„Wielki Szlem” nie dla Arsenalu


„Kanonierzy” nie wykorzystali swojej szansy i nie zdołali wygrać na Stamford Bridge. W odstępie zaledwie 10 minut pogrążył ich powracający do formy Didier Drogba, który dwukrotnie pokonał Manuela Almunię. Tym samym bardzo zmalały szanse drużyny Wengera na mistrzostwo, do tego w tabeli wyprzedzili ich właśnie „The Blues”.


Udostępnij na Udostępnij na


Przed meczem Arsene Wenger zapowiadał, że nie interesuje go nic poza zwycięstwem i głęboko wierzy w swoich piłkarzy, którzy najlepiej grają jako goniący czołówkę. W Chelsea zbiera się ogólny ferment wokół Avrama Granta, którego w klubie nie chce już absolutnie nikt, a drużyną steruje John Terry. Obie ekipy zmobilizowały się podwójnie na to derbowe spotkanie, co znalazło swoje odzwierciedlenie na murawie.

Przewagę, przynajmniej optyczną na boisku mieli dobrze poukładani taktycznie gospodarze. Nie wiadomo komu tutaj za to dziękować, czy iluzorycznemu managerowi, czy kapitanowi zespołu. Groźnych akcji było jednak jak na lekarstwo i to po obu stronach. Wprawdzie dla odmiany William Gallas trafił w słupek, ale był na pozycji spalonej. Z kolei sam na sam z Almunią stanął Didier Drogba, jednak źle opanował piłkę i hiszpański golkiper ją przejął. Napastnik WKS, który w poprzednim meczu strzelił pierwszą bramkę od listopada poprzedniego roku przejawiał jednak wielką ochotę do gry, co też udowodnił w drugiej połowie.

Ogólnie druga odsłona spotkania była ciekawsza. Arsenal wyszedł na prowadzenie po rzucie rożnym, wykonywanym przez Cesca Fabregasa. Najniższy na boisku Makelele nie poradził sobie z kryciem Sagna’y i reprezentant Francji strzelił tuż obok słupka, gdzie powinien przecież stać obrońca. Oto, czemu tam nikogo nie było, należy spytać Carlo Cudiciniego, który kolejny raz zastępował kontuzjowanego Petra Cecha. Na Stamford Bridge zapachniało sensacją i to bardzo szczęśliwą dla przyjezdnych, którzy grając beznadziejnie prowadzili w meczu, który musieli wygrać.
Wydaje się, że z mistrzowskich planów „Kanonierów” wyleczył Didier Drogba, który w 72. minucie spotkania doprowadził do wyrównania. Jak pokazały powtórki, był na pozycji spalonej, jednak, jak widać, dla angielskich arbitrów to nie powód, żeby przerywać grę. Niecałe dziesięć minut później było już po wszystkim. Wprowadzony na boisko Nicolas Anelka, de facto były zawodnik Arsenalu, zgrał piłkę głową do Drogby, a ten dopełnił formalności. Można było się spodziewać, że podopieczni Wengera rzucą się do odrabiania strat, jednak to nadal tylko Chelsea grała w piłkę, a od hat-tricka Drogbę „uratował” Almunia, który kapitalnie interweniował.

Arsenal Londyn nie wygrał od pięciu spotkań i taka drużyna po prostu nie zasługuje na mistrzostwo, albo po prostu nadal nie jest na nie gotowa. Z kolei do gry wróciła Chelsea Londyn, ale ona również ma bardzo małe szanse na dogonienie rozpędzonych „Czerwonych Diabłów”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze