Święty nigdy nie był


John Terry był bohaterem meczu 24. kolejki Premiership z FC Burnley, kiedy to na osiem minut przed końcem spotkania zapewnił „The Blues” trzy punkty w starciu z dzielnym beniaminkiem. Ów gol nie zmienił jednak złej prasy, jaką w ostatnim czasie na Wyspach ma kapitan Chelsea. I raczej w najbliższym czasie nic tego nie zmieni.


Udostępnij na Udostępnij na

„The News of the World” po raz kolejny prawym sierpowym uderzył w opokę klubu ze Stamford Bridge informując, że ten latem 2009 r. miał romans z Vanessą Perroncel.  Romans, który skończył się ciążą 30-letniej Francuzki. Terry’emu, ojcu dwójki dzieci, nie mieściło się to w głowie i zmusił swoją kochankę do aborcji. Wszystko przygotował perfekcyjnie, za usunięcie ciąży wyłożył 20 tys. funtów. Nazwa kliniki, w której przeprowadzono zabieg Perroncel została owiana mgłą tajemniczości, znali ją tylko John i Vanessa. Perroncel weszła i wyszła tylnymi drzwiami, swoją działkę otrzymała za obietnicę zachowania milczenia. Gdyby bowiem wyjawiła całą prawdę, zepsułaby reputację Terry’ego i tak już ostatnimi czasy nadszarpniętą. Nie wytrzymała. Choć John jeszcze w styczniu oferował jej milion funtów za milczenie, ta zbyła go słowami, że od gazet dostanie więcej. I może w całej sprawie nie byłoby nic dziwnego i nadzwyczajnego – wszak zdrady,  zwłaszcza w środowisku piłkarzy, to nic nowego– gdyby nie fakt, że Vanessa Perroncel to była już narzeczona Wayne’a Bridge’a, przyjaciela Terry’ego. Małżeństwo asa Chelsea zawisło na włosku, Bridge znienawidził dawnego kolegę, zaś angielska prasa domaga się odebrania Johnowi opaski kapitana Chelsea.
 

W tej chwili najważniejsze jest dla mnie dobro syna, dlatego nie zamierzam komentować tej sprawy — stwierdził krótko Wayne Bridge, gdy sprawa ujrzała światło dzienne. Lewy obrońca Manchesteru City ze swoją dziewczyną rozstał się właśnie latem ubiegłego roku, akurat w momencie, gdy Stamford Bridge zamieniał na City of Manchester Stadium. Terry wówczas bardzo go wspierał, non stop byli w kontakcie. Jednocześnie często odwiedzał Vanessę, żonie tłumacząc, że ta w tej chwili potrzebuje wsparcia przyjaciół. Toni Terry również była zaprzyjaźniona z dziewczyną Bridge’a, ale kiedy ci się rozstali, do przyjaciółki nabrała jakby dystansu. John nie miał oporów. Odwiedzał ją prawie codziennie, aż w końcu przyjacielska przysługa zmieniła się w owocny romans. Sam Bridge aktualnie robi dobrą minę do złej gry. Złego słowa nie powiedział jeszcze pod adresem swojej byłej narzeczonej, ale Vanessa w wywiadzie dla „The News of the World” roztrzęsiona opowiadała: — Wpadł w szał gdy się o wszystkim dowiedział. Całe szczęście, że rozmawialiśmy tylko przez telefon, bo gdyby był w pobliżu, prawdopodobnie by mnie zabił. Toni Terry z kolei rozważa wniesie pozwu o rozwód z piłkarzem, który co ciekawe niedawno został wybrany… ojcem roku 2008 na Wyspach. Można mieć teraz przeczucie graniczące z pewnością, że po raz drugi nie zostanie w ten sposób wyróżniony. Wszyscy najbliżsi odwrócili się więc od Johna, a tymczasem w brytyjskich mediach kampania nienawiści, skierowana przeciw 30-letniemu obrońcy, trwa w najlepsze. Bridge już zapowiedział, że rezygnuje z występów w reprezentacji Anglii, dopóki grać w niej będzie Terry. Prasa z kolei nie wyobraża sobie, że piłkarz Chelsea wyprowadzi „Synów Albionu” na plac gry w marcowym towarzyskim meczu z Egiptem. Jedyne wsparcie John Terry ma więc u kolegów po fachu, którzy oczywiście zdają sobie sprawę z jego ewidentnej winy, ale nie zamierzają bawić się w jego sumienie i potępiać jego zachowanie. —  Nie znam wszystkich faktów tej sprawy, ale tak w zasadzie to wcale nie chce ich znać. Dla mnie ważnym jest, co John prezentuje na boisku, a jest to zdecydowanie klasa światowa  — stwierdził Alan Shearer.  — W ogóle nie ma tematu utraty opaski kapitańskiej przez Johna w Chelsea. Mimo ostatnich wydarzeń jestem przekonany, że koledzy nie stracili do niego zaufania — powiedział z kolei Carlo Ancelotti.

Problem w tym, że to nie pierwszy i zapewne nie ostatni wybryk Terry’ego, który może i robi dobre wrażenie i zdaje się być troskliwym i kochającym ojcem, przykładnym mężem i wzorowym kapitanem, ale to tylko pozory. Bo Terry święty nie jest i nigdy nie był, a lista jego grzechów jest jak Tamiza – długa i szeroka.  Jeszcze w styczniu John Terry padł ofiarą prowokacji „The News of the World”. Normą w Anglii bowiem jest, że bogaci biznesmeni, po zapłaceniu określonej kwoty, mogą od kuchni zobaczyć, jak funkcjonują wielkie kluby. John wpadł zatem na pomysł, że i on może zrobić z tego niezły interes i zaczął oprowadzać ludzi za pieniądze. Wpadł, bo mieć za przewodnika chcieli go dziennikarze tej niedzielnej bulwarówki. Zaplanowali wszystko w najdrobniejszych detalach, wzdłuż i wszerz obeszli Stamford Bridge, a potem… opublikowali wszystko w gazecie. I choć Terry 3/4 kwoty, którą zainkasował, przeznaczył na cele dobroczynne, to jednak niesmak pozostał. Podobnie było, gdy w wywiadzie dla „Daily Express” wyznał, że największy wpływ na grę Chelsea ma on oraz Didier Drogba i Frank Lampard. Prasa jednak od razu zinterpretowała jego słowa, jakoby owe trio miało w Londynie do powiedzenia więcej niż Carlo Ancoletti. John znów musiał prostować całą sytuację i choć akurat w tym przypadku to media do granic możliwości rozdmuchały problem, to jednak tajemnicą poliszynela jest, że właśnie po konflikcie z Terrym, Jose Mourinho pożegnał się z „The Blues”. Zdanie kapitana było też znaczące, gdy w Londynie ważyły się losy Luiza Felipe Scolariego. Jeszcze wcześniej nie popisali się rodzice Johna. Jego matka została przyłapana na kradzieży w jednym z londyńskich sklepów odzieżowych, zaś ojciec  w miejscowych barach i pubach handlował kokainą.

Nagonka na Terry’ego trwa w najlepsze, ale prawdą jest, że legenda Chelsea sama jest sobie winna. Parasol ochronny, który od dawna jest rozłożony nad nim w Londynie, powoli przestaje być skuteczny. Kibice jednak na razie są po stronie swojego idola, ale media coraz bardziej podgrzewają atmosferę i nawołują Fabio Capello, by ten pozbawił go opaski kapitana reprezentacji Anglii. Don Fabio na razie nie zabrał głosu w tej sprawie, ale nie przeszkadza to dziennikarzom w wymianie nazwisk piłkarzy, którzy bardziej niż John zasługują na kapitańską opaskę. David Beckham, Rio Ferdinand, Steven Gerrard i Wayne Rooney to główni kandydaci do tej zaszczytnej funkcji, ale czy i oni w porównaniu z Terrym są na tyle święci, że nic im nie można zarzucić?
 

Wybryki i wpadki kandydatów na następcę Terry’ego

David Beckham

Gdy selekcjonerem „Synów Albionu” był Sven-Goran Eriksson, to właśnie z „Becksem” Szwed ustalał skład na poszczególne mecze Anglików, co nie podobało się do tego stopnia jego kolegom, że chcieli pozbawić Beckhama opaski kapitana. Bunt reprezentantów szczególnie na sile przybrał przed meczem eliminacji mistrzostw świata 2006 z Polską na Old Trafford, gdzie na jednym z treningów omal nie doszło do bójki „Becksa” z Waynem Rooney’em.
 

Rio Ferdinand

Nie pojechał na Euro 2004, bo po jednym z meczów Manchester United nie zgłosił się do kontroli antydopingowej, choć był do tego wyznaczony. Za zapominalstwo UEFA zdyskwalifikowała go na osiem miesięcy. Ferdinand miał wiele wytłumaczeń na swoją beztroskę – wywiad dla MUTV, zakupy z żoną, zdjęcia z kibicami. Do dziś nie udowodniono mu, że jesienią 2003 się „szprycował”, ale przecież gdyby było inaczej, zapewne poddałby się kontroli.
 

Steven Gerrard

Przykłady mąż i wzorowy kapitan, ale i jemu puściły nerwy w grudniu 2008, kiedy w jednym z klubów pobił DJ-a. Za co? Po Anglii krążyły różne wersje. Jedna, że Steven zdenerwował się, bo DJ – na co dzień kibic Evertonu – miał go cały czas obrażać. Druga, że to gwieździe „The Reds” nie podobała się muzyka, którą serwował. Gerrardowi groziło nawet więzienie, ale ostatecznie wybrnął z opresji. Niemniej runął mit Stevena, jako grzecznego i spokojnego chłopca.
 

Wayne Rooney

Ostatnimi czasy spokorniał i to chyba on w tej chwili najbardziej zasługuje na opaskę kapitana, przy założeniu, że Terry faktycznie ją straci. Nie zawsze jednak tak było. Palma odbiła mu po Euro 2004, gdzie Roo był prawdziwym odkryciem. Po powrocie do Anglii, mimo że przecież miał dziewczynę, ruszył na rajd po liverpoolskich domach publicznych, a w finale całej akcji wylądował w łóżku z… 40-letnią prostytutką, a przecież Wayne wówczas dopiero co osiągnął pełnoletność. Rok potem dotkliwie pobił studenta. Do dziś biedak nie wie za co oberwał, sam Rooney też chyba wtedy nie zdawał sobie sprawy, co ów człowiek mu zrobił.

Komentarze
~Grzesiek_078 (gość) - 15 lat temu

"Bridge już zapowiedział, że rezygnuje z występów w
reprezentacji Anglii, dopóki grać w niej będzie
Terry." - I co, niby dla zmiennika A. Cole'a
Fabio Capello ma wyrzucić ze składu swojego
najlepszego obrońce i kapitana drużyny ? Bez
kitu...
Terry wybrnie z całej sytuacji tak samo jak Gerrard
za pobicie DJ, bo kto dzisiaj pamięta o całym zajściu
? Rozumiem, że sprawa Johna jest poważniejsza, ale za
rok, dwa nikt nie bedzie pamiętał o rzekomej zdradzie
defensora. Opaski kapitana w Chelsea nie straci na
pewno, ma poparcie kibiców.

Najnowsze