W Hiszpanii liga nabiera tempa, dzieje się dużo, pojawia się jak zawsze sporo sensacji i niespodziewanych wyników. Tej niedzieli niektórzy odbili się od dna, inni w nim pozostali. W "górze" z kolei toczy się walka na śmierć i życie.
Recreativo Huelva – Malaga (0:2)
Eliseu 1’, Baha 40’, Duda 49′, Eliseu 63′
Niedzielnego popołudnia na Nuevo Colombino nikt niczego wielkiego nie oczekiwał, grały bowiem drużyny z dołu tabeli, które w tym sezonie ewidentnie zawodzą. Ostatecznie to jednak goście potrafili „wznieść się na wyżyny”, gromiąc ekipę Manolo Zambrano aż 0:4. Recreativo ani przez chwilę nie potrafiło dotrzymać kroku rozpędzonej Maladze, goście przeważali zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie, a efektem dobrej gry były bramki Eliseu już w pierwszej minucie, Bahy tuż przed przerwą, oraz Dudy w drugiej połowie. Dzieła zniszczenia dokończył ponownie Eliseu w 63. minucie meczu. Recreativo poniżej oczekiwań, Malaga zasłużenie górą.
Getafe – Almeria 2:2 (0:0)
Uche 69’, Casquero 71’, Negredo 87’, Chico 90’

Obie drużyny dobrze rozpoczęły sezon, szykowała się więc wielka walka na Coliseum Alfonso Perez, tak też było. Choć w pierwszej połowie dość „bezbarwnie”, druga część meczu przyniosła ogromne emocje i grad goli. Najpierw gospodarze szturmem zaatakowali, co dało dwa gole; trafiali Uche i Casquero. Goście w porę jednak przebudzili się z letargu, odpowiadając również dwoma trafieniami. Negredo w 87. minucie i Chico tuż przed ostatnim gwizdkiem zapewnili Almerii szczęśliwy remis.
Sevilla FC – Athletic Bilbao 4:0 (2:0) Frederic Kanoute 26’, Renato 40’, Adriano 76’, Javier Chevanton 81’
Dla Sevilli miało być łatwo i przyjemnie, tak też było. Bramki Frederica Kanoute i Renata w pierwszej połowie oraz Adriana i Javiera Chevantona w drugiej części meczu to obfity plon zebrany na Ramon Sanchez Pizjuan przez drużynę gospodarzy. Athletic Bilbao zupełnie niewidoczne, czym potwierdza po raz kolejny opinię na swój temat, że wygrywać potrafi tylko z najsłabszymi drużynami w lidze.
Real Mallorca – Sporting Gijon 0:2 (0:1)
Carmelo 11’, Canella 50’
Sporting w końcu zwycięski! Po fatalnej passie i pięciu porażkach z rzędu drużyna Manuela Preciado w końcu zobaczyła swoją szansę w pojedynku z Majorką, a, co istotniejsze, nie zmarnowała jej. Goście byli przeważającą stroną w tym spotkaniu, gole Carmelo (11’) i Canelli (50’) dały Gijon pierwsze w tym sezonie punkty, i to aż trzy.
Osasuna Pampeluna – Racing Santander 0:1 (0:0)
Valera 90’
Racing od początku sezonu poniżej oczekiwań, choć warto przyznać, że grał już z Barceloną i Realem. Osasuna też nie błyszczała, obie ekipy miały więc szansę na rehabilitację. Skuteczniej wykorzystali ją gospodarze, zdobywając bramkę tuż przed końcem spotkania. Drużyna z El Sandinero mogła prowadzić już wcześniej, ale rzut karany w 39. minucie wykonywany przez Garaya, obronił Ricardo. W końcu komplet punktów Racingu.
Deportivo La Coruna – Numancia 1:0 (1:0)
Lafita 13′
Numancia, mimo iż od początku sezonu prezentuje wielkie „serce” do gry, po raz kolejny nie potrafi wygrać. Lafita po faulu Filipe Luisa w 13. minucie wykorzystał pewnie rzut karny, strzelając jedynego gola w tym spotkaniu. Goście po słabej pierwszej części meczu wzięli się do gry w drugiej połowie, ale to nie wystarczyło. Brak skuteczności i chyba przede wszystkim szczęścia sprawił, że ekipa z Pajaritos wyszła po raz kolejny bez punktów. Czyżby Numancia miała podzielić w tym sezonie los Levante, które mimo ambicji i walki spadło do Segunda Division?
Real Valladolid – Valencia CF 0:1 (0:0)
M. Fernandes 54′
Valencia w Primera Division liderem. Valladolid nie było wygodnym rywalem dla „Nietoperzy”, a o sile Realu przekonało się już wcześniej Atletico, które uległo Valladolid 1:2. Ostatecznie jednak po mękach Valencia zdołała zdobyć trzy punkty. Wszystko dzięki Fernandesowi, który w 54. minucie meczu strzelił jedynego gola w tym spotkaniu. Valencii nie brakowało sytuacji, lecz skuteczności. Najważniejsze jednak są trzy oczka i fotel lidera.
Real Madryt – Espanyol Barcelona 2:2 (2:2)
Tamudo 31′, Raul 25′, Garcia 31′, Raul 45′
„Królewscy” liczyli na komplet punktów, tak się jednak nie stało. Miało być ciężko i było ciężko; zaledwie jeden punkt wywieziony z Barcelony. Espanyol jakby się z meczu na mecz „nakręcał”, a Real nie potrafił go niedzielnej nocy zatrzymać. Na prowadzenie gości wyprowadził celnie wykonaną „11” Tamudo, wyrównał chwilę później Raul. W pierwszej połowie drugiego gola dla Espanyolu zdobył jeszcze Garcia. Kiedy wydawało się, że do przerwy utrzyma się wynik 1:2 drugą bramkę w meczu strzelił Raul ratując szczęśliwy remis. W drugiej połowie gole już nie padły.