Skarb kibica La Liga: Getafe CF – utrzymać progres


Klub spod Madrytu zamierza zaskoczyć kibiców raz jeszcze

13 sierpnia 2019 Skarb kibica La Liga: Getafe CF – utrzymać progres

Gdyby przed poprzednim sezonem zapytać setkę kibiców o ostateczny układ tabeli, Getafe w najlepszym wypadku uplasowałoby się gdzieś w rejonach miejsc 8-10. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy "Los Azulones" zakwalifikowali się do Ligi Europy. Na dodatek zbliżająca się kampania wcale nie musi wyglądać gorzej.


Udostępnij na Udostępnij na

Klub z przedmieść stolicy Hiszpanii sprzeciwił się trwającej w ostatnim czasie modzie na wykazywanie się niecierpliwością wobec trenerów i póki co dobrze na tym wychodzi. Czwarty sezon pod wodzą trenera z Alicante ma sprawić jeszcze więcej radości kibicom, choć ci ostatnio i tak nie mają wielu powodów do narzekań.

Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Getafe w nadchodzącym sezonie

1) Z przodu będzie zabawa

Getafe ma obecnie w kadrze trzech napastników, którzy w zeszłym sezonie strzelili ponad 15 bramek. Do obecnych już wcześniej Jaime Maty i Jorge Moliny dokupiono teraz Enricha Gallego. Można jeszcze dorzucić Angela Rodrigueza, który skończył z trzynastoma trafieniami i powstaje nam obraz ekipy mogącej zrobić wiele przykrości defensywom rywali. Pomagać im w tej sztuce mają Portillo i wypożyczony z Barcelony  Marc Cucuerella. Szybcy skrzydłowi mogą być pewni, że ich podboje na bokach boiska nie zostaną zmarnowane, jeśli uda im się dostarczyć piłkę w pole karne.

2) Zaczną i skończą z Bordalasem

Zaufanie, jakie wypracował sobie trener Getafe wśród kibiców jest rzadko spotykane. Przejął zespół po Franie Escribie, który właśnie spadł z zespołem do drugiej ligi i już w pierwszym roku swojego urzędowania powrócił do ekstraklasy. Wprowadzenie drużyny do europejskich pucharów daje mu ogromny kredyt zaufania wśród zarządu i kibiców. On sam nie jest również osobą, która taki stan rzeczy potrafiłaby szybko roztrwonić. Podczas jego przygody w Getafe zdarzały się gorsze momenty, lecz jego pozycja w klubie pozwala myśleć, że drużyna zakończy sezon z tym samym szkoleniowcem, z którym go rozpoczęła.

3) Zaufają młodym

Istnieje możliwość, że w natłoku spotkań coraz więcej szans zaczną dostawać młodzi zawodnicy. Szlaki powinni przetrzeć im Marc Cucurella i Mathias Olivera. Do tego możemy dorzucić Hugo Duro lub Merveila Ndockyta. Z pewnością Jose Bordalas ma w kadrze kilku ciekawych młodych zawodników, a perspektywa gry na trzech frontach powinna działać na ich korzyść.

Transfery

W trwającym okienku transferowym postawiono raczej na uzupełnienie składu, niż jakieś szaleńcze rewolucje. Drużyna ma być gotowa do walki na trzech frontach, lecz nie ma wątpliwości, że to Liga jest dla klubu najważniejsza. Stąd też średnia wieku zakupionych piłkarzy jest stosunkowo powyżej normy. Czterech na sześciu zawodników sprowadzonych tego lata skończyło już 30. rok życia. Zalicza się do nich wspomniany wcześniej Gallego, który w zeszłym roku był wyróżniającym się zawodnikiem będącej beniaminkiem Hueski. Były klub Gallego z najwyższym szczeblem rozgrywek zdążył się już pożegnać, lecz dobra forma napastnika sprawiła, że jego przygoda z La Ligą trwa dalej.

Zakupiono również Faycala Fajra z drugoligowego francuskiego Caen, Raula Garcię ze spadkowicza Girony czy Allana Nyoma z West Brom. Wszyscy trzej mają podnieść konkurencyjność ekipy i czekać na moment, w którym będą potrzebni.

Młodzież nie zalała Getafe w te wakacje. Dołączył jedynie na zasadzie wypożyczenia wspomniany Marc Cucurella, z kolei z Malagi ściągnięto Jacka Harpera. Cucurella robił w zeszłym sezonie show w drużynie Eibaru i można śmiało stwierdzić, że Getafe będzie miało z niego mnóstwo pożytku, natomiast Harper starał się rozwinąć skrzydła w drugiej lidze. Jego liczby nie powalają, lecz patrząc na średnią wieku napastników w drużynie, trener Bordalas na pewno przychylnym okiem spojrzy na 23-latka.

Ciężko powiedzieć, by zarząd klubu zarządził przez lato solidną wyprzedaż. Gdyby mocno wysilić się nad wyborem, to do istotnych odejść z klubu można zaliczyć jedynie Gaku Shibasakiego. Pepe Bordalas praktycznie w ogóle nie korzystał w zeszłym sezonie z reprezentanta Japonii i lekką ręką oddano go do Deportivo la Coruna.

Gwiazda zespołu

Trzeba kogoś przekonywać, że najlepszy wybór to Jaime Mata?
Jeśli ktoś grając w Getafe debiutuje w reprezentacji Hiszpanii, to bez wątpienia zasługuje na miano gwiazdy. Skrzydłowy z tendencją do napastnika w swoim debiutanckim sezonie na najwyższym stopniu rozgrywkowym strzelił 14 goli, do których dołożył 6 asyst. Był więc zamieszany w 20. z 48. ligowych bramek zdobytych przez Getafe. Posiadając takiego influencera, kibice z przyjemnością przychodzili na stadion i nierzadko wychodzili z niego usatysfakcjonowani.

Najbardziej niedoceniany

Jaime Mata zbierał w zeszłym sezonie wszystkie laury, przez co można było nie zauważyć stojącego nieco z boku Jorge Moliny. Hiszpan skończył w kwietniu tego roku 37 lat, a mimo to uzbierał taką samą ilość bramek w lidze, jak jego kolega z ataku. Moda wśród ekspertów na jego kolegę z ataku sprawiła, że dobra forma zawodnika, który w normalnych warunkach już dawno powinien być na emeryturze przeszła bez echa.
Na szczęście działo się tak tylko w studiach telewizyjnych oraz wśród osób niezwiązanych na co dzień z klubem. Kibice na Coliseum niejednokrotnie wyrażali swoje zadowolenie z usług Moliny. Zdarzyło się nawet, że fani Getafe domagali się powołania swojego napastnika do kadry narodowej. Na lotnisku w Madrycie pojawił się niestety tylko jeden zawodnik „Los Azulones” i było to Jaime Mata.

Trener

Trochę już o Jose Bordalasie opowiedzieliśmy. Swoją trenerską przygodę rozpoczął w wieku 29 lat, obejmując rezerwy Alicante. Przez wiele lat błąkał się po mało znanych klubach, z których największą sławą może cieszyć się prawdopodobnie Elche. W 2015 przejął drugoligowe wtedy Deportivo Alaves i wprowadził ich do Primera Division. Konflikty wewnątrz klubu zmusiły go do złożenia dymisji i powrotu na zaplecze ekstraklasy. Tak oto przejął w roku 2016 spadkowicza z La Ligi i w ciągu dwunastu miesięcy wprowadził go tam z powrotem. Kolejny sezon powoli zwiastował to, co miało nadejść. Getafe zajęło ósme miejsce w lidze tracąc jedynie trzy punkty do strefy pucharowej. Ostatni wyczyn nie był więc przypadkiem, a ta wewnętrzna stabilizacja zdaje się nie mieć żadnych negatywnych aspektów.

Cele na nadchodzący sezon

Przede wszystkim liga. W klubie doskonale wiedzą, że najprostsza droga do gry w Europie prowadzi przez dobre występy na krajowym podwórku. To jasne, że nikt nie zakłada sześciu porażek w fazie grupowej Ligi Europy, ale siły trzeba koncertować głównie na zmaganiach w La Lidze. Wzmocnienia, których dokonano powinny pomóc w utrzymaniu odpowiedniej kondycji przez większą część sezonu. Jose Bordalas nie zamierza pozostawiać niczego przypadkowi i będzie bardzo skrupulatnie dobierał zawodników do wyjściowej jedenastki.

Ciekawostka

Stadion Getafe, Coliseum Alfonso Perez jest sklasyfikowane dopiero na 50. miejscu jeśli chodzi o pojemność w Hiszpanii. Obiekt pomieści maksymalnie 17700 osób.

Przewidywana jedenastka

Przewidujemy, że jeśli coś działa to się tego nie zmienia. Pepe Bordalas wciąż będzie korzystał ze swojego ulubionego ustawienia drużyny, czyli 1-4-4-2. Zmiany względem zeszłego sezonu będą natomiast jedynie kosmetyczne. Na lewej stronie pomocy zagości Cucurella, a w partnerem Maty w ataku zostanie Enrich Gallego. Co prawda możliwości rotacyjne w przedniej formacji drużyna ma całkiem spore i ciężko jednoznacznie powiedzieć kto będzie grał najczęściej, lecz stawiamy na byłego gracza Hueski.

W tyłach bez zmian. Soria wygrywa rywalizację z Chichizolą i to on będzie podstawowym bramkarzem w nadchodzącym sezonie. Dalej Damian Suarez, Djene, Leonardo Cabrera i Mathias Olivera. Sprawdzona czwórka, której ciężko było zarzucić coś w ostatnim czasie.
Do Cucurellii w pomocy dochodzi Portillo po przeciwległej stronie boiska oraz Maksimović i Arambarri w środku. Po raz kolejny, zawodnicy doskonale znani z zeszłego sezonu i nic w tej kwestii nie powinno ulec większej zmianie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze