Najbliższe dwa dni będą długo oczekiwanym świętem europejskiego futbolu, bowiem po kilku tygodniach przerwy rywalizację wznawia elitarna Liga Mistrzów. Kibice na Starym Kontynencie zacierają już ręce na wtorkowe spotkania 1/8 finału, które bez wahania można nazwać wielkimi szlagierami. Najpiękniejsze i najbardziej emocjonujące widowiska zapowiadają się w Liverpoolu i Rzymie, gdzie zmierzą się zespoły, mające ogromne aspiracje do wywalczenia trofeum.
Już dziś na Anfield Road dojdzie do prawdziwej wojny. Liverpool, który będzie chciał wykorzystać atut własnego boiska, zmierzy się z niezwykle groźnym Interem Mediolan. Jak to zawsze bywa w przypadku szlagierowych spotkań, bardzo trudno wskazać faworyta. Gospodarze przeciętnie spisują się w angielskiej Premiership, zajmując po 26. kolejkach dopiero piątą pozycję. Należy jednak pamiętać, że podopieczni Rafaela Beniteza od kilku sezonów zdecydowanie lepiej prezentują się na arenie międzynarodowej, o czym świadczą dwa finały Ligi Mistrzów na przestrzeni zaledwie trzech lat. Zupełnie inaczej wygląda ligowa sytuacja Interu Mediolan, który pewnie zmierza po trzeci z rzędu tytuł mistrza Włoch. „Nerazzurri” nie przegrali w tym sezonie żadnego spotkania w Serie A, a w dwudziestu trzech meczach stracili zaledwie trzynaście bramek. Do tej pory Liverpool tylko raz w swojej historii spotkał się w europejskich pucharach z Interem Mediolan. W półfinale Pucharu Europy 1965 „The Reds” wygrali pierwszy pojedynek na własnym stadionie 3:1, lecz w rewanżu przegrali aż 0:3 i musieli uznać wyższość Interu.
Szkoleniowcy obu zespołów mają przed dzisiejszym pojedynkiem kłopoty kadrowe. Benitez nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych – Daniela Aggera i Andrija Voronina, natomiast Roberto Mancini nie ma do dyspozycji pauzującego za kartki Julio Cesara, a także Luisa Jimeneza. Ponadto, pod ogromnym znakiem zapytania stoi występ Luisa Figo, który od kilkunastu dni nie może wyleczyć drobnego urazu.
Z pewnością oba kluby przystąpią do wtorkowego spotkania w odmiennych nastrojach. Liverpool w miniony weekend przegrał na własnym boisku z drugoligowym Barnsley i odpadł z rozgrywek FC Cup (Puchar Anglii – przyp. red.), natomiast Inter pewnie pokonał u siebie Livorno 2:0 w meczu 23. kolejki Serie A. Mimo wszystko kibice mogą spodziewać się wyrównanego spotkania, w którym na pewno nie zabraknie emocji, a także bramek i wspaniałych akcji.
Hit w Wiecznym Mieście
Równie interesująco jak pojedynek Liverpoolu z Interem zapowiada się inna konfrontacja z udziałem włoskiego klubu. Aktualny wicemistrz Italii i największa rewelacja rozgrywek Champions League – AS Roma zagra dzisiejszego wieczoru na wypełnionym po brzegi Stadionie Olimpijskim w Rzymie z wielkim Realem Madryt. Rzymianie mają duże szanse na odniesienie zwycięstwa i sprawienie tym samym dużej niespodzianki. Wszystko dlatego, że goście z Hiszpanii w ostatnim czasie prezentowali się Primera Division bardzo przeciętnie i w ciągu miesiąca przegrali aż dwa spotkania z ligowymi przeciętniakami – Almerią i Betisem. Gospodarze zapomnieli już o porażce w Serie A z Juventusem Turyn i do pojedynku z „Królewskimi” przystąpią bardzo zmotywowani. Cały Rzym liczy na zwycięstwo „Giallorossi” w konfrontacji z nie lubianym w Italii Realem. AS Roma wystąpi dziś w swoim optymalnym ustawieniu z Francesco Tottim na czele, który ma poprowadzić rzymski klub do historycznego zwycięstwa. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w szeregach gości. Szkoleniowiec Realu Madryt nie będzie mógł skorzystać z usług aż trzech obrońców – Pepe, Marcelo i Metzeldera, a klubowi lekarze nadal nie podjęli ostatecznych decyzji co do występu Robinio, Savioli i Sneijdera. Tak poważne osłabienia mogą sprawić, że „Królewscy” będą mieli ogromne problemy nie tylko w defensywnie, ale także w konstruowaniu skutecznych akcji ofensywnych.
Patrząc tylko i wyłącznie na statystyki, wielkim faworytem byłby Real. Zespół ze stolicy Hiszpanii od 2001 roku sześciokrotnie spotykał się w Lidze Mistrzów z AS Romą i aż cztery spotkania zakończyły się zwycięstwem ekipy z Santiago Bernabeu. Rzymianie wygrali zaledwie jeden pojedynek, lecz zapewne będą chcieli już dziś zmodyfikować karty historii.
W pozostałych spotkaniach Schalke zmierzy się na własnym boisku z FC Porto, natomiast Olympiakos zagra w Pireusie z faworyzowaną Chelsea Londyn. Polscy kibice z pewnością trzymają kciuki za zespół mistrza Grecji, w którym występuje Michał Żewłakow. Reprezentant Polski będzie miał dziś bardzo trudne zadanie, ponieważ będzie musiał radzić sobie z naszpikowaną gwiazdami ofensywą The Blues.