Stulecie bez prezentu?


Jagiellonia Białystok zbliża się do swoich setnych urodzin. Problemem jest aktualna forma sportowa

13 grudnia 2019 Stulecie bez prezentu?

Przyszły rok będzie wielki dla Jagiellonii Białystok. Klub z Podlasia ma bardzo hucznie świętować setne urodziny. Aby móc w pełni obchodzić swoje święto, sytuacja w tabeli też musi się zgadzać, a o to nie będzie tak łatwo.


Udostępnij na Udostępnij na

Po 18 rundach Jagiellonia plasuje się tuż za grupą mistrzowską, czyli na dziewiątym miejscu. Do końca sezonu zostało jeszcze wiele kolejek, ale strata dziewięciu punktów w warunkach polskiej ekstraklasy może być bardzo złudna. Gdy szybko nie zacznie się gonić czołówki, to później może zabraknąć czasu.

Pożegnanie, ale z klasą

Pod koniec poprzednich rozgrywek ekstraklasy zarząd Jagiellonii Białystok był chwalony w mediach społecznościowych i przez wielu ekspertów, że zatrzymał trenera Mamrota na stanowisku mimo słabego wyniku i braku miejsca w czwórce. Władze Jagiellonii chciały odejść od wyraźnego trendu w Polsce, czyli zmiany szkoleniowca przy każdej możliwej okazji, co zostało niezwykle pozytywnie przyjęte w mediach. Jednak ostatnie bardzo słabe wyniki „Jagi” spowodowały, że zarząd podjął decyzję o zwolnieniu Ireneusza Mamrota.

Trener Ireneusz Mamrot spędził w Białymstoku aż dwa i pół roku. Dlaczego aż? Dlatego, że w polskich realiach jest to naprawdę bardzo dobry wynik. Niezwykle rzadko zdarza się, aby selekcjonerzy pracowali tyle lat w jednym gabinecie.

Mimo zwolnienia z Jagiellonii Mamrot jest bardzo szanowany i uważany za jednego z lepszych trenerów w ekstraklasie. Na pewno znajdzie dla siebie odpowiedni klub do udoskonalania swoich kompetencji. A drużyna z Białegostoku będzie musiała znaleźć jakiegoś ratownika na już. Kogoś, kto pomoże odratować ten sezon i natchnąć świeżością grę „Dumy Podlasia”. Kto to będzie? Tego nie wie nikt, oprócz prezesa zapewne.

Sezon na remis

Oglądając mecze Jagiellonii, można było odnieść wrażenie, że przeważała ona nad przeciwnikami posiadaniem piłki i kontrolą w środku pola. Gra z przodu wyglądała też całkiem nieźle. „Żółto-czerwoni” są trzecią najlepszą drużyną w lidze pod względem strzelonych bramek. I tutaj kibice nie mogą narzekać. Idąc na stadion, można się spodziewać, że coś wpadnie do siatki przeciwnika.

Problem pojawia się, gdy trzeba utrzymać przewagę. Drużyna z Białegostoku bardzo często rozluźnia się i sama daje pretekst przeciwnikowi, aby podszedł wyżej i spróbował zaatakować. Jako przykład może posłużyć mecz z Zagłębiem Lubin, kiedy to Jagiellonia, prowadząc 2:0, była w stanie roztrwonić całą przewagę w ciągu ośmiu minut. To niejedyny taki mecz w tym sezonie, więc nie można mówić o jakimś przypadku.

W poprzednich latach Jagiellonia była znana z tego, że potrafiła postawić się tym teoretycznie najmocniejszym drużynom. „Jaga” właśnie w starciach z zespołami z czołówki prezentowała się najlepiej, często wywożąc trzy punkty. Ten rok pod tym względem nie wygląda aż tak dobrze. Co prawda zazwyczaj nie są to przegrane mecze, jednak trochę brakuje, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Remisy z: Legią, Lechem, Śląskiem i Lechią są świetnym odwzorowaniem całego dotychczasowego sezonu w wykonaniu „Jagi”. Jej gra z klubami z pierwszej ósemki prezentuje się w miarę stabilnie, ale często jest przekładana niepotrzebnymi porażkami z teoretycznie słabszymi drużynami jak np. ostatnio z Rakowem Częstochowa.

Nadzieja w młodzieży

Patryk Klimala i Bartosz Bida – na pewno już o nich słyszeliście. Dwóch młodzieżowców, którzy na stałe zagościli w pierwszym składzie Jagiellonii. Bartek wychował się w klubie w Białymstoku, już w młodzieżowych drużynach dawał o sobie znać, ale pierwszą poważną szansę otrzymał w tym sezonie. Wykorzystał ją najlepiej, jak się dało. Wejście pomocnika do ligi było fenomenalne i swoją świetną dyspozycją wywalczył sobie miejsce w składzie, bez względu na przepis o obowiązkowym młodzieżowcu.

Niestety musiał przyjść też kryzys. Można powiedzieć, że im dalej w las, tym więcej drzew. Kolejka po kolejce obrońcy nauczyli się ustawiać i skutecznie bronić ataki prowadzone przez kreatywnego młodzieńca. Powoli brakowało też bramek i asyst, przez co trener Mamrot już nie tak często wystawiał Bartka w pierwszej jedenastce. Gdy w drużynie jakiś element zaczyna działać gorzej, wówczas musi pojawić coś, co go skutecznie zastąpi, i to własnie wtedy pokazał się Patryk Klimala.

Doskonałe przyspieszenie i niesamowity instynkt w polu karnym – te cechy czynią go jednym z najlepszych strzelców w naszej lidze. Nie od samego początku w Białymstoku darzono go tak wielkim uczuciem jak teraz. Wcześniej Patryk był raczej drugim napastnikiem, który, wchodząc z ławki, nie zawsze dawał impuls i jakość. Ważną decyzją, także dla Klimali, była zmiana ustawienia drużyny. Przesunięcie Jesusa Imaza do tyłu na pozycję środkowego pomocnika ofensywnego otworzyło więcej możliwości dla szybkiego i zwinnego napastnika. W tę rolę idealnie wkomponował się Patryk Klimala. To właśnie w tym ustawieniu jego największe walory są najlepiej wykorzystane.

Oczywiście nie sama zmiana stylu gry zrobiła z niego skutecznego napastnika. Można odnieść wrażenie, że Patryk wypracował bardzo ważną cechę dla każdego napastnika. Powtarzalność – to właśnie ona różni dobrych napastników od wybitnych. Ale jest też największym przekleństwem wielu młodych „dziewiątek”. Wydaje się, że 21-letni napastnik Jagiellonii ma to już w takim wieku. Ważne teraz, aby ciężką pracą na każdym treningu doskonalić tę umiejętność i nie przestawać się rozwijać. Warto odnotować fakt, że w Białymstoku już chyba nikt nie pamięta o Mudrińskim, czyli najdroższym piłkarzu kupionym w historii Jagiellonii. Na ławce posadził go właśnie Patryk Klimala.

Świetna postawa polskich młodzieżowców oczywiście bardzo cieszy, ale samych reprezentantów młodzieży jest trochę mało. W pierwszym składzie drużyny Jagiellonii występuje ich tylko dwóch. A ostatnio nie zawsze każdy z nich startuje od 1. minuty. Optymistycznym prognostykiem jest wielu zawodników pojawiających się z ławki, takich jak np. Przemysław Mystkowski, Mikołaj Wasilewski czy Mikołaj Nawrocki. Na ich przebłyski trzeba będzie jednak jeszcze trochę poczekać. Może to właśnie młoda krew sprawi, że Jagiellonia nie będzie musiała się wstydzić koronnego sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze