Wojciech Kowalski, Mateusz Mazur

Skarb kibica ekstraklasy: Wisła Kraków wciąż żyje marzeniami


W Krakowie dalej wierzą w powrót na szczyt, ale czy to realne?

14 lipca 2017 Skarb kibica ekstraklasy: Wisła Kraków wciąż żyje marzeniami

Wisłę Kraków w ciągu ostatnich kilku lat mniej więcej kilkadziesiąt razy grzebano do trumny. Porównywano ją m.in. do zombie, gdy po holenderskim tornado klubowa kadra przypominała pobojowisko pełne trupów. Nazywano ją również wielkim domem strachu, do którego bałaby się wejść nawet ferajna Scooby-Doo, obawiając się setek trupów wypadających z szafy. Mówiono już setki razy, że klub stoi nad przepaścią i lada chwila czeka go zguba (co zresztą mogło mieć miejsce rok temu). W tym samym okresie oprócz tych opinii były jeszcze inne, głoszone przez drugą stronę stadionu (nie ma tu przenośni). Tam z kolei kilka razy pojawiły się pogłoski o reaktywacji klubu i odbudowie potęgi. Pojawiały się pogłoski o tajemniczych sponsorach, zakupach i mocarstwowych planach. Dziś klub znajduje się w nowym położeniu, to prawda. Dokąd mu zaś bliżej?


Udostępnij na Udostępnij na

Odpowiedź leży mimo wszystko pośrodku. Bo mówiąc o Wiśle, trudno nie oddać trochę racji zarówno największym pesymistom, jak i optymistom. Najlepiej to zestawić w formie walki na argumenty.

Faktem jest, że w Krakowie dalej pieniądze stanowią duży problem. Według ostatnich informacji klub zalega z pensjami za ostatnie trzy miesiące. Punkt dla krytyków.

Z drugiej strony nie da się ukryć, że obecny zarząd robi wszystko, by polepszyć obecną sytuacją. Kto dokładnie śledzi oficjalną stronę klubową, ten widzi kolejne wiadomości o pozyskanych inwestorach. Ostatnie lata Bogusława Cupiała charakteryzował w tej materii kompletny marazm. Punkt dla optymistów.

Wartość sportowa klubu maleje konsekwentnie z roku na roku. Jeszcze nie tak dawno klub był oknem wystawowym, wszyscy z zainteresowaniem spoglądali na naszych zawodników. Punkt dla krytyków.

Jasne, w perspektywie całego XXI wieku degradacja sportowa nie podlega dyskusji. Jednak pod względem ostatnich lat wcale nie możemy mówić o kompletnej degradacji. To prawda, Wisła nie inwestuje gigantycznych pieniędzy, ale prowadzi mądrą politykę. Dokładnie ocenia każdego piłkarza i nie ryzykuje. Efekty takiej polityki można łatwo znaleźć. Przecież tacy zawodnicy, jak: Jović, Guzmics i Mączyński nie kosztowali klub dużo pieniędzy, a udało się ich sprzedać. Kolejna sprawa to kadra zespołu. W porównaniu z czasaminp. trenera Smudy jest ona z pewnością bogatsza. Pamiętacie, jak jeszcze nie tak dawno klub nie miał kogo dać na ławkę? Punkt dla optymistów.

W Wiśle były wyniki, minimum Europa. Tymczasem dziś mija już szósty rok od ostatniej przygody w pucharach. Punkt dla krytyków.

To prawda, ale z drugiej strony już tyle razy wieszczono klubowi spadek, tymczasem on wciąż utrzymuje się w stawce. Wielokrotnie chwali się Wisłę za styl, atrakcyjną dla oka grę. Nie zapominajmy również o potencjale marketingowym. Punkt dla optymistów.

Sami widzimy, że trudno wydać jednoznaczną ocenę. Wszystko tak naprawdę zależy od naszych proporcji, jakie sobie ustalimy.

Przygotowania do sezonu

Ze sparingami Wisły Kraków w ostatnich latach jest mniej więcej tak samo jak z podejściem Franciszka Smudy do rankingu FIFA. Delikatnie mówiąc, niespecjalnie do nich przykłada się wagę. Przynajmniej oficjalnie. Biorąc pod uwagę ostatni okres przygotowawczy, trudno się dziwić takiej argumentacji. Nie dość, że klub nie rywalizował w meczach towarzyskich z rywalami o podobnym potencjale lub wyższym (głównie przeciwnicy z I ligi), to jeszcze prezentował się na ich tle bardzo słabo. Symbolem zaś stała się sromotna porażka w próbie generalnej przeciwko Zagłębiu Sosnowiec. Reasumując, lepiej, żeby faktycznie to były TYLKO gierki treningowe.

 

Okno transferowe

Kibice Wisły mogą się z tym zgadzać lub nie, ale to transfer Krzysztofa Mączyńskiego do Legii jest bezapelacyjnie najważniejszym wydarzeniem okna transferowego w Krakowie. Trudno, by było inaczej, w końcu nie tak często z Krakowa odchodził w ostatnim czasie jakikolwiek reprezentant Polski. To prawda, „Mąka” może nie był zawodnikiem grającym efektownie i dysponującym do tego świetnymi liczbami. Lecz każdy wie, że nie na tym polegała jego rola. Dlatego podoba nam się zdanie, które usłyszeliśmy nie tak dawno, że „o wartości Mączyńskiego kibice Wisły dopiero dowiedzą się teraz”. Z pewnością zdawał z niej sobie sprawę sam Kiko Ramirez, który na kilka dni przed odejściem zawodnika podkreślał, jak bardzo chce jego pozostania w klubie. I trudno się dziwić, Mączyński był u niego kluczowym piłkarzem, obdarzonym zaufaniem. Z wzajemnością.

Oczywiście, poza tą stratą w klubie wydarzyło się jeszcze wiele innych rzeczy. Niespecjalnym zaskoczeniem jest dołączenie do kadry kolejnych Hiszpanów (Cuesta, Velez, Carlos Lopez). Trudno ocenić na dzień dzisiejszy ich realną jakość, tę dopiero poznamy co najmniej po kilku tygodniach. Ciekawym ruchem może być pozyskanie Tibora Halilovicia i Kamila Wojtkowskiego. Ten pierwszy jest kuzynem Alana i wychowankiem Dinama Zagrzeb. W Krakowie nie ukrywają nawet, że oczekują po nim podobnego rozwoju, jaki nastąpił w przypadku Petara Brleka. Wojtkowski to zaś chłopak, który ostatnie lata spędził w Lipsku. Według prasowych informacji miał oferty również z innych klubów. Wreszcie czarnym koniem spośród nowych zawodników może być też słowacki gracz Martin Kostal, który w sparingach prezentował się bardzo obiecująco.

Największy atut

Pomoc. Trudno wyróżnić tutaj konkretnego gracza drugiej linii, która nawet w obliczu odejścia Krzysztofa Mączyńskiego wydaje się mocno obsadzona. Mamy tu piłkarzy sprawdzonych w boju, jak: Brlek, Llonch, Małecki, Boguski, którzy udowodnili swoją wartość dla drużyny w poprzednim sezonie. Mamy też Halilovicia, Wojtkowskiego, Kostala pozyskanych w obecnym oknie transferowym. Zawodnicy ci będą starali się, aby kibice Wisły nie zauważyli ubytku w postaci Mączyńskiego.

Patryk Małecki i Rafał Boguski, czyli gracze nieodłącznie kojarzeni z Wisłą, może nie prezentują najrówniejszej formy, ale to właśnie ich bramki często przesądzały o wynikach ważnych spotkań. Mogą być krytykowani czy to za marnowane sytuacje, czy za bycie tak zwanym jeźdźcem bez głowy, ale to po ich bramkach kibice reagują najbardziej żywiołowo i z miejsca wybaczają im wszelkie krzywdy. Na przeciwnym biegunie są Brlek i Llonch, po których akcjach kibice rzadziej nie krzyczą z radości, ale na dłuższą metę doceniają ich niezwykle ważną rolę na boisku. Warto w tym miejscu wspomnieć też o Stiliciu, który w poprzednim sezonie nie zachwycał i został na dłużej posadzony na ławce przez Petera Brleka. Bośniak przez dłuższy czas pozostawał bez klubu i do końca sezonu nie zdołał dojść do pełni formy. Jako że znamy możliwości Stilicia, kiedy jest w najwyższej formie, również możemy potraktować go jako ważny element drugiej linii krakowskiego zespołu.

Największa niewiadoma

Nowo sprowadzeni Hiszpanie. O ile Pol Llonch oraz Ivan Gonzalez pokazali nam się już z dobrej strony, o tyle wciąż nie możemy być pewni umiejętności piłkarskich nowych nabytków z Półwyspu Iberyjskiego. Zwłaszcza że pozycje, na które zostali pozyskani, raczej nie należą do najmocniej obsadzonych. Bramkarz Julian Cuesta musi zastąpić nieźle prezentującego się w minionym sezonie Łukasza Załuskę. Z klubu odszedł także Michał Miśkiewicz, więc obsada bramki zdecydowanie nie należy do najmocniejszych. Francisco Velez może być równie ważnym elementem w układance Kiko Ramireza, który w meczach przedsezonowych testował ustawienie z trzema obrońcami. Głębia na pozycji środkowego obrońcy może się więc przydać. Ostatni z Hiszpanów, Carlos Lopez, ma przede wszystkim strzelać bramki, czyli robić coś, z czym nie do końca radzili sobie ostatnio ani Zdenek Ondrasek, ani Paweł Brożek. Drużynę opuścił Mateusz Zachara, więc dodatkowy piłkarz na pozycję numer dziewięć zdecydowanie był potrzebny.

Trzy rzeczy, które wydarzą się w tym sezonie

1. Jak wino, im starsi…

Lata mijają, pojawiają się nowi zawodnicy, a oni wciąż grają. I to się nie zmieni. Może nadejść fala z Hiszpanii, ale (czy tego chcemy, czy nie) Paweł Brożek i Rafał Boguski wciąż będą stanowić o sile zespołu. I strzelać ważne bramki.

2. Frekwencja uzależniona od wyników

Kraków dysponuje niesamowitym potencjałem, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jest on jednak ściśle uzależniony od wydarzeń boiskowych. Dobra wiadomość dla działaczy to z pewnością głód kibiców. Przykład? Wystarczyły kilka zwycięstw jesienią ubiegłego roku, by kibice postanowili pojawić się w licznym gronie na derbach z Cracovią. Taka jest specyfika tej społeczności.

3. Nie zabraknie oświadczeń

Mamy dziwne wrażenie, że pojawi się w nich hasło „Warszawa” pod różnymi postaciami.

Ciekawostki

Bogusław Cupiał słynął z tego, że był bardzo przesądnym człowiekiem. W czasach, gdy Wisła deklasowała rywali, jej właściciel chciał, aby czyniła to, zdobywając 7 bramek. Jak ognia unikał też wsiadania na pokład samolotu, jeśli kalendarz wskazywał na trzynasty dzień miesiąca.

Na kogo postawimy w Fantasy Ekstraklasie?

Rafał Boguski. Jak wspomniane zostało wcześniej: zdarza mu się zmarnować doskonałą sytuację czy popełnić głupi błąd, ale wnosi bardzo wiele nie tylko do samego obrazu gry, ale i do statystyk. Aż 12 bramek i 5 asyst to jego dorobek z poprzedniego sezonu. A Rafał jak wino – im starszy, tym lepszy – i niewykluczone jest, że w najbliższym sezonie swój wynik jeszcze poprawi.

Podsumowanie

Kiko Ramirez dość przyzwoitą wiosną zasłużył na większy kredyt zaufania, to nie podlega dyskusji. Hiszpan pokazał, że ma pomysł na ten zespół. Zyskał również szacunek samej szatni, której zaimponowało niezwykle profesjonalne podejście szkoleniowca. Nie da się jednak ukryć, że przed nim dużo trudniejsze miesiące pracy, albowiem w Krakowie, mimo zupełnie innych realiów finansowych, wymagania kibiców pozostają takie same. Czy zdoła wytrzymać presję? Naszym zdaniem… klub na pewno nie zatrudni nowego szkoleniowca. Ale czy to oznacza pozostanie Hiszpana do końca sezonu? Niekoniecznie ;)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze