walki o każdą piłkę. Wynik w 183. derbach Krakowa został ustalony już w 17. minucie, kiedy Maor Melikson zdobył jedynego gola. Jak się później okazało, jedna strzelona bramka wystarczyła, by ponownie w Krakowie, a także w całej Polsce rządziła krakowska Wisła. Trzeba przyznać, iż w przekroju całych rozgrywek podopieczni Roberta Maaskanta najbardziej ze wszystkich zespołów w naszej Ekstraklasie zasługiwali na to trofeum, mieli też gorsze momenty, ale w przeciwieństwie do innych ekip potrafili je w znakomity sposób przezwyciężyć.
Widzew ogrywa wykartkowane Zagłębie
Obydwa zespoły miały okazję przypieczętować utrzymanie w lidze, dzięki wygranej w tym meczu. Byli bezpośrednimi rywalami w tabeli przed spotkaniem. Jak się okazało, Widzew nie dał szans drużynie Jana Urbana, która grała bez pomysłu i miała problemy z oddawaniem strzałów. Ostrowski otworzył wynik w 41. minucie dla gospodarzy, choć słowa uznania należą się Dudu, który po mistrzowsku zakręcił na lewej flance, po czym idealnie dograł piłkę na głowę kolegi. Dopiero po zmianie stron goście postanowili oddać strzał w światło bramki. Zagłębie grało śmielej, strzeliło nawet bramkę wyrównującą, autorstwa Pawłowskiego, ale gospodarze bardzo szybko odpowiedzieli trafieniem Sernasa i to wystarczyło na „Miedziowych”.