To było meczycho przez duże M. Derby Manchesteru zdecydowanie nie zawiodły i dostarczyły nam wielkiej dawki emocji. Manchester United przez wielu skazywany na pożarcie pokazał dyscyplinę obronną i skuteczność pod bramką rywali. Manchester City przegrał 1:2, po raz kolejny mierząc się z tymi samymi demonami.
Zabójcze kontry Manchesteru United
Wszyscy przed tym meczem znaliśmy najgroźniejszą broń Manchesteru United – szybkie kontrataki. Wydawało się, że świadomy tego Pep Guardiola zagra nieco bezpieczniej, neutralizując tę broń w zarodku. Tymczasem Manchester City zagrał w sposób idealny dla „Czerwonych Diabłów”. Gospodarze grali wysoką linią obrony, która raz za razem popełniała błędy w kryciu. Tylko w ciągu pierwszych 30 minut piłkarze Solskjaera stworzyli sobie kilka stuprocentowych sytuacji.
Pozostaje tylko pochwalić „Czerwone Diabły” za to, jak znakomicie współpracuje ze sobą tercet Martial – Rashford –James. Szczególnie warto odnotować postawę tego ostatniego, bowiem Walijczyk harował na całej szerokości boiska. Na uznanie zasługuje także występ Freda, który dzisiaj kilkukrotnie uruchamiał podaniami swoich napastników. To chyba najlepszy moment Brazylijczyka od momentu transferu na Old Trafford.
Obrona Manchesteru City w rozsypce
Dzisiejszy wynik oznacza, że podopieczni Guardioli ostatnie czyste konto we wszystkich rozgrywkach zaliczyli… 26 października. To już zatem dziewiąty mecz z rzędu, w którym Ederson co najmniej raz musi wyciągać piłkę z siatki. Może się okazać, że Aymeric Laporte miał podobny wpływ na swoich partnerów co Virgil van Dijk w Liverpoolu. Bez Francuza defensorzy „Obywateli” nie radzą sobie w wielu sytuacjach, są zagubieni i często popełniają błędy.
Manchester Derby looks has to feel of a draw.Guardiola's regular 4th season syndrome has set in at City expectedly & they are not the team they were last season.Cristiano Martial & Lionel Rashford upfront will get joy vs Pep's £400m defence which now needs another £200m to work.
— Babanla (@biolakazeem) December 7, 2019
Dużo lepiej w defensywie wyglądali goście, którzy dzielnie odpierali kolejne ataki Manchesteru City, szczególnie w drugiej połowie. Kilkoma znakomitymi interwencjami popisał się m.in. Victor Lindelof.
Wraca duch „Czerwonych Diabłów”
Ole Gunnar Solskjaer powiedział przed tym spotkaniem, że nie zamierza kontynuować ery „galactico”. I trzeba przyznać, że w ostatnim czasie jego drużyna rzeczywiście przypomina nieco ten stary, dobry Manchester United. Może i nie mają obecnie takich gwiazd jak ich derbowi rywale, ale te braki nadrabiają walecznością, wiarą i pracą na całej szerokości boiska. Mimo że momentami byli spychani przez gospodarzy do rozpaczliwej defensywy, ostatecznie nie dali się i wpuścili tylko jednego gola. Derby Manchesteru pokazały, że mając dobry dzień, są w stanie walczyć z najlepszymi.
From a purely defensive perspective, Aaron Wan-Bissaka is sensational. Lost count how many times he’s thrown his body on the line today. Magnificent.
— United Xtra (@utdxtra) December 7, 2019
Czy wyglądam jak ktoś, kto wyda setki milionów na piłkarzy, których nie jestem pewny? Musimy odbudować nasz klub, naszą kulturę. Chcemy piłkarzy głodnych sukcesu i bezinteresownych. Ole Gunnar Solskjaer
Symbolem tej przemiany może być Marcus Rashford, który po raz kolejny strzela w starciu przeciwko tzw. big six. W tym sezonie Premier League ma już dziesięć bramek i cztery asysty. Imponująca zwyżka formy Anglika ma także wpływ na wyniki drużyny, bowiem „Czerwone Diabły” na przestrzeni kilku dni pokonały Tottenham Jose Mourinho i obecnego mistrza Anglii.
Manchester United tym samym kontynuuje swoją dobrą passę na Etihad Stadium. Od 2014 roku „Obywatelom” tylko raz udało się pokonać swoich derbowych rywali na własnym stadionie.
Marcus Rashford against the big six this season:
⚽️⚽️ vs. Chelsea
? vs. Arsenal
⚽️ vs. Liverpool
⚽️⚽️ vs. Chelsea
⚽️⚽️ vs. Tottenham
⚽️ vs. Man City#MUFC pic.twitter.com/ZhhxcApndP— United Xtra (@utdxtra) December 7, 2019
Formuła Guardioli wyczerpuje się?
Porażka oznacza, że Manchester City traci już 14 punktów do pierwszego Liverpoolu. Drużyna Guardioli często nie przypomina tej samej ekipy, która w ostatnich dwóch sezonach była nie do zatrzymania. „Obywatele” często męczą się na boisku, podają dla samego podawania i nie potrafią wykorzystywać stwarzanych szans. Do tego dochodzą kontuzje ważnych graczy oraz nieustające problemy z defensywą.
Nie wierzę, że to nie jest ostatni sezon Pepa w City. Widać, że większość jest już nim zmęczona. Wieczny perfekcjonizm musi wyniszczać i wydaje się, że trzy sezony to już maksimum.
— Michał (@Wietnamczyk93) December 7, 2019
Można chyba zacząć dyskusję, czy pewna formuła w Manchesterze się już wyczerpała. Ciągłe tempo, nieustające dążenie do perfekcjonizmu musi wyniszczać zawodników, którzy nie tworzą już takiej maszynki do wygrywania. Mamy początek grudnia, a City przegrało już czwarte spotkanie w lidze. „Obywatele” nie są już nietykalni, coraz więcej drużyn uczy się metod ich zranienia.
I choć jeszcze za wcześnie, by mówić o odejściu Guardioli, to nie można zignorować tych pierwszych znaków. Guardiola nigdy nie był trenerem, który zostaje w jednym klubie na dłużej. W każdym dotychczasowym miejscu pracy następował moment, w którym zwycięska formuła przestawała dawać te same efekty. Być może w City Pep doszedł z tą grupą piłkarzy do pewnej ściany, ale czy starczy mu sił na to, by po raz drugi próbować głębokiej przebudowy?
Tak czy inaczej strata aż 14 punktów do rewelacyjnego Liverpoolu wydaje się nie do odrobienia. Nikt w historii Premier League nie został mistrzem Anglii w takiej sytuacji i nie zanosi się na to, by obecny sezon miał być precedensem. Czyżby zatem to był wreszcie TEN sezon?