Turcja walczy z mistrzami świata o pierwsze miejsce w grupie


Turcy są bardzo blisko awansu na mistrzostwa Europy z wyrównanej grupy

14 października 2019 Turcja walczy z mistrzami świata o pierwsze miejsce w grupie
commons.wikimedia.org

Reprezentanci Turcji po ostatnim zwycięstwie z Albanią mają po siedmiu meczach 18 punktów w grupie, w której rywalizują między innymi z mistrzami świata – Francją, oraz zawsze nieobliczalną Islandią. Wiele wskazuje jednak na to, że Turcja wykona zadanie i awansuje na Euro.


Udostępnij na Udostępnij na

Podopieczni Senola Gunesa w tych eliminacjach nie w każdym meczu zachwycają, lecz robią to, co do nich należy – punktują nawet wtedy, gdy gra się nie układa. Było tak na przykład w ostatnim eliminacyjnym spotkaniu, gdzie do ostatnich minut męczyli się z Albańczykami. Po tym zwycięstwie Turcję od awansu dzieli już tylko krok. Co sprawia, że te eliminacje są dla nich tak udane?

Żelazna defensywa

Turcy w trwających eliminacjach stracili tylko dwie bramki. Co więcej, obie były autorstwa Islandczyków w wygranym przez nich meczu 2:1. Było to jak dotąd jedyne spotkanie, w którym Turcja straciła jakiekolwiek punkty. Skandynawowie wygrali je jednak w atmosferze skandalu. Najpierw tureckich piłkarzy przetrzymywano na lotnisku przez trzy godziny, a później ktoś zażartował z kapitana Turków, Emre Belozoglu, podkładając mu podczas rozmowy z dziennikarzami szczotkę. Pomijając to starcie, piłkarze Senola Gunesa mogą się pochwalić sześcioma zwycięstwami oraz czystymi kontami, w tym z mistrzami świata, Francją. Więcej o poczynaniach Turcji można przeczytać TUTAJ.

Bramkarzem numer jeden w reprezentacji Turcji jest grający w Basaksehirze Mert Gunok. Golkiper ten jest pierwszym wyborem trenera dopiero od początku tych eliminacji – wcześniej między słupkami stał kolega Gunoka z klubu, Volkan Babacan. Formacja defensywna jest natomiast dość młoda. W meczu z Albanią parę stoperów tworzyli 24-letni Kaan Ayhan z Fortuny Duesseldorf oraz 21-letni Merih Demiral z Juventusu.

Na prawej obronie grał z kolei 22-letni Zeki Celik, zawodnik Lille, a na lewej 23-letni Umut Meras, występujący na co dzień w drugiej lidze francuskiej. Zazwyczaj na tej pozycji gra doświadczony Hasan Ali Kaldirim, jednak zmaga się on z kontuzją. Zawodnicy ci, pomimo swojego młodego wieku, występują już w solidnych europejskich klubach i są dużą nadzieją tureckiej piłki.

Ligowy środek pola

Linia pomocy składa się w większości z zawodników grających w rodzimej lidze. Stosunkowo niewielu Turków wyjeżdża za granicę – liga jest bogata, a kluby regularnie występują w europejskich pucharach. Jeśli jednak decydują się oni opuścić ojczyznę, naturalnie najchętniej wybierają Niemcy. Pomocnicy reprezentacji Turcji występują głównie w klubach grających w Stambule.

Mahmut Tekdemir, wspomagający defensywę, jest zawodnikiem Basaksehiru, Dorukhan Tokoz gra na co dzień w Besiktasie, a Ozan Tufan oraz Emre Belozoglu w Fenerbahce. Ten ostatni jest żywą legendą tureckiego futbolu – kapitan reprezentacji ma 39 lat, a w kadrze zadebiutował w 2000 roku. Co więcej, wrześniowy mecz z Andorą był jego setnym w narodowych barwach.

Ponadto należy pamiętać o takim zawodniku jak Cengiz Under. Gracz Romy leczy uraz, lecz gdy wróci do pełni sił, może wprowadzić sporo jakości oraz polotu do gry swojej reprezentacji.

Doświadczony i skuteczny atak

Turcja w bieżących eliminacjach strzeliła dotychczas 15 bramek. Spora część z nich to zasługa Cenka Tosuna. Zawodnik Evertonu w swoim klubie ma problemy z regularną grą, lecz w reprezentacji jest filarem ofensywy. Na swoim koncie ma już pięć goli oraz jedną asystę. W meczu z Albańczykami w 90. minucie spotkania wykorzystał błąd defensywy „Orłów” i uderzeniem głową wpakował piłkę do pustej bramki.

Obok Tosuna wiodącymi piłkarzami w ataku reprezentacji Turcji są Hakan Calhanoglu oraz Burak Yilmaz. Zawodnik Milanu nie radzi sobie ostatnio najlepiej w klubie, lecz nie traci miejsca w składzie drużyny narodowej. Niewykluczone jednak, że w przypadku powrotu Cengiza Undera to gracz Romy będzie grał kosztem Calhanoglu. Yilmaz natomiast jest bardzo doświadczonym oraz silnym piłkarzem, który nie dysponuje co prawda szybkością, lecz potrafi przepchnąć obrońcę rywala.

Formacja, którą najczęściej gra Turcja, to 4-2-3-1. Defensywa z bocznymi obrońcami, dodatkowo wspierana przez Tekdemira oraz Tokoza, defensywnych pomocników. Trzech pozostałych pomocników ma wygrywać pozycję w środku pola oraz dogrywać do osamotnionego napastnika, Buraka Yilmaza bądź Cenka Tosuna. Turcy zazwyczaj w swoich meczach prowadzą atak pozycyjny, ponieważ ich grupowi rywale – poza Francją – to średni bądź nawet słabi przeciwnicy. Kluczem do sukcesu w ostatnim spotkaniu było dociśnięcie do muru coraz bardziej zmęczonych Albańczyków, co zaowocowało kosztownym błędem. Gra Turków momentami może jednak być przyjemna dla oka, jak wtedy, gdy zabawili się z Francuzami pod koniec spotkania, mając korzystny wynik.

Kontrowersja, która może się źle skończyć

Niestety ostatni mecz z Albanią wywołał burzę w mediach nie z powodu dobrej gry Turków, lecz cieszynki, którą zaprezentowali piłkarze po strzeleniu bramki. Kilku tureckich zawodników stanęło obok siebie i zasalutowało w kierunku kibiców. Skojarzenia naturalnie nasuwają się same – wiele wskazuje na to, że piłkarze popierają kontrowersyjne militarne działania rządu tureckiego na terenie Syrii. Na razie UEFA nie skomentowała tego gestu, lecz rzecznik prasowy organizacji już zapowiedział, że sytuacja ta zostanie poddana analizie. W najgorszym wypadku Turcja może zostać nawet zdyskwalifikowana z eliminacji, ponieważ UEFA zabrania wykonywania gestów politycznych w czasie meczu.

Fanatyczni kibice

Istotnym czynnikiem, który z pewnością dodaje Turkom skrzydeł, są oddani bez reszty fanatycy. Znani są z tego w całej Europie i nie od dziś wiadomo, że zdarza im się kibicować z przesadnym zaangażowaniem. Co jakiś czas usłyszeć można o ekscesach na scenie europejskiej. Szerokim echem odbiło się zachowanie kibiców Besiktasu we Francji przed meczem Ligi Europy z Lyonem w 2017 roku. Obecnych na stadionie tureckich kibiców miało być 3 tysiące, a ostatecznie było aż 20 tysięcy. Przed spotkaniem natomiast zaczęli rzucać przedmiotami w sympatyków Lyonu, co poskutkowało tym, że francuscy kibice w obawie o swoje bezpieczeństwo wyszli na murawę. UEFA ukarała oba kluby tak samo – brak możliwości występu w europejskich pucharach przez rok w zawieszeniu na dwa lata.

O tym, że tureccy kibice są dwunastym zawodnikiem, niech świadczą słowa szwedzkich piłkarzy, którzy po meczu u siebie w Lidze Narodów twierdzili, że Turcy byli tak głośni na trybunach, że mieli wrażenie, że grają na wyjeździe. – Stadion nie był wypełniony, ponieważ ten dzień tygodnia i późna godzina spotkania 20:45 nie odpowiadały idącym na drugi dzień do pracy, jak również wysokie ceny biletów. Na trybunach przeważali jednak kibice tureccy, dla których mecz musiał być wielkim wydarzeniem, gdyż od początku do końca tak fantastycznie dopingowali swoją drużynę, że szwedzkich kibiców nie było ani widać, ani słychać – tak po meczu wypowiadał się Viktor Claesson, reprezentant Szwecji.

Starcie z mistrzami świata

Już dziś Turcja zagra ósmy mecz eliminacyjny do Euro 2020. Zadanie będzie najtrudniejsze z możliwych – pojedynek z Francją w Paryżu. Faworytem z pewnością będą „Trójkolorowi”, lecz pierwsze spotkanie pomiędzy tymi drużynami pokazało, że Turcja nie stoi na straconej pozycji. Cała Europa będzie patrzeć na to starcie nie tylko ze względów sportowych, lecz także politycznych z powodu ostatnich wydarzeń. Mecz ten zapowiada się więc wyjątkowo ciekawie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze