Walka o tytuł trwa dalej!


6 listopada 2009 Walka o tytuł trwa dalej!

W hicie 13. kolejki polskiej Ekstraklasy, pomiędzy Wisłą Kraków a Legią Warszawa, niespodziewanie triumfowali „Wojskowi” . Nie ulega wątpliwości, że zasłużyli na zwycięstwo. Widać było bowiem większą determinację w poczynaniach piłkarzy Jana Urbana. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Miroslav Radović.


Udostępnij na Udostępnij na

W piątkowy wieczór byliśmy świadkami długo wyczekiwanego hitu kolejki. Wisła Kraków podejmowała podopiecznych Jana Urbana, Legię Warszawa. Ciężko było przed spotkaniem wskazać faworyta, lecz wiadome było, że przy zwycięstwie „Białej Gwiazdy” walka o mistrzostwo Polski mogłaby być już praktycznie przesądzona. Dlatego też przed „Wojskowymi” stanęła konieczność wygrania meczu, by pozostać wśród kandydatów zainteresowanych tytułem.

Piłkarze Legii zasłużenie prowadzą
Piłkarze Legii zasłużenie prowadzą (fot. Michał Tatarynowicz / iGol.pl)

Od początku „Legioniści” starali się przetrzymywać piłkę pod bramką gospodarzy, by stworzyć sobie dogodną okazję do strzelenia premierowej bramki. Murawa podczas tego spotkania była bardzo ślizga, co sprzyjało oddawaniu płaskich strzałów. Jedną taką próbą Patryk Małecki chciał zaskoczyć Jana Muchę, lecz znacznie się pomylił. W dziewiątej minucie świetnym, prostopadłym podaniem popisał się Wojciech Łobodziński. Adresat, Andraż Kirm, płasko dograł w okolicę piątego metra, gdzie na futbolówkę nabiegał Paweł Brożek. Jego dość kuriozalne uderzenie trafiło jednak w słupek bramki Legii. W 16. minucie groźnie z główki strzelał Piotr Giza i kiedy wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, przyjezdni mieli rzut rożny. Mecz w pierwszej połowie przebiegał w szybkim tempie, obie drużyny miały po tyle samo dogodnych okazji do zdobycia bramki. Widać było, że to jednak piłkarze z Warszawy próbowali więcej grać piłką, Wisła zaś szczęścia próbowała długimi podaniami.

Niespodziewany obrót miała 34. minuta spotkania. Zamarli wtedy kibice zgromadzeni na Stadionie Ludowym, ponieważ to goście trafili pierwsi do siatki. Piłkę w polu karnym, po asyście Takesure Chinyamy, otrzymał wprowadzony chwilę wcześniej Miroslav Radović. Serb zachował zimną krew do końca i pokonał wychodzącego z bramki Mariusza Pawełka. Do przerwy zatem zasłużenie prowadzili goście. To oni grali lepiej i w skutek tego byli o jednego gola lepsi.

Druga odsłona zaczęła się od ofensywnej akcji gospodarzy. Podopieczni Macieja Skorży chcieli bowiem jak najszybciej wyrównać stan meczu, by do końcowych minut móc walczyć o komplet punktów. Pierwszą dogodną okazję do zdobycia bramki „Wiślacy” mieli w 54. minucie. Futbolówkę jednak tuż sprzed linii bramkowej wybił jeden z defensorów Legii. Miejscowi nie mogli uporać się z obroną gości, toteż klarownych sytuacji było jak na lekarstwo. W 66. minucie błąd Mariusza Jopa mógł przesądzić o losach spotkania. Piłkę bowiem przejął Takesure Chinyama, ale jego strzał w długi róg bramki Mariusza Pawełka, był chybiony. Cztery minuty później wyśmienitą okazję do wyrównania miał Patryk Małecki. Dobrze w środku pola zachował się Tomas Jirsak, który minął rywala i oddał bardzo groźny strzał. Futbolówkę do boku odbił Mucha, lecz dobijający Małecki fatalnie spudłował.

Końcowe fragmenty meczu, to zdecydowana przewaga Wisły. Legia cofnęła się na własną połowę, czyhając na dogodną kontrę. Gospodarze natomiast atakami pozycyjnymi nie byli w stanie przedostać się pod bramkę Jana Muchy. Strzały z dystansu również nie przynosiły rezultatu. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Przyjezdni zdecydowanie zasłużenie zwyciężyli. Zagrali lepiej, a przede wszystkim mądrze. Legia zatem pozostaje w walce o tytuł mistrza Polski, ponieważ do czterech zmniejszyła stratę punktową do „Białej Gwiazdy”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze