Silesian Gran Derbi – historia


13 września 2015 Silesian Gran Derbi – historia

- Jak wielkie było zdziwienie piłkarskich ekspertów… Już pierwsze ligowe spotkanie pokazało bowiem, że w derbach nie ma mowy o faworytach. "Górnicy" demonstrowali wyśmienitą formę i pokonali "Niebieskich" 3:1 (2:1), co jak dotąd nie udało się zbyt wielu drużynom na Śląsku - to część relacji, jaką Karol Weisberg przedstawił dla trzeciego numeru „Sportu”. Spotkanie to miało miejsce 59 lat temu, a mimo iż piłka nożna ewoluowała i bardzo się od tego czasu zmieniła, to emocje podczas „Silesian Gran Derbi” sięgają zenitu.


Udostępnij na Udostępnij na

Derby to mecze specyficzne. Zaciętość i zaangażowanie są tam bardziej widoczne niż podczas przeciętnego ligowego spotkania. Śląscy kibice przeżywają te spotkania tak, jakby były świętem narodowym. W pewnym sensie tak jest. Wielkie Derby Górnego Śląska to rywalizacja o prestiż, który jest ważniejszy od liczby punktów zdobytych podczas całych rozgrywek.

Leszek Ojrzyński (fot. Rafał Rusek /iGol.pl)

Tak będzie i tym razem. 104. Wielkie Derby Śląska są jednym z tych spotkań, które przyciągają na stadion i przed telewizory ogromną rzeszę ludzi. Leszek Ojrzyński, trener zabrzańskiego klubu, stwierdził, iż to największe wydarzenie derbowe w naszym kraju. Powiedział też, że jest bardzo podekscytowany tym meczem i chce, by jego klub pokazał się z jak najlepszej strony. Niestety spotkanie będzie odbywało się bez kibiców Górnika.

Piłkarskie widowisko na pewno wiele na tym straci, gdyż obecność fanów tworzy całą jego otoczkę. By lepiej wczuć się w klimat dzisiejszego meczu, trzeba wspomnieć o kilku derbach, które są już historią.

Pierwsze „WDŚ” i pierwsze emocje

Był 18 marca 1956 roku. Sędzia Stefan Paszkowski z Warszawy rozpoczął pierwsze spotkanie dwóch klubów z Górnego Śląska. Górnik Zabrze, który był gospodarzem tamtego meczu, pokonał chorzowski Ruch aż 3:1 (dwie bramki zdobył Jankowski, jedną Fojcik). Honor chorzowian uratował zaś Henryk Alszer, zdobywając gola w 27. minucie spotkania. Pierwsze Derby Górnego Śląska skończyły się inaczej, niż sądzili eksperci. To Ruch miał pokonać klub debiutujący w najwyższej klasie rozrywkowej! Zakończenie sezonu nie przyniosło jednak niespodzianki. „Niebiescy” zdobyli wicemistrzostwo Polski i zostawili Górnik daleko w tyle.

Derby nr 34

10 lat później, tj. 11 maja 1966 roku Ruchowi udało się odegrać. I to jak efektownie! Wynik 5:1 był wręcz wyśnionym rezultatem. Zwycięstwo smakowało podwójnie, gdyż Górnik był wtedy na pierwszym miejscu w tabeli dzisiejszej ekstraklasy i zakończył całe rozgrywki na fotelu lidera.

Tylko chorzowianom udało się obnażyć bezlitośnie wady klubu prowadzonego wówczas przez Władysława Giergiela. Wynik mógłby być jeszcze wyższy, ale bramkarz, Hubert Kostka, pokazał swoją wielką klasę. Ten sam zawodnik został po latach trenerem Górnika i zaprowadził klub na trzecie miejsce na koniec rozgrywek.

Karne zadecydowały

Rewanż 1/2 finału Pucharu Polski (70/71) to zacięte, emocjonujące spotkanie, w którym obie drużyny zdołały wypracować wiele okazji do strzelenia gola. Pod pole karne Ruchu zapędzał się też Jerzy Gorgoń, obrońca Górnika, co nawet zaowocowało bramką. Na to trafienie udało się odpowiedzieć Antoniemu Nierobie. Jego perfekcyjny strzał głową dał nadzieje Ruchowi na przejście do finału. Na nich się jednak skończyło. Z powodu remisu doszło do rzutów karnych, w których fortuna uśmiechnęła się do Górnika Zabrze. W ostatnim etapie rozgrywek pokonał on Zagłębie Sosnowiec i obronił puchar, który zdobył rok wcześniej.

Derby bez werwy

6 maja 1981 roku to ligowe derby nr 50. To spotkanie (rozgrywane niedługo po zwycięstwie reprezentacji Polski nad NRD) zakończyło się remisem 1:1. Po świetności, która cechowała obie drużyny w poprzednich dekadach, pozostało jedynie wspomnienie i nadzieja na odbudowanie dawnej chwały. Obrońcy Ruchu grali ospale, Górnik nie potrafił wykorzystać wypracowanych przez siebie szans. Remis był zadowalającym rezultatem, a atmosfera tego meczu była dość spokojna. Nawet ta na trybunach. Mimo fatalnej formy obie drużyny zdołały utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Chorzowski klub zajął siódmą pozycję, zaś drużyna z Zabrza dwunastą.

Pada śnieg, pada śnieg

Józef Dankowski
Józef Dankowski strzelał bramki w WDŚ (fot. Materiał prasowy)

3 marca 1990 roku to 16. kolejka polskiej ligi. Druga połowa należała zdecydowanie do Górnika, który w ciągu pięciu minut rozgromił chorzowski ruch. Bramki Lisska, Cygana i Dankowskiego sprawiły, że zabrzanie znów mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Nie było ono efektowne. Niedokładności oraz dość brzydka gra psuły futbolowe widowisko.

Wszystko to było sprawką padającego śniegu, który uniemożliwiał poprawne zagrania. Kto wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby nie padający śnieg. Z lepszej strony, zwłaszcza w pierwszej połowie, pokazał się Ruch, który jednak nie zdołał strzelić nawet honorowej bramki.

I zapadła ciemność

18.03.2011 to data jednych z najpopularniejszych derbów. Te zapamiętano przede wszystkim z uwagi na dodatkową atrakcję, jaką była awaria oświetlenia spowodowana opadami śniegu. Ten atmosferyczny opad znów postanowił wziąć udział w derbach i skutecznie pozwalał zawodnikom obu drużyn na taktyczne zagrania. Wślizgi wymykały się spod kontroli graczy, piłka nie kleiła się do ich nóg.

Trudno było nawet pomarzyć o zagraniu, które sprawi, że futbolówka wpadnie do siatki. W tych warunkach lepiej odnalazł się Ruch, który już na początku spotkania zdominował zagubionych zabrzan. Piłkarze z Chorzowa: Zieńczuk, Piech i Malinowski wpisali się na listę strzelców. Trzy bramki w takich warunkach były bez wątpienia ogromnym sukcesem.

https://www.youtube.com/watch?v=GNj34Qws7Wo

https://www.youtube.com/watch?v=k3Z6ryZ1No0

Wielkie Derby Górnego Śląska wiązały się także z wieloma kontrowersjami. W ciągu tych 104 meczów zapadło wiele błędnych decyzji sędziów, pokazano dużo czerwonych i żółtych kartek. Trzeba jednak podkreślić, że nienawiść łącząca oba kluby wykracza poza kwestie sportowe i to raczej nigdy się nie zmieni.

Musimy wierzyć, że 13 września 2015 roku nie dojdzie do żadnych incydentów. Trenerzy Ojrzyński i Fornalik różnią się od siebie dokładnie tak, jak Ruch różni się od Górnika. Łączy ich tylko jedno – chęć zwycięstwa i zapisanie się złotymi zgłoskami na kolejnych kartach historii tych wspaniałych meczów.

[interaction id=”55f5621e8f1e968801fda7d8″]

Najnowsze