W rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Polski Jagiellonia Białystok przegrała na własnym boisku z Wisłą Kraków 2:4. W pierwszym meczu Wisła wygrała 2:0, więc to ona pewnie awansowała do półfinału. Najlepszym piłkarzem tego spotkania był Patryk Małecki, który zaliczył trzy asysty i jedną bramkę.
Jagiellonia od samego początku zabrała się do odrabiania strat. Warunki do gry były bardzo niekorzystne – mocno zaśnieżona murawa i gęste opady śniegu. Gospodarzy to jednak nie zrażało i już w 7. minucie mogli wyjść na prowadzenie. Zza pola karnego uderzał Hanzel, ale jego strzał był minimalnie niecelny. Wiślacy nie kwapili się do atakowania bramki Słowika i rzadko przekraczali środek boiska.
Pomimo tego krakowska drużyna wyszła na prowadzenie w 21. minucie. Z lewego skrzydła dośrodkowywał Małecki, a w polu bramowym znalazł się Burliga i koślawym strzałem ni to głową, ni to klatką piersiową uderzył na bramkę Słowika. Piłka odbiła się jeszcze od Dźwigały i wpadła do siatki. Szanse na awans Jagiellonii dramatycznie zmalały. Białostoczanie musieliby strzelić cztery bramki, nie tracąc żadnej. Mission impossible.
W 35. minucie było już 2:0 dla gości. Podanie z głębi pola uruchomiło Małeckiego, ten pociągnął w kierunku bramki i będąc na 7. metrze zagrał do niekrytego Boguskiego, który umieścił piłkę w pustej bramce. Świetna asysta „Małego”. Tomasz Hajto mógł tylko ukryć twarz w dłoniach – bardzo wymowny gest trenera „Jagi”.
Druga połowa zaczęła się od trzeciej bramki dla Wisły. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Małecki, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Radosław Sobolewski i mocnym strzałem głową nie dał szansy Słowikowi. „Mały” zanotował trzecią asystę w tym spotkaniu. Białostoczanie nie poddali się jednak i w 56. minucie strzelili honorową bramkę. W sytuacji sam na sam znalazł się Dani Quintana, minął Pareikę i zapakował piłkę do bramki. Jak pokazały powtórki, bramka nie powinna zostać uznana – Hiszpan był na pozycji spalonej.
Gospodarze nie zadowolili się jedną bramką. Kwadrans później Quintana przeprowadził znakomity rajd prawym skrzydłem, ściął do środka, nawinął Burligę i potężnym strzałem lewą nogą zmieścił piłkę pod poprzeczką. Piękna bramka Hiszpana. Ostatnie minuty tego spotkania były bardzo szybkie. Mimo iż awans Wisły był przesądzony, to obie ekipy mocno atakowały. Bardzo dobry mecz bramką − na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry – uwieńczył Małecki, ustalając wynik spotkania na 4:2 dla krakowian.