Słońce po burzy


12 marca 2009 Słońce po burzy

Gdy zimą Tomasz Hajto i Piotr Świerczewski przechodzili do ŁKS-u Łódź, kibiców ogarnął pusty śmiech, że właśnie ci zawodnicy mają pomóc zespołowi z al. Unii Lubelskiej w utrzymaniu się w ekstraklasie. Tymczasem ekipa Grzegorza Wesołowskiego w pierwszych meczach ligi polskiej, jako jedyna obok Lecha Poznań, zdobyła komplet punktów. I olbrzymia w tym zasługa Gianniego i Świra.


Udostępnij na Udostępnij na

Hajto w meczach z Odrą Wodzisław i Cracovią zaliczył dwie asysty, Świerczewski zdobył jedną bramkę i raz asystował. Wkład obu graczy, którzy w sumie w ekstraklasie rozegrali 414 spotkań, zaś w reprezentacji Polski 132 mecze, jest nie do przecenienia. Jesienią jednak w swoich klubach zawodzili na całej linii, stąd też nastawienie fanów ŁKS-u do ich transferów było, jakie było…

Same konflikty

Tomasz Hajto tej wiosny zaliczył już dwie asysty...
Tomasz Hajto tej wiosny zaliczył już dwie asysty… (fot. Michał Tatarynowicz /iGol.pl)

Wychowanek Halniaka Maków Podhalański o rundzie jesiennej chciałby jak najszybciej zapomnieć. Górnik Zabrze przegrywał mecz za meczem i po 17 kolejkach znalazł się na samym dnie tabeli, a Hajto nie był w stanie w żaden sposób pomoc zabrzanom. W dodatku wciąż popadał w jakieś konflikty, co niewątpliwie psuło atmosferę w zespole. Zaczęło się od tego, że za fatalne wyniki 14-krotnych mistrzów Polski winą obarczył młodych zawodników. – Młodzi piłkarze, co mnie osobiście bardzo boli, zamiast zostać po treningu, by popracować nad jakimś elementem gry, szybko uciekają ze stadionu – stwierdził w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego„. Kąpią się, wcierają żel we włosy i jadą do solarium, kina czy na lody. Tylko raz w ostatnim czasie zdarzyło się, by któryś z młodych graczy został dłużej po treningu. Młodsi zawodnicy muszą zacząć słuchać w końcu starszych. Nie może bowiem być tak, że starszy piłkarz poucza młodego, a ten to sobie olewa. Młodzież musi w końcu zacząć liczyć się ze zdaniem starszych zawodników.

Potem przyszła kolej na Ryszarda Wieczorka, któremu Gianni zarzucił, że źle przygotował Górnika do sezonu. Gdy Wieczorek został zwolniony, od razu odpowiedział Hajcie, żeby ten skupił się na graniu, a nie mieszał do treningów, bo zwyczajnie się na tym nie zna. Stwierdził również, że były gracz MSV Duisburg, Schalke 04 Gelsenkirchen, FC Southampton i Derby County będzie u Henryka Kasperczaka grzał ławę. Hajto atak Wieczorka skomentował krótko: – Może on ma jakieś kompleksy?

Najgorsze jednak dopiero miało nadejść, bo Hajto w listopadzie dwa raz z rzędu został ukarany czerwoną kartką. Najpierw w spotkaniu z Odrą Wodzisław, a później, gdy już wrócił do gry po karencji, przedwcześnie opuścił boisko w starciu z Polonią Warszawa. To wówczas chyba całkowicie przelała się w Zabrzu czara goryczy, bo obrońcę Górnika skrytykował nawet Henryk Kasperczak, który dotąd stał za nim murem. – Tomek osłabił zespół w trudnym momencie i zachował się nieodpowiedzialnie – stwierdził tuż po meczu z „Czarnymi Koszulami”, wyraźnie rozczarowany Henri. Wkrótce obaj panowie spotkali się na poważnej rozmowie w cztery oczy. Taka sama rozmowa czekała Hajtę z prezesem zabrzańskiego klubu, Jędrzejem Jędrychem. To właśnie wówczas prawdopodobnie podjęto decyzję, że doświadczony obrońca zimą opuści Górnik. Sam Hajto zastanawiał się bardzo poważnie nad zakończeniem kariery. Gdy jednak zgłosił się po niego ŁKS Łódź, w którego barwach grał w sezonie 2006/2007, na transfer zdecydował się bez namysłu. – Przyszedłem tu po to, żeby drużyna utrzymała się w lidze – zapowiedział tuż po podpisaniu kontraktu.

Koniec na samym początku

Świerczewski z kolei jeszcze przed startem rozgrywek ekstraklasy wiedział, że to będzie ciężki sezon. Świr wspólnie z Radosławem Majdanem wdał się w bójkę z policjantami podczas pobytu w Mielnie. I choć, jak czas pokazał, to nie piłkarze byli prowodyrami całego zajścia, niesmak jednak pozostał. Nim jednak okazało się, że wina Świerszcza nie jest taka oczywista, jak początkowo sądzono, Polonia zawiesiła pomocnika. Potem co prawda Świerczewski mógł wrócić do gry, ale w rundzie jesiennej rozegrał zaledwie trzy spotkania (z Ruchem, Odrą i Bełchatowem), w sumie na boisku przebywając 57 minut. W końcówce rundy były reprezentant Polski nie mieścił się nawet na ławce rezerwowych. I choć szkoleniowiec „Czarnych Koszul”, Jacek Zieliński, zapowiadał, że pozostanie Świra jest priorytetem, to ten jednak już w grudniu otrzymał ofertę z ŁKS-u Łódź (interesował się nim także GKP Gorzów Wielkopolski), a w styczniu podpisał kontrakt z zespołem z al. Unii Lubelskiej.

Zmiana klubu to jednak nie koniec kłopotów Świerczewskiego, który pozostaje w ostrym konflikcie z właścicielem Polonii, Józefem Wojciechowskim. Chodzi o sprawę z lipca u.br., kiedy zawodnik pożyczył z kasy klubu 200 tys. złotych na spłatę kaucji, na co zgodę wyraził ówczesny sternik warszawskiego zespołu, Grzegorz Ślak. Właściciel Czarnych Koszul o niczym jednak nie wiedział, a dziś domaga się zwrotu pieniędzy. Świr zapowiadał, że odda wszystko co do grosza, ale najpierw musi otrzymać od Polonii zaległe wynagrodzenie. Na to Wojciechowski jednak ani myśli się zgodzić i stąd spór piłkarza z właścicielem. Rozstrzygnięcie problemu utrudnia fakt, że Ślaka w Polonii już nie ma. I choć PZPN niedawno rozwiązał kontrakt Świra z „czarno-biało-czerwonymi” z winy klubu, to jednak sprawa znajdzie finał w sądzie. Świerczewski bowiem przed sądem zamierza domagać się otrzymania zaległej kwoty. Podobne plany ma Wojciechowski, który z kolei piłkarza oskarża o zniesławienie.

Zespół na środek tabeli

Jeszcze przed inauguracją rundy wiosennej trener ŁKS-u, Grzegorz Wesołowski, zapowiadał, że ma zespół na środek tabeli. Kibice tę wypowiedź uznali za mało wysublimowany żart, ale racja była po stronie szkoleniowca, bowiem jego piłkarze wygrali najpierw z Odrą 1:0, a potem w szalonym meczu z Cracovią 4:3, jako jedyni obok Lecha, zdobywając w pierwszych dwóch spotkaniach komplet punktów. – Uważam, że utrzymamy się w lidze. Nie jesteśmy przecież ani na ostatnim miejscu, ani  na spadkowym – przyznaje Tomasz Hajto, a Piotr Świerczewski dodaje: – W mojej karierze jeszcze nigdy nie opuściłem klubu. I niech tak już zostanie. Jakże inny ton i inny humor obu piłkarzy w porównaniu z tym, co miało miejsce jesienią. Wszak jak śpiewała Budka Suflera: „a po nocy przychodzi dzień, a po burzy słońce…„.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze