Wielkie Derby z trybun


3 marca 2008 Wielkie Derby z trybun

Na ten mecz czekałem od połowy stycznia. Nie ma dla kibica ważniejszego meczu niż derby. A pojedynek z Ruchem jest dla fana Górnika wręcz rzeczą święta i chyba tylko własny pogrzeb może być usprawiedliwieniem dla nieobecności w czasie derbów.


Udostępnij na Udostępnij na

Oprawa kibiców Górnika.
Oprawa kibiców Górnika. (fot. Michał Tatarynowicz / iGol.pl)

Przygotowania do wyjazdu trwały od samego rana. Zbiórka kibiców Górnika na stacji kolejowej Katowice-Załęże została zaplanowana na godzinę 12:00. O tej właśnie porze pojawiłem się na miejscu. Wokół mnóstwo radiowozów i gotowych na wszystko policjantów. Obok stacji kolejowej stało kilkanaście autobusów, które miały nas przetransportować pod stadion, do którego było około 10 minut drogi. Około godziny 12:20 zostaliśmy poproszeni o udanie się do autobusów. Ja wszedłem do pierwszego, także pod stadionem przyjechałem jako pierwszy wśród kilkunastotysięcznej ekipy Górnika Zabrze. Na miejscu czekaliśmy aż otworzą bramy stadionu. Autobusy zawracały i w eskorcie radiowozów, ponownie przyjeżdżały z kolejnymi grupami kibiców. Dojazd zorganizowany przez policję wypadł na szóstkę.

Gdy otworzono bramy, natychmiast udałem się do wejścia. Kontrola dokładna, ale wbrew zapowiedziom, można było wnieść plastikowe butelki z wodą. Następnie poszedłem na trybuny, które o tej porze, były jeszcze puste. Nie obowiązywały miejsca z biletu więc można było usiąść w dowolnym miejscu w sektorze gości. Tak też uczyniłem. Usiadłszy wygodnie, pozostawało czekać na rozpoczęcie meczu. Oczekiwanie starano się umilić koncertem 'Dody’, która zaśpiewała kilka swoich przebojów. Sektor gości coraz bardziej się wypełniał. Co chwilę śpiewano klubowe pieśni. Dostawało się też rywalom z Chorzowa, jak to bywa przy takich meczach. Deszcz nieprzerwanie padał, co mocno przeszkadzało w oczekiwaniu na mecz. O 15:20 na murawę wybiegli piłkarze obu drużyn i rozpoczęli rozgrzewkę. Równo o godzinie 16:00, gdy na stadionie był już komplet, 41 000 kibiców, oba zespoły zostały wyprowadzone na murawę przez dwie legendy – Gerarda Cieślika i Włodzimierza Lubańskiego. Przed pierwszym gwizdkiem uczczono pamięć Kazimierza Górskiego i sędzia rozpoczął spotkanie.

Nasz doping od początku spotkania był bardzo głośny. Mimo takiej ilości kibiców, pieśni były śpiewane synchronicznie. Największe wrażenie robiło słynne „zagraj jak za dawnych lat” z podskakiwaniem. Musiało to zrobić wrażenie na Ruchu. A ci rozpoczęli mecz od transparentu „Władcy Śląska”. Następnie pokazali dwie niewielkie sektorówki, w tym jedna z godłem klubu. U nas na początek pojawiły się sreberka i sektorówka. Później skoncentrowano się na samym meczu. Ruch szybko strzelił gola, po którym ryk 'Niebieskich’ był, przyznaje, niesamowity. Następstwem bramki były oczywiście przyśpiewki gospodarzy skierowane w naszą stronę. Ale nas bardziej obchodziła gra zespołu.. Górnik prezentował się słabo co mocno nas denerwowało, co chwilę ktoś 'wychodził’ z negatywnym komentarzem. Aż do chwili, gdy do piłki dopadł Brzęczek i strzelił pięknie przy słupku. Nasz sektor eksplodował. Radość była ogromna, zapalono dwie race. Oczywiście musieliśmy wykorzystać obrót sprawy i tym razem my triumfalnie zaśpiewaliśmy w stronę Chorzowian. Do przerwy wynik się nie zmienił, za to rozpadało się na dobre. Przemokłem całkowicie.

Druga połowa zaczęła się od gola dla Ruchu. I znów eksplozja radości u 'chorzowskich’. My całkowicie ucichliśmy. Za to u nich karnawał. Pokazano kolejne sektorówki z podobiznami dwóch byłych piłkarzy Ruchu. My próbowaliśmy ratować sytuację i zaprezentowaliśmy balonikową oprawę. Wypadła ona dość słabo i jakby tego było mało, Ruch strzelił trzeciego gola. To nas całkowicie zdołowało. Doping ucichł. W sektorach Niebieskich już totalna zabawa. Ale postanowiliśmy ich zaskoczyć i mimo niekorzystnego wyniku, zapaliliśmy kilkadziesiąt rac. Efekt był piorunujący. Przez kilka minut nie widzieliśmy reszty stadionu z powodu dymu. Ale warto było. Cisza z ich sektorów pokazała, że ta oprawa musiała zrobić na nich wrażenie. Wynik meczu i przebieg gry pozwolił im na wywieszenie transparentu „Na dzisiaj koniec”. Lecz to nie był koniec. Zahorski, golem z 'główki’ dał nam nadzieję na korzystny rezultat. Nasz sektor 'obudził się’. Ale wynik nie uległ zmianie i górą był Ruch. Pigułka na pewno ciężka do przełknięcia, ale kolejny pojedynek w przyszłym sezonie. I to my będziemy górą!! 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze