Valencia pokonała Herculesa 2:0 w ostatnim niedzielnym spotkaniu w Primera Division. Bramki dla zwycięzców zdobyli Aduriz i Tino Costa; wygrana ta pozwoliła zniwelować do zaledwie jednego punktu stratę do zajmującej trzecią pozycję ekipy Villarrealu.
Gospodarze przystępowali do tego spotkania ze świadomością, że wczorajsza porażka Villarrealu z derbowym rywalem Valencii, Levante, umożliwiła „Nietoperzom” na doskoczenie do rywala na punkt. Nie wiadomo kiedy kolejna taka szansa mogłaby się powtórzyć, zatem podopieczni Unaia Emeryego po prostu musieli to spotkanie wygrać. Hercules po ubiegłotygodniowej porażce z Barceloną 0:3, tym razem znowu wybrał się na podróż wzdłuż wybrzeża, aby stawić czoła kolejnej hiszpańskiej potędze. Swojej drużynie na pewno nie pomógł Royston Drenthe, w rundzie jesiennej jeden z liderów zespołu z Alicante, który na znak protestu przeciwko zablokowaniu jego transferu do Juventusu Turyn oraz zwlekaniem z wypłatą nie stawił się na środowy trening i mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Hercules także potrzebował punktów, gdyż po dobrym początku sezonu ostatnio nie wiedzie się podopiecznym Estebana Vigo tak dobrze i są oni zdecydowanie za blisko strefy spadkowej.
Pierwsza połowa nie była pasjonującym widowiskiem, w której zdecydowanie więcej działo się w jej drugiej połowie. Pierwszą akcję meczu stworzyli sobie „Los Che” w 6. minucie, jednak ekwilibrystyczny strzał Tino Costy nie mógł zagrozić bramce Calatayuda. Kolejne minuty sprawiały, że kibice zgromadzeni na Mestalli mogli bardziej skupić się na wymienianiu najnowszych plotek niż na śledzeniu meczu, gdyż na boisku nie działo się niemal nic interesującego. Kolejna groźna szansa pojawiła się dopiero w 31. minucie, ale strzał Nelsona Valdeza z problemami obronił Guaita. Ostatni kwadrans pierwszej połowy przyniósł duże zaostrzenie gry, czego efektem były żółte kartki dla graczy obydwu drużyn. Zdecydowanie najostrzejszą interwencją „popisał się” w 34. minucie Chori Dominguez, kiedy to wszedł uniesioną wyprostowaną nogą w nogi Cortesa – to powinna być nawet czerwona kartka, sędzia był jednak łaskawy dla gracza Valencii. Kilka minut później za głowę złapał się Mehmet Topal, gdyż jego strzał po rozegranym rzucie rożnym trafił tylko w słupek. Hercules nie chciał pozostać dłużnym i w 43. minucie Nelson Valdez zdołał umieścić piłkę w siatce, ale sędzia gola nie uznał, odgwizdując pozycję spaloną – z telewizyjnych powtórek ciężko było stwierdzić, czy Paragwajczyk rzeczywiście był ostatnim zawodnikiem.
Pierwsza połowa przyniosła nam jednak bramkowe emocje, mimo iż kibice musieli czekać na nie aż do samego końca pierwszej połowy. Po dwóch poważnych błędach defensywy, piłka trafiła od Soldado do Aduriza, a ten po efektownym wyskoku zdołał trącić piłkę, która wturlała się do siatki. Tuż przed samym końcem pierwszej połowy przyjezdni mieli doskonałą szansę na wyrównanie, ale Thomert uderzył bardzo niecelnie w sytuacji sam na sam z Guaitą – nie popisał się w tej sytuacji sędzia, który nie odgwizdał wyraźnej pozycji spalonej Tote, odgrywającego piłkę do Thomerta. Piłka jednak sprawiedliwie nie wpadła do siatki i po tym pudle sędzia nakazał obu drużynom udanie się do szatni. Valencia nie była w pierwszej połowie drużyną zdecydowanie lepszą, jednak udało się jej strzelić gola i niewiele wskazywało na inny scenariusz w drugiej części spotkania niż gładkie zwycięstwo gospodarzy, a Hercules natomiast musiałby dopisać do swojego konta kolejną wyjazdową porażkę.
Już początek drugiej połowy pokazał, że trener Emery musiał poważnie potrząsnąć swoją drużyną w szatni, gdyż „Nietoperze” bardzo podkręciły tempo spotkania od początku drugiej połowy, niepodzielnie panując w strefie środkowej. Na efekty nie trzeba było długo czekać – w 53. minucie Tino Costa popisał się pięknym i dokładnym strzałem z rzutu wolnego z około dwudziestu metrów i umieścił piłkę w samym okienku bramki Calatayuda. Wynik 2:0, przy jednoczesnej fatalnej postawie Herculesa, nie zapowiadał innego wyniku niż wyraźna porażka przyjezdnych, na niewiele zdało się także pojawienie Drenthe w 63. minucie. Valencia była bardzo blisko strzelenia kolejnego gola w 76. minucie – po kolejnej świetnej dwójkowej akcji Soldado-Aduriz, ten drugi wbiegł w pole karne, jednak kapitalną interwencją popisał się Juanra, który mimo iż przewrócił napastnika, to jednak wcześniej zdołał wybić piłkę spod jego nóg. Hercules obudził się w samej końcówce, a motorem napędowym był rezerwowy Drenthe – najpierw w 81. minucie popędził rajdem prawą stroną, ale nikt nie zamknął jego dośrodkowania, natomiast minutę później po jego akcji piłka trafiła do stojącego w polu karnym Fritzlera, którego strzał obronił jednak Guaita – była to chyba interwencja kolejki, gdyż wszyscy widzieli już piłkę w siatce, jednak młody bramkarz popisał się niesamowitą paradą i sparował piłkę na rzut rożny. Drenthe jednak ciągle nękał obronę rywala, a szczególnie blisko był w 86. minucie, ale piłka po rzucie wolnym minimalnie minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki Guaity.
„Nietoperze” byli niezwykle blisko podwyższenia gola w 87. minucie, a gol ten padłby w dość komicznej sytuacji – po niedokładnym podaniu obrońcy do Calatayuda, ten ostatni ratował się dalekim wyjściem, jednak trafił bardzo mocno w Soldado, a piłka do odbiciu się od niego poleciała prawdopodobnie aż nad koronę stadionu, jednak po chwili spadła w polu karnym, gdzie czyhał na nią Soldado, który na spółkę z Isco przepchnął bramkarza. Jego błyskawiczny strzał z półobrotu został jednak zatrzymany na samej linii końcowej przez Juanrę, który uratował swoją drużynę. Do końca spotkania więcej bramkowych sytuacji żadna z drużyn sobie nie stworzyła i Valencia planowo dopisała do swojego konta trzy punkty, natomiast Hercules może się już „poszczycić” wręcz tragicznym bilansem meczów wyjazdowych. Dzięki tej wygranej, gospodarze zbliżyli się już tylko na punkt do miejsca na podium.