Skarb kibica Fortuna 1. Ligi: Zagłębie Sosnowiec – rewolucji ciąg dalszy


Po blamażu w ostatnim sezonie Zagłębie Sosnowiec staje przed kolejnym piłkarskim egzaminem. Czy jego wynik okaże się lepszy od poprzedniego?

24 sierpnia 2020 Skarb kibica Fortuna 1. Ligi: Zagłębie Sosnowiec – rewolucji ciąg dalszy

Podopieczni Krzysztofa Dębka podczas ubiegłego sezonu pierwszej ligi byli jednym z największych rozczarowań całej minionej kampanii. Nie najlepsza jesień i fatalna wiosna sprawiły, że zespół popularnych sosnowiczan znalazł się zaledwie na jedenastym miejscu w tabeli. To w przypadku obecności w drużynie wielu doświadczonych piłkarzy było sporym zaskoczeniem. Czy w nowej odsłonie ligi Zagłębie Sosnowiec powalczy o realizację postawionego sobie celu – wyczekiwanego barażowego miejsca?


Udostępnij na Udostępnij na

Faktem jest, że w trwającym obecnie transferowym oknie ekipę ze Stadionu Ludowego opuściło aż trzynastu piłkarzy. Było to spowodowane w głównej mierze małą produktywnością niektórych graczy, a dodatkowo nie najlepszą sytuacją finansową klubu. Ten drugi czynnik nie napawa optymizmem, gdyż jest dla sosnowiczan bolączką już od spadku z ekstraklasy. Nie jest tajemnicą, że w drużynie z Sosnowca po raz kolejny doszło do kadrowej rewolucji, w wyniku której pojawiły się nowe piłkarskie posiłki. Mają one zastąpić swoich mało efektowynych poprzedników, ale ich dobór nie bez powodu jest niewiadomą i przypomina machinę losującą.

Wśród nich nie brakuje kilku portugalskich akcentów oraz młodych wilków, które w myśl włodarzy klubu w znaczący sposób odmienią oblicze zespołu. Kilku z nich miało już swoje epizody w ekstraklasie, przez co powinno wnieść jakość i bez problemu wkomponować się w szeregi regularnie przebudowywanego teamu. Tak czy inaczej podczas wietrzenia szatni został sprzedany najlepszy gracz drużyny oraz król strzelców poprzedniej kampanii Fortuna 1. Ligi. Fabian Piasecki (bo o nim mowa) otrzymał atrakcyjną ofertę z ekstraklasowego Śląska Wrocław i przez transfer gotówkowy spowodował w Sosnowcu spory zawrót głowy. Zagłębie Sosnowiec staje przed trudnym wyzwaniem jego zastąpienia, gdyż na dzisiaj dysponuje tylko jednym nominalnym napastnikiem.

Choć jako napastnik może też grać utalentowany młodzieżowiec, Jakub Sangowski, wątpliwe jest, że szybko dostanie szansę na grę w jedenastce. Jak potoczą się poszukiwania skutecznej „dziewiątki” i czy powrót Olafa Nowaka okaże się strzałem w dziesiątkę, dowiemy się już wkrótce. Nie jest żadnym zaskoczeniem, że jednym z największych mankamentów sosnowiczan w zakończonych niedawno rozgrywkach była ich słaba defensywa. Mimo systematycznych rotacji przypominała ona typowy szwajcarski ser Edamer, stając się łatwym łupem dla ligowych rywali. Należy więc spodziewać się, że kolejny raz zostanie ona odświeżona i zyska nowe zagadkowe ogniwa.

Przygotowania do sezonu

W swoich przedsezonowych planach pierwszoligowe Zagłębie Sosnowiec miało udać się na kilkudniowy obóz przygotowawczy w Wodzisławiu Śląskim. Jak się jednak okazało, w związku z aktualnie panującą pandemią plany te spaliły na panewce. Podopieczni Krzysztofa Dębka zostali wobec tego zmuszeni do rozpoczęcia treningów na rodzimych obiektach przy ulicy Kresowej. Oprócz klasycznych jednostek praktycznych wzięli udział w trzech sparingach, które owocnie miały ich wprowadzić w nowe rozgrywki. Zgodnie z założeniami na Stadionie Ludowym pojawiły się kolejno trzecioligowe rezerwy Śląska oraz dwaj pierwszoligowcy – Odra Opole i Resovia Rzeszów.

Wspomnianych spotkań nie można zaliczyć do udanych, gdyż zespoł zaprezentował się w nich słabo, odnosząc tylko jedno zwycięstwo. Po klęsce z drugą drużyną Śląska (2:4) przyszła wygrana z Odrą (2:0), a następnie kolejna porażka z Resovią (0:2). W międzyczasie Zagłębie miało również okazję zmierzyć się w Pucharze Polski – jego rywalem w 1/32 finału rozgrywek była trzecioligowa Unia Janikowo. Potyczka ta była piłkarską klapą, gdyż mimo stosunkowo dobrej gry sosnowiczan na skutek ich nieskuteczności zakończyła się wygraną Unii (1:0).

„Wszystko idzie zgodnie z planem”

– Przygotowania idą zgodnie z planem. Plan na nie był już ustalony podczas końcówki zakończonego niedawno sezonu. Jeżeli chodzi o transfery, wraz z planem zostały one przygotowane przy udziale sztabu, skautingu oraz analityka kilka miesięcy temu. Wraz ze skautami i analitykiem przyglądaliśmy się bacznie wielu zawodnikom, oglądaliśmy ich na żywo oraz korzystaliśmy z pomocy programów Instatscout oraz Wyscout. Wszystko idzie zgodnie z planem, może nie w stu procentach , ponieważ dalej odczuwamy skutki pandemii, jeśli chodzi o sprawy organizacyjne – mówi naszemu portalowi Robert Tomczyk, dyrektor sportowy Zagłębia Sosnowiec.

– Musieliśmy zrezygnować z obozu w Wodzisławiu, przygotowujemy się na swoich obiektach. To nie jest jakiś problem, bo mamy bardzo dobrą bazę, którą zapewniają nam włodarze miasta, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni. Praktycznie każdy zawodnik, który nie miał tutaj wcześniej styczności z klubem, jak się pojawia u nas, jest bardzo zadowolony z warunków, jakie tutaj zastaje. Zarówno do rozwoju, jak i przygotowania się do sezonu i meczów – podkreśla rozmówca. 

Transfery

Podczas transferowego okna Zagłębie Sosnowiec rozstało się aż z trzynastoma zawodnikami, z których część znalazła nowych pracodawców. Jesteśmy zatem świadkami kolejnego rutynowego wietrzenia szatni, a nawet rewolucji, która z roku na rok pochłania sporą liczbę piłkarzy. Wśród zawodników opuszczających klub nie zabrakło zarówno mało efektownych graczy ze sporym ekstraklasowym doświadczeniem, jak również nietrafionych obcokrajowców. Wśród tych pierwszych znaleźli się tacy piłkarze jak Bartłomiej Babiarz, Rafał Grzelak oraz Tomasz Hołota. Choć pokładano w nich spore boiskowe nadzieje, nie sprostali postawionemu przez klub zadaniu, przez co stali się wolnymi agentami.

Drudzy natomiast nie okazali się na tyle przekonujący, aby mogli dostać szansę dalszej gry po ich premierowym półroczu w teamie. Do tego grona zaliczyć należy m.in. hiszpańskiego napastnika Rubio i portugalskiego pomocnika Miguela Quintaisa, których problemy zdrowotne zahamowały prężny rozwój kariery. Pierwszego, na skutek końca wypożyczenia, zdecydowano się zwrócić Cracovii, z kolei drugi nie otrzymał propozycji przedłużenia półrocznego kontraktu. Niezbyt trafny wydawał się tutaj także litewski boczny obrońca, Markas Beneta, którego zdecydowano się oddelegować na listę transferową.

Najgłośniejszym echem odbiły się natomiast odejścia dwóch istotnych piłkarzy, którymi są napastnik Fabian Piasecki i prawy pomocnik/obrońca, Tomasz Nawotka. Pikanterii dodaje fakt, iż były striker Miedzi Legnica został sprzedany do Śląska Wrocław po najlepszym jak dotąd sezonie w karierze. Zdobywając tytuł króla strzelców pierwszej ligi, stał się łakomym kąskiem dla klubu ze stolicy Dolnego Śląska, który bez wahania zdecydował się na jego transfer. Jeśli chodzi o wychowanka warszawskiej Legii – zakończył on swoje trzecie wypożyczenie w Sosnowcu, by następnie przenieść się do spadkowicza z ekstraklasy, Łódzkiego Klubu Sportowego.

„Nie chcieliśmy koncentrować się tylko na polskim rynku”

– Po zakończeniu zeszłego sezonu zacząłem mocnej budować komórkę działu skautingu, bo bez tego w profesjonalnej piłce trudno funkcjonować. Dotyczyło to zarówno pierwszej drużyny, jak i akademii. Była na to zgoda prezesa, ponieważ widział w tym sens. W akademii koordynatorem tej komórki został Mariusz Majewski. Jestem pewny, że w bliższej lub dalszej przyszłości przyniesie to efekty, gdyż podnosi to element rywalizacji, przez co zawodnicy stają się coraz lepsi. Zawodnicy wyróżniający się w swoich drużynach też muszą podjąć tę rękawicę rywalizacji i podnosić swój poziom sportowy, bo inaczej ją przegrają i stracą miejsce. Jest to więc z korzyścią dla wszystkich. W pierwszej drużynie Fabio Ribeiro. Cały ten skauting koordynuje Fabio (Ribeiro, analityk). To, co zaczęliśmy tworzyć z Fabio, wygląda coraz bardziej profesjonalnie – tłumaczy nam dyrektor sportowy klubu.

– Są młodzi chłopcy, którzy coraz lepiej się na tym polu odnajdują, oraz dochodzą też trenerzy akademii. W tym sezonie zrobimy kolejny krok naprzód. Będą kolejne kompetentne osoby, które zajmą się mocnej odpowiednio językiem polskim, czeskim, słowackim, węgierskim. Razem z Fabio i skautami penetrowaliśmy nie tylko polski rynek. Korzystamy również z pomocy byłych piłkarzy z Bałkanów, Portugalii oraz Hiszpanii. Nie chcieliśmy koncentrować się tylko na rynku polskim. Dlaczego? Dlatego, że to wiąże się też z oszczędnościami i uważamy, że na południu Europy można znaleźć piłkarzy z niezłą jakością, jeżeli chodzi o technikę użytkową i wizję gry – przyznaje Tomczyk.

– Nie zależy to wyłącznie od szkolenia, ponieważ pogoda determinuje tam możliwość gry w piłkę przez cały rok na otwartym powietrzu, przez co młodzi adepci futbolu więcej czasu spędzają z piłką przy nodze, niż to ma miejsce u nas. Wracając, dlaczego taki kierunek? Mamy dość dużo kontaktów z klubami, agencjami, dyrektorami, skautami poza granicami Polski – utrzymujemy bardzo dobre relacje. Wiemy, jak kształtują się zarobki w innych krajach i w innych ligach oraz wiemy, jakie ligi są w naszym zasięgu – dodaje pracownik Zagłębia.

„Nie zamykaliśmy się na zawodników zagranicznych”

– Zrobiliśmy sobie taki research – wybraliśmy ligi, które są w naszym zasięgu. Wśród tych lig były Liga Pro w Portugalii, Segunda B w Hiszpanii czy też pierwsza i druga słowacka, druga czeska i węgierska. Skupiliśmy się m.in. na tych krajach oraz oczywiście na Polsce. Wiedzieliśmy już od kilku miesięcy, na jakich pozycjach mamy deficyt. Szukaliśmy zawodników lepszych – z lepszą jakością piłkarską, z lepszymi warunkami fizycznymi, a przede wszystkim – z lepszym pułapem motorycznym i „głodnych” sukcesu. Wszystko w granicach naszego budżetu. Dość mocno te kraje i ligi przejrzeliśmy, rozmawialiśmy z zawodnikami – tymi najwyżej ocenionymi i w naszym zasięgu finansowym – wyjaśnia nam Robert Tomczyk.

– Zbieraliśmy oceny tych zawodników, poza tym Instatem i Wyscoutem oraz tym, co widzieliśmy na żywo; od ich byłych trenerów, dyrektorów sportowych, skautów, zawodników, którzy z nimi grali, łącznie ze spotkaniami – rozmowami z zawodnikami i ich rodzinami. Ocenialiśmy ich również pod względem motorycznym. Starliśmy się zebrać najwięcej danych jak to możliwe. Z tych wszystkich cząstkowych stworzyła się grupa zawodników, która trafiła do analizy sztabu i wybór padł na nich. W Sosnowcu my się nigdy nie zamykaliśmy na zawodników zagranicznych, wręcz przeciwnie – zapewnia były piłkarski agent Zagłębia.

– Te znane, tzw. multikulti w szatni, poza być może ostatnim sezonem, było dość mocne i tak też robiliśmy awans. Do dzisiaj mamy dobry kontakt z tymi chłopakami – wnieśli pozytywną energię do tej szatni, oni wtedy bardzo chcieli awansować do ekstraklasy. To był dla nich cel. Zatrzymanie się w pierwszej lidze czy patrzenie na finanse pierwszoligowe, czy też walczenie o coraz lepsze finanse na poziomie pierwszej ligi nie były dla nich priorytetem. Priorytetem dla takich zawodników (tak ma być również obecnie) jest gra o jak najwyższe cele sportowe oraz sportowa promocja – oznajmia dyrektor.

„Chcemy grać dobrze w piłkę”

– To też są czynniki, które wpłynęły na takie, a nie inne wybory. No i czynnik finansowy – zawodnicy nie są bardzo drodzy, więc jesteśmy w stanie temu sprostać. Do tego doszli zawodnicy polscy oraz z ligi polskiej, na których nam zależało, których oglądaliśmy i analizowaliśmy, kryteria doboru były podobne jak powyżej. Do pierwszego zespołu coraz mocnej zaczynają wchodzić chłopcy z akademii, jest to efekt pracy naszych trenerów oraz pracy skautingu akademii. Dzięki bardzo dobrym kontaktom m.in. z Varsovią i trenerem Podolińskim regularnie trafiają do nas chłopcy stamtąd i są to chłopcy z jakością, pierwszym był Kacper Radkowski – przedstawia rozmówca.

– Chcemy grać dobrze w piłkę, żeby nasi zawodnicy, którzy trafiają z akademii, rozwijali się przy zawodnikach, których sprowadzamy. A jeżeli nie będziemy grali w piłkę, nie będziemy próbowali grać ofensywnie, ci młodzi zawodnicy się nie rozwiną. Dla młodych rokujących zawodników z akademii wprowadziliśmy treningi indywidualne, za które odpowiada Łukasz Matusiak i naprawdę bardzo dobrze się w tym czuje. Planujemy jeszcze to rozszerzyć o indywidualną pracę nad siłą i motoryką.

Chcemy pracować z tymi chłopcami kompleksowo. Myślę, że to na pewno przyniesie efekty. Bardzo dużo pracy zostało wykonanej, praktycznie od podstaw. To nie jest tak, że to się stanie z dnia na dzień, ale takie efekty przyjdą. Zrobimy to, żeby zminimalizować ryzyko utraty takiego zawodnika i żeby z takich naszych młodych chłopców z akademii wyciągnąć jak najwięcej. Tak samo z tych, których pozyskujemy do pierwszej drużyny – podkreśla Tomczyk.

Młodość i doświadczenie po ligową promocję?

Patrząc natomiast na to, jacy piłkarze trafili na Stadion Ludowy, można stwierdzić, że Zagłębie Sosnowiec ponownie podjęło się fundamentalnej przebudowy. Sięgnęło bowiem po kilku młodych zawodników, którzy według działaczy powinni zadbać o swoją dobrą przyszłość i owocny rozwój kariery. Taki cel postawiono przed m.in. 18-letnim ofensywnym pomocnikiem Jakubem Sangowskim, którego rokowania wypadają nadzwyczaj pozytywnie. Podobnie postrzegani są w Sosnowcu nowi przedstawiciele partnerskiego klubu Zagłębia, Legii – środkowy defensor Mateusz Grudziński oraz prawy obrońca Łukasz Turzyniecki. Nie można także zapomnieć o drugiej szansie napastnika Olafa Nowaka oraz pozyskaniu dwóch portugalskich pomocników – Joao Ribeiro i Martina Mai.

Dla graczy z Półwyspu Iberyjskiego będzie to pierwsza przygoda w Polsce. Wcześniej byli piłkarzami rodzimych drugoligowych klubów, w których na zapleczu portugalskiej ekstraklasy rozegrali łącznie 96 spotkań. Z kolei wracający na Stadion Ludowy Nowak spróbuje swoich sił w nieznanej dla niego pierwszoligowej rzeczywistości. Warto podkreślić, że wychowanek Wisły Kraków ma w swoim CV grę dla dwóch ekstraklasowych klubów – Wisły Płock i Zagłębia Lubin.

Do drużyny popularnych „Chłopców znad Brynicy” dołączyli w dodatku boczny defensor Dawid Gojny oraz słowacki stoper, Lukas Duriska. Tego pierwszego jeszcze w trakcie minionego sezonu można było oglądać w pierwszoligowym GKS-ie Jastrzębie, w którym był podstawowym zawodnikiem. Dla ekipy z Górnego Śląska w przeszłości rozegrał aż 65 spotkań, zdobywając trzy bramki i notując sześć asyst. Drugi zaś przed laty bronił barw m.in. Rakowa Częstochowa, z którym w sezonie 2018/2019 wywalczył awans do pierwszej ligi. Ostatnio był graczem pierwszoligowej Olimpii Grudziądz, z którą grając jako jej ważne ogniwo, zaliczył degradację do drugiej ligi.

Atut

Mając na uwadze ostatnie nieudane występy na zapleczu ekstraklasy, należy przypuszczać, że głównymi kreatorami nowo budowanego teamu bedą jego obecni liderzy. Do nich nie od dziś zalicza się wszechstronnego pomocnika, kapitana zespołu Szymona Pawłowskiego oraz skrzydłowego Patryka Małeckiego. Dzięki swojemu okazałemu CV cieszą się sporym autorytetem nie tylko wśród miejscowych kibiców. Przed laty byli kluczowymi postaciami kolejno Lecha Poznań i Wisły Kraków, mają w swoim dorobku również występy w reprezentacji Polski. Ich obecność nie tylko podnosi morale Zagłębia, ale daje dodatkową motywację do pracy dla mniej ogranych kolegów.

Choć nie imponują oni przygotowaniem kondycyjnym ani warunkami fizycznymi, w trudnych chwilach potrafią wykonać szereg boiskowych decyzji, które mają spory wpływ na końcowe rezultaty spotkań. Pozostawienie ich w sosnowieckim klubie nie jest też rzeczą skomplikowaną, gdyż ich kontrakty obowiązują jeszcze przez co najmniej jeden sezon. Trzeba nadmienić, że w niedawno zakończonych rozgrywkach 2019/2020 zgromadzili oni łącznie dziesięć bramek oraz osiemnaście asyst.

Norbert Barczyk / PressFocus

„Pozytywów jest bardzo wiele”

– Nie mamy zbyt wielu doświadczonych graczy. Trochę przewietrzyliśmy szatnię, ponieważ nie wyglądało to najlepiej, mieliśmy sporo problemów nie tylko sportowych, ale finansowych, najbardziej po spadku z ekstraklasy. Historia pokazuje, że zespoły, które spadają z ekstraklasy, mają problem z tym pierwszym sezonem w pierwszej lidze. Niektóre spadały, a to jest dość duży cios, zwłaszcza jeżeli chodzi o finanse.

Prezesowi na szczęście udało się tą nieciekawą sytuację opanować i chwała mu za to. Nieodzowna tutaj jest też pomoc prezydenta miasta oraz Grzegorza Książka (dyrektora zarządzającego). Pracujemy bardzo ciężko nie tylko ja i prezes, ale wielu pracowników klubu oraz sztab. Pozytywów jest bardzo wiele, jeśli chodzi o organizację w klubie, wiele rzeczy przez ostanie 1,5 roku zmieniło się na plus. Mamy nadzieję, że przyniesie to widoczne efekty w postaci m.in. wyników, bo zawsze to jest czynnik ludzki i niesie to ze sobą ryzyko – twierdzi ze sporą dozą pewności Robert Tomczyk.

Niewiadoma

Jeśli mówimy o największym znaku zapytania, jaki obecnie może mieć Zagłębie Sosnowiec, to niewątpliwie tyczy się on jego wychowanków. O ile włodarze klubu z roku na rok starają się wypromować jak najwięcej rodzimych graczy, włączanie ich w szeregi pierwszego zespołu wygląda naprawdę przeciętnie. Adepci klubowej akademii zwykle nie odgrywają tutaj znaczących ról, a jedynie są uzupełnieniem w szerokiej talii pierwszoligowego średniaka. Taka sytuacja dotyczy ofensywnego pomocnika, Patryka Mularczyka oraz znanego z trzech zagłębiowskich piłkarskich powrotów prawego skrzydłowego/obrońcy, Dawida Ryndaka. Ostatnia kampania wypadła dla nich „średnio na jeża”, przez co już wkrótce mogą zostać zastąpieni przez bardziej doświadczonych zmienników.

Takich trzeba będzie poszukać na zewnątrz klubu, gdyż obecność w pierwszej drużynie absolwentów sosnowieckiej szkółki jest jak na razie znikoma. Jednym z możliwych rozwiązań wydaje się utworzenie szerokich, nieprofesjonalnych (młodzieżowych) rezerw, których kadrowy potencjał mógłby być swoistym narybkiem wyjściowego składu. Pytanie tylko, czy są tam na tyle wystarczająco dobrzy zawodnicy, by myśleć o nich w kontekście rywalizacji na szczeblu centralnym. Jakby nie było, odpowiedź poznamy już wkrótce.

„Takiej niespodzianki nie uświadczymy”

– Mam nadzieję, że będziemy punktowali, wygrywali – atmosfera będzie jeszcze lepsza, zespół będzie się nakręcał, rozwijał i będziemy grać dobrze w piłkę. Jeśli będziemy dobrze grali, będziemy skuteczni, myślę, że ten sezon będzie udany. Ale tak jak mówię – zawsze to jest piłka. Piłka jest piękna, bo są niespodzianki. Mam nadzieję, że takiej niespodzianki jak w zeszłym sezonie – drżeliśmy do ostatniego meczu – byliśmy blisko baraży, by za chwilę zbliżyć się do strefy spadkowej – nie uświadczymy. I takich nieprzyjemnych niespodzianek związanych z czynnikiem ludzkim nie będziemy doświadczali – potwierdza sportowy działacz sosnowiczan.

– Bo za dużo pracy, serca, pracy systemowej, która jest poukładana, profesjonalizmu tutaj włożyliśmy, jeżeli chodzi o klub, sztab i dobór zawodników. Mam nadzieję, że się to nie powtórzy. Chcielibyśmy jeszcze dokooptować do tej drużyny „dziewiątkę”, silną, skuteczną. U nas Szymon Lewicki, wcześniej Alexandre Christovao i Vamara Sanogo, a teraz Fabian Piasecki pokazywali, co to znaczy mieć silną i skuteczną „dziewiątkę”. Prawdopodobnie jeszcze jeden albo dwóch chłopaków z akademii trafi do pierwszego zespołu. W rezerwach wyglądają naprawdę dobrze i będziemy ich budowali. Sztab ma niezależność. Oczywiście rozmawiamy, ale nie narzucamy swoich przekonań czy wyborów sztabowi. Po to są zatrudnieni trenerzy, żeby pracowali. Nie jesteśmy trenerami – zapewnia.

Trzy rzeczy, które wydarzą się w nadchodzącym sezonie

1) Walka o ekstraklasowe baraże

Poczas poprzedniej edycji Fortuna 1. Ligi Zagłębie Sosnowiec przez większość czasu skupiało się na mozolnym doskakiwaniu do szóstego miejsca w tabeli. Najczęściej kończyło się to niepowodzeniem, czego boiskowe przykłady można było dostrzec w trakcie fatalnej dla „Chłopców znad Brynicy” piłkarskiej wiosny. Końcowy rezultat był sporym rozczarowaniem, gdyż regularna gra w kratkę przy słabym finiszu wystarczyła na zajęcie jedynie jedenastej lokaty. Taki stan rzeczy sprawił, że w nowej odsłonie ligi podopieczni Krzysztofa Dębka nie będą głównymi pretendentami do bezpośredniego awansu. Ich obecna kadra z całą pewnością pozwala na skuteczną walkę o baraże – taki też cel stawiają przed zespołem sosnowieccy włodarze.

2) Piłkarskie przełamanie Olafa Nowaka

Po gotówkowej sprzedaży do Śląska Piaseckiego, nie namyślając się długo, podjęto starania o pozyskanie jego godnego następcy. W gronie napastników sosnowiczan występuje ogromny deficyt, a jedyną rozsądną opcją jest postawienie na Olafa Nowaka. Piłkarz ten w sezonie 2018/2019 reprezentował barwy Zagłębia w ekstraklasie, w której podczas wiosennej rundy wspomnianych zmagań strzelił cztery bramki. Ma zatem drugą okazję do zaprezentowania swoich nienagannych umiejętności, które z powodzeniem pokazywał tylko w drugim zespole „Miedziowych”.

W jesiennym periodzie tego samego sezonu zdobył dla imiennika z Lubina dziewięć goli, co było jego najlepszym wynikiem w karierze. Swojego piłkarskiego szczęścia próbował niedawno w Wiśle Płock, dla której rozegrał zaledwie dziesięć spotkań bez jakiejkolwiek bramki, bedąc głównie rezerwowym.

3) Stadion Ludowy łatwy do zdobycia

Jednym z największych niepowodzeń Zagłębia w trakcie minionych rozgrywek Fortuna 1. Ligi była tragiczna postawa przed własną publicznością. Na siedemnaście meczów na Stadionie Ludowym gospodarze przegrali aż osiem, tracąc przy tym 31 goli. Gorszym dorobkiem w lidze mogła „poszczycić” się tylko zdegradowana do drugiej ligi Chojniczanka Chojnice. Przedostatnia, siedemnasta drużyna zeszłego sezonu na swoim obiekcie ulegała rywalom dwanaście razy, dopuszczając do straty 33 bramek. Jeśli spojrzymy na to, jakimi wynikami zakończyły się niedawne sparingi, możemy stwierdzić, że sosnowiczanie nie są drużyną własnego boiska. Jeśli nad tym aspektem nie popracują, gra pod presją żywiołowych kibiców może przysporzyć im jeszcze sporo kłopotów.

„Nie ma nic za darmo”

– Oczywiście (Jakub Sangowski) zawodnik wygląda dobrze i wyglądał dobrze podczas sparingu (z Odrą Opole). Strzelił bramkę. Wygląda bardzo dobrze na treningu, ma dobrą finalizację. Ma dobre wyniki szybkościowe. Chłopak, który nam zaufał, też miał propozycje z innych klubów. Jego rodzice, agenci nam zaufali i tutaj trafił. To już wszystko w jego nogach. Każdy może stać się zawodnikiem pierwszego składu, ale nie ma nic za darmo. Nawet ci zawodnicy najbardziej doświadczeni będą musieli wygrać rywalizację. Nie będzie tak, że zawodnik o nazwisku x, który grał x razy w reprezentacji Polski i ekstraklasie, będzie grał, bo należy mu się miejsce – twierdzi dyrektor sportowy Zagłębia.

– Nie. Jeżeli będzie lepszy i na treningach, i w sparingach, to będzie grał. Jeżeli będzie słabszy, nie otrzyma szansy na grę. To samo dotyczy Jakuba Sangowskiego. Jeżeli będzie lepszy niż nasz napastnik, Olaf Nowak, to sztab podejmie decyzję. Jeżeli będzie uważał, że lepszy wydaje się Olaf, to zagra Olaf. Jakub jest to chłopak oczywiście z inwestycją w przyszłość – wierzymy w niego. Będziemy go budowali, rozwijali i będzie dużą pociechą, jeżeli chodzi o skuteczność i strzelanie bramek dla Zagłębia Sosnowiec. Mamy nadzieję z prezesem, że będzie też dużą pociechą, jeżeli chodzi o przyszły transfer. W piłce, jak doskonale Pan wie, liczą się przede wszystkim wyniki, ale też finanse, bo bez tego trudno funkcjonować na poziomie profesjonalnym – tłumaczy rozmówca.

– Nie jesteśmy krezusami w pierwszej lidze – nasz budżet to miejsca 8-12. To wspaniały klub z wielką tradycją, do której chcemy nawiązać, ale jeśli chodzi o finanse, pomaga nam miasto i mamy tam kilku sponsorów – mniejszych, większych. Oczywiście jesteśmy im za to wszystko wdzięczni. Ale nie jesteśmy krezusami, że możemy sobie pozwolić na nie wiadomo jakie wydatki. Uważam, że takie inwestycje w przyszłości się zwrócą, a to będzie budowało nie tylko finanse klubu, ale i wizerunek. Trenerzy bacznie przyglądają się naszej drużynie rezerw, którą wzmocniliśmy, dofinansowaliśmy, ma to być narybek młodych zawodników, którzy bezpośrednio stamtąd będą trafiali do pierwszego zespołu, i to już się dzieje – dodaje Tomczyk.

Ciekawostka

Nie każdy wie, że Zagłębie Sosnowiec już w nieodległej przyszłości będzie występowało na nowym stadionie. Prace nad nim trwają od zeszłej jesieni i niewykluczone, że drużyna sosnowiczan przeniesie się na nowy obiekt już w kolejnym sezonie. Docelowo miałby on liczyć 11,6 tys. miejsc siedzących, zdaniem projektantów (JSK Architekci) zdobędzie także możliwość rozbudowy o kolejne trzy tysiące. To sportowe przedsięwzięcie wchodzi w skład Zagłębiowskiego Parku Sportowego, którego koszt opiewa na kwotę 215 milionów złotych. Wraz ze stadionem w ciągu najbliższych dwóch lat powstaną również lodowisko (Stadion Zimowy) oraz hala sportowa.

Przewidywana jedenastka

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze