Stuttgart i Werder bliżej czołówki


W pięciu sobotnich meczach 31. kolejki Bundesligi padło aż 17 goli. Najwięcej z nich zobaczyliśmy w Wolfsburgu, gdzie miejscowy VfL uległ Werderowi Brema 2:4. W innym interesującym starciu VfB Stuttgart pokonał pogrążony w kryzysie zespół Bayeru Leverkusen 2:1. Oba gole padły łupem Cacau.


Udostępnij na Udostępnij na

Stuttgart zwycięża po świetnym meczu Cacau

W sobotnie popołudnie kibice w Niemczech byli świadkami dwóch bardzo ciekawych pojedynków. W jednym z nich na Mercedes-Benz Arena miejscowy VfB Stuttgart podejmował Bayer Leverkusen. Gospodarze tej potyczki wciąż walczą o udział w europejskich pucharach, toteż doskonale wiedzieli, że takie mecze jak ten trzeba wygrywać. Bayer natomiast od 25. kolejki prezentuje się – delikatnie mówiąc – średnio. Podopieczni Juppa Heynckesa urwali wprawdzie „Bawarczykom” dwa punkty, lecz ich gra wciąż nie napawa optymizmem fanów z BayArena.

Początek spotkania należał do graczy VfB. Już w 2. minucie, dzięki przytomności umysłu Manuela Friedricha, futbolówka nie dotarła do Cipriana Maricy, przez co uchroniła gości przed utratą gola. Niespełna 60 sekund później bliski szczęścia był Cristian Molinaro, lecz i Włoch nie zachował zimnej krwi do końca. W miarę upływu czasu to Bayer zaczynał dochodzić do głosu. Najpierw w 9. minucie groźny strzał z 20 metrów oddał Toni Kroos. Chwilę później ofensywna akcja „Aptekarzy” miała swój  finał już w bramce Jensa Lehmanna. Stefan Reinartz prostopadle zagrał piłkę do swojego imiennika z drużyny – Stefana Kiesslinga, wykorzystując przy tym złe ustawienie środkowych defensorów VfB – Serdara Tasci i Matthieu Delpierre. Napastnik gości nie pozostawił wątpliwości i strzałem z prawej nogi otworzył rezultat spotkania.

Niestety, później przyszły fatalne chwile dla Bayeru. Najpierw w trzy minuty dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną ujrzał Tranquillo Barnetta, a w 29. minucie gospodarze już wyrównali. Lewym skrzydłem popędził Cristian Molinaro, mijając Erena Derdiyoka. Włoch zacentrował w pole karne, a z futbolówką minęli się kolejno: Marica, Friedrich i Hyypia. Na szczęście jednak akcję zamykał Cacau i główką wyrównał stan meczu. Po raz drugi na prowadzenie mieli jednak szanse wyjść gracze Heynckesa. Prostopadłym podaniem popisał się Stefan Reinartz. Futbolówkę w polu karnym otrzymał Toni Kroos i technicznym strzałem w kierunku dalszego słupka starał się pokonać Jensa Lehmanna. Niemiecki golkiper wykazał się jednak nie lada umiejętnościami i wybronił uderzenie.

Kiedy wydawało się, że więcej bramek nie obejrzymy, wtedy obudził się instynkt Brazylijczyka z niemieckim paszportem – Cacau. Napastnik VfB dopadł do bezpańskiej piłki w polu karnym i mocnym uderzeniem w lewy róg bramki Rene Adlera, pozbawił go szans na skuteczną interwencję. Dzięki tej akcji gospodarze zwyciężyli i pogrążyli będący w wielkim kryzysie zespół Bayeru Leverkusen.

Popis skuteczności Werderu w drugiej połowie

Na Volkswagen Arena ósmy w tabeli zespół VfL podejmował Werder Brema. Gospodarze mieli już tylko teoretyczne szanse na udział w europejskich pucharach w nowym sezonie, zaś piłkarze Thomasa Schaafa wciąż pozostawali w bezpośrednim kontakcie z czołową trójką Bundesligi. Nic zatem dziwnego, że trzy oczka bardziej były potrzebne zespołowi gości.

Mecz rozpoczął się zgoła odmiennie. Po spokojnym i wyważonym kwadransie gry, lekka przewaga uwidaczniała się w poczynaniach gospodarzy. W 16. minucie dobrą okazję do gola miał Zvjezdan Misimović, lecz jego strzał nieznacznie minął słupek bramki Tima Wiese. To, co nie udało się jednemu Bośniakowi, drugi reprezentant tego kraju zrobił już perfekcyjnie. Zaledwie dwie minuty po tej okazji, swoje pięć minut miał Edin Dzeko. Tym razem Misimović okazał się asystentem, a snajper „Wilków” płaskim strzałem z prawej nogi dał prowadzenie swojej ekipie. Był to już 20. gol w tym sezonie 24-latka. Piłkarze Werderu nie mieli zamiaru zaakceptować takiego rezultatu i szybko ruszyli do ataków. Choć pierwsze groźne próby ofensywne nie były skuteczne, to 38. minuta okazała się dla nich szczęśliwa. Nieprzepisowo w polu karnym Marko Marina powstrzymywał Fabian Johnson, a „jedenastkę” na bramkę zamienił Torsten Frings. Bremeńczycy z wyrównania nie cieszyli się jednak długo.

Upór i konsekwencja sprawiły, że w 40. minucie „Wilki” ponownie wyszły na prowadzenie. Akcja była niemal kopią tej, dzięki której gospodarze otworzyli rezultat meczu. Znowu instynktem wykazał się Misimović, który precyzyjnie dograł do Brazylijczyka Grafite. Po drodze niefortunnie jeszcze interweniował Naldo, a napastnik Wolfsburga nie zwykł marnować takich sytuacji i wpisał się na listę strzelców.

Z wysokiego „C” drugą odsłonę rozpoczęli goście. W 49. minucie po dośrodkowaniu Clemensa Fritza głową do siatki trafił Claudio Pizarro. Nie minął kolejny kwadrans, a piłkarze z Bremy prowadzili już 3:2. Drugi raz tego popołudnia na listę strzelców wpisał się Torsten Frings, który wykorzystał asystę Pizarro. Kanonada strzelecka Werderu w drugiej połowie trwała w najlepsze. W 75. minucie wynik ustalił Hugo Almeida, strzelając lewą nogą i zostawiając bezradnego Diego Benaglio. Festiwal gry i skuteczności gości po przerwie sprawił, że zwyciężyli ostatecznie 4:2. Dzięki tej wygranej podopieczni Thomasa Schaafa znacznie zwiększyli szanse na grę w europejskich pucharach w nowym sezonie.

Pozostałe wyniki sobotnich spotkań (z godziny 15:30):

Schalke Gelsenkirchen – Borussia M’Gladbach 3:1 (2:1)

SC Freiburg – 1. FC Nürnberg 2:1 (1:0)

VfL Wolfsburg – Werder Brema 2:4 (2:1)

Hamburger SV – 1. FSV Mainz 05 0:1 (0:1)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze