Z powodu rozgrywanych w weekend półfinałów Pucharu Anglii zbliżająca się kolejka Premier League będzie trwała aż przez pięć dni. Sześć meczów odbędzie się w sobotę i niedzielę, a kolejne rozegrane zostaną we wtorek i środę. Podczas weekendu możemy spodziewać się zażartej walki, której wyniki mogą stanowić o utrzymaniu w lidze.
W sobotę na KC Stadium odbędzie się arcyważne spotkanie dla Hull City i Burnley. Zarówno „Tygrysy”, jak i „Klarnety” zagrożone są obecnie spadkiem. Gospodarze mają trzy punkty przewagi nad Burnley i zajmują 18. miejsce w tabeli Premier League. Podopieczni Briana Lawsa będą chcieli za wszelką cenę wyrwać punkty od ich bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie. Należy jednak pamiętać, że beniaminek poza własnym stadionem zawodzi. Burnley nie wygrało jeszcze żadnego meczu, występując w roli gości. Oprócz tego „Klarnety” nie potrafią skończyć meczu bez straty bramki od 31 października ubiegłego roku. Jak na ironię, ostatnim razem kiedy udało im się zachować czyste konto, grali właśnie z podopiecznymi Iaina Dowiego. Hull City na własnym terenie dobrze sobie radzi. Z ostatnich trzech meczów zdołało wygrać dwa. Trzy punkty, dla któregokolwiek zespołu, mogą znaczyć bardzo dużo, dlatego w niedzielę na KC Stadium spodziewamy się niezwykle zaciętego pojedynku.

W sobotnie popołudnie rozpocznie się mecz z udziałem innej drużyny, która będzie walczyć o utrzymanie w Premiership. Podopieczni Gianfranco Zoli podejmą na Upton Park Sunderland. Piłkarze Steve’a Bruce’a, z pewnością, West Hamowi łatwo punków nie podarują. Londyński zespół mimo kryzysu w ostatnim, trudnym meczu zdołał zremisować w ciężkim spotkaniu z Evertonem. Jeśli gracze Gianfranco Zoli wykażą się podobnym zaangażowaniem i wolą walki, co w meczu z podopiecznymi Davida Moyesa, to sobotnie spotkanie w Londynie może przynieść wiele emocjonujących wydarzeń. West Ham będzie gościł u siebie wymagającego przeciwnika. Sunderland spisuje się ostatnio bardzo dobrze. Przegrywając tylko jeden mecz (z Liverpoolem) spośród ostatnich siedmiu spotkań, odskoczył na 11 punktów od strefy spadkowej i wszystko wskazuje na to, że wyeliminowanie mu już nie grozi.
Pierwszym meczem w niedzielę będzie spotkanie Wolverhampton Wanderers ze Stoke City. Piłkarze Micka McCarthy’ego nie mają jeszcze pewności w kwestii utrzymania. W ubiegłej kolejce nieszczęśliwie przegrali z Arsenalem, tracąc bramkę w doliczonym czasie gry. Nie licząc meczu z ekipą Arsene Wengera, w ostatnich czterech spotkaniach nie przegrali ani razu i zdołali wygrać aż dwa mecze. Pierwszy pojedynek obu drużyn zakończył się remisem (2:2). 31 października „Wilki”, przegrywając pierwszą połowę dwiema bramkami, zdołały wyrównać po dwóch trafieniach Jody’ego Craddocka. Stoke City jest w komfortowej sytuacji. Podopieczni Tony’ego Pulisa są w środku tabeli, więc na punktach na pewno bardziej zależeć będzie „Wilkom”.
0 14:30 rozpocznie się kolejny mecz. Na Ewood Park Blackurn podejmie Manchester United. Gospodarze zapewnili sobie miejsce w Premier League na kolejny sezon i ostatnio spisują się nie najgorzej. W czterech ostatnich meczach zdołali dwukrotnie wygrać i zremisować. Na Ewood Park 21 marca powstrzymali nawet Chelsea, więc dla Manchesteru nie będzie to łatwy wyjazd. Podopieczni sir Aleksa Fergusona zostali w tym tygodniu wyeliminowani z Ligi Mistrzów, więc Premiership to dla nich teraz najważniejsze zadanie. Po ubiegłotygodniowej porażce z Chelsea „Czerwone Diabły” nie mogą pozwolić sobie na stratę punktów, jeśli nadal myślą o mistrzostwie Anglii.
W niedzielę o 16:00 rozpoczną się również zmagania dwóch półfinalistów Ligi Europejskiej. Na Anfield Road przyjedzie Fulham Londyn. Pojedynek ostatnich angielskich reprezentantów w europejskich pucharach zapowiada się niezwykle ciekawie. Podopieczni Rafy Beniteza nadal wierzą, że uda im się zająć czwarte miejsce, które pozwoli im grać w Lidze Mistrzów w następnym sezonie. Poza tym, ekipa „The Reds” będzie chciała zrewanżować się podopiecznym Roya Hodgsona za ostatnią porażkę z londyńczykami (1:3). Za gospodarzami przemawia również to, że Fulham jeszcze nigdy w historii Barclays Premier League nie wygrał z Liverpoolem na Anfield Road.
Ostatnie niedzielne spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:00. City of Manchester Stadium odwiedzi zespół Aleksa McLeisha. Faworytem są gospodarze. Manchester City wygrał na własnym stadionie aż cztery z ostatnich pięciu spotkań w lidze przeciwko Birmingham City. Pierwszy pojedynek tych drużyn zakończył się bezbramkowym remisem, ale w niedzielę gościom z Birmingham trudno będzie utrzymać czyste konto. W ekipie McLeisha nie zagra, znakomicie spisujący się, Joe Hart, który będąc na wypożyczeniu z Manchesteru City, nie może wystąpić w tym meczu. W ubiegłym sezonie, kiedy do Manchesteru przyjechali „Niebiescy”, „Citizens” wygrali 1:0 po bramce Elano. Z tamtego składu obecnie jedynie pięciu zawodników reprezentuje barwy City.
Grająca w Pucharze Anglii Chelsea swój mecz rozegra dopiero we wtorek. Na Stamford Bridge podopieczni Carlo Ancelottiego gościć będą Bolton Wanderers. Ostatni ligowy mecz londyńczyków z Manchesterem United zapewnił im miejsce lidera, które teraz będą musieli utrzymać. Do końca sezonu zostało pięć spotkań i aby zdobyć mistrzostwo Chelsea nie może pozwolić sobie na stratę punktów. Za to Bolton nie jest jeszcze pewny utrzymania w lidze. W tym momencie ma zaledwie pięć punktów przewagi nad strefą spadkową i jeśli rywale znajdujący się niżej zdobędą punkty w swoich spotkaniach, Bolton może znaleźć się niżej. Na punkty w meczu na Stamford Bridge podopieczni Owena Coyle’a liczyć raczej nie powinni, dlatego ważniejsze dla nich będą kolejne mecze.
W środę będziemy mogli obejrzeć dwa bardzo ciekawe spotkania. Pierwsze z nich rozpocznie się o godzinie 20:45 na Villa Park. Podopieczni Martina O’Neilla podejmą Everton. „The Villans” zajmują obecnie siódmą lokatę i mają cztery punkty przewagi nad „The Toffees”. Aston Villa ma jedno oczko straty do Liverpoolu, który walczy jeszcze o Ligę Mistrzów, więc wygrywając ten mecz, piłkarze z Birmingham mogą włączyć się jeszcze do walki o europejskie puchary. O tej samej porze rozpocznie się mecz Wigan Atletic z Portsmouth. „The Lactics” znajdują się obecnie na 16. miejscu w ligowej tabeli, mając zaledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Podopieczni Roberto Martineza, z pewnością, będą walczyć z zespołem Avrama Granta o komplet punków, a dogodniejszych rywali, żeby tego dokonać, trudno sobie wyobrazić. O 21:00 rozpocznie się zaległy mecz Fulham ze Stoke City. Obydwie drużyny mają pewne miejsce w Premier League w przyszłym sezonie, więc spotkanie nie ma dla nich większego znaczenia w tej fazie rozgrywek. Fulham wywalczył awans w Lidze Europejskiej i to właśnie na europejskich boiskach gracze Roya Hodgsona zostawiają więcej zdrowia i koncentrują swoje myśli.
Ostatni mecz 34. kolejki Premier League to pojedynek Tottenhamu Hotspur z Arsenalem Londyn. Zawodnicy Harry’ego Redknappa na White Hart Lane gościć będą Arsenal, który, szczęśliwie wygrywając z „Wolves”, liczy się jeszcze w walce o mistrzostwo. Podopieczni Arsene Wengera będą chcieli zebrać w środę komplet punktów, a jeśli któryś z dwóch pretendentów do tytułu zgubi swoje punkty, Arsenal będzie dodatkowo zmotywowany. Dla „Kogutów” mecz z „Kanonierami” to pierwszy, którego wynik będzie decydował o być albo nie być w europejskich pucharach. Do składu Harry’ego Redknappa, po kontuzji, wraca Aaron Lennon, co powinno dodatkowo wzmocnić drużynę. Tottenham do końca sezonu będzie musiał zmierzyć się jeszcze z takimi drużynami jak Manchester United, Chelsea oraz Manchester City, więc jeśli „Koguty” myślą o grze w Lidze Mistrzów, będą musiały wspiąć się na sam szczyt swoich możliwości.