W zaległych spotkaniach 29. kolejki Scottish Premier League faworyci, czyli ekipa Celticu Glasgow i Glasgow Rangers, nie zawiedli, wygrywając zgodnie z planem. Trzeba jednak zaznaczyć, że podopieczni Gordona Strachana mieli o wiele łatwiejszą przeprawę.
Celtic 4:0 Falkirk
Gospodarze objęli prowadzenie po 29 minutach gry, kiedy to z rzutu wolnego dośrodkował Shunsuke Nakamura, piłkę trącił Scott McDonald, zaś Gary Caldwell umieścił ją w siatce. Do końca pierwszej połowy, mimo ciągłego naporu miejscowych, rezultat nie uległ już zmianie. Po zmianie stron znów atakowali „The Boys” i to im się opłaciło, bowiem Jan Vennegoor of Hesselink trafił do bramki, poprawiając uderzenie McDonalda. Na kolejne nie trzeba było czekać długo. W 78. minucie wynik podwyższył Aiden McGeady, zaś w samej końcówce Darren O’Dea zmusił golkipera przyjezdnych do kapitulacji.
Saint Mirren 1:2 Rangers
Mecz ten miał nieco bardziej zacięty przebieg aniżeli starcie Celticu z Falkirk, aczkolwiek goście bardzo szybko zdołali zdobyć pierwszą bramkę. Sztuki tej, po ładnej akcji całego zespołu, dokonał niezastąpiony Kris Boyd. „The Gers” chcieli pójść za ciosem i podwyższyć rezultat, by potem móc spokojnie kontrolować przebieg konfrontacji i ta sztuka im się udała, raptem siedem minut po golu Boyda. Dośrodkowanie Pedro Mendesa z rzutu rożnego pewnie wykorzystał Maurice Edu. Od tego momentu śmielej atakowali „Święci”, momentami zamykając rywali w ich własnym polu karnym. Ich napór zaowocował dopiero w drugiej połowie spotkania, gdy Craig Dargo dobrze podał do Andy’ego Dormana, a ten pokonał Neila Alexandra. Był to jednak tylko gol honorowy, na którym zamknął się rezultat tego pojedynku.
Znacie takie przysłowie: Zyciężców nikt nie sądzi :P