Rzymskie wilki na cesarskim tropie


Jeszcze trzy lata temu o pozycji włoskiej piłki w Europie decydowała postawa turyńsko - mediolańskiego tercetu, czyli Milanu, Juventusu i Interu i wydawało się, ze taki układ sił pozostanie nietknięty przez kolejne lata. Tymczasem wszystko się posypało po aferze z udziałem Luciano Moggiego w roli głównej.


Udostępnij na Udostępnij na

Na podstawie prokuratorskiego śledztwa Starej Damie udowodniono udział i utworzenie grupy przestępczej, kierującej ustawianiem spotkań w Serie A. Wykrycie całego procederu rozpoczęło lawinowe konsekwencje, których największym symbolem było zdegradowanie Starej Damy do Serie B, minusowe punkty dla Fiorentiny, Lazio i Milanu. Kary okazały się młynem na wodę dla Interu i Romy. O ile ci pierwsi dysponują ogromnymi pieniędzmi i nie żałując milionów euro na spektakularne transfery dokonali największych wzmocnień w wyniku calciopoli, o tyle Roma praktycznie nie korygowała swojej kadry, doprowadzając tylko do jednego, ale niezwykle istotnego transferu. Drużyna ze Stadio Olimpico zaczęła korzystać z usług Luciano Spalettiego, trenera, który w sezonie 2005/06 sensacyjnie doprowadził Udinese do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów.

Sezon 2006/07 był dla rzymian jednym z najlepszych w historii. Drużyna w Serie A wywalczyła drugie miejsce, zdobyła Puchar Włoch, Superpuchar Włoch i dotarła do ćwierćfinału LM, odpadając z Manchesterem United. O ile niektórzy malkontenci podważali ówczesne sukcesy rzymian, tłumacząc je ujemnymi punktami Milanu i Fiorentiny, o tyle bieżący sezon nazywany jest sezonem prawdy. I jak pokazuje piłkarskie życie, zmiany, które miały miejsce po „claciopoli” wykazują stały trend, bo – podobnie jak rok temu – Roma znowu osiągnęła ćwierćfinał Champions Leauge, tym razem odprawiając drużynę z najwyższej półki, czyli sam Real Madryt. Warto dodać, że przed sezonem „królewscy” na transfer jednego Pepe wydali więcej pieniędzy niż Roma na wszystkie transfery razem wzięte.

Podopieczni Luciano Spalettiego bez spektakularnych nazwisk z jedną supergwiazdą w postaci Francesco Tottiego grają ciekawy futbol, który raczej nie przypomina typowego Catenaccio, ponieważ opiera się na kreatywnych, wyśmienicie wyszkolonych technicznie oraz szybkich skrzydłowych (Mancini, Giuly, Taddei, Perotta) którzy operują na całej długości boiska. Szczególna uwagę scoutów oraz managerów innych klubów przyciąga Mancini, którego kariera rozwinęła się właśnie na Stadio Olimpico. Cztery lata temu uznany za odkrycie Serie A, dziś jest nie tylko ikoną swojej drużyny, ale również jednym z najlepszych lewoskrzydłowych w Europie. Oprócz Manciniego w składzie Romy bryluje jeszcze czterech zawodników z Kraju Kawy: bramkarz Doni, obrońcy Juan i Cicinho oraz ofensywnie nastawiony Rodrigo Taddei. Podobnie sytuacja wyglądała 5 lat temu, kiedy o sile Romy decydowała inna brazylijska piątka Cafu- Aldair- Zago- Assuncao- Lima.

Jednak siła Romy to nie tylko zdolni i młodzi „stranieri” z Ameryki Południowej, ale również wychowankowie, a ich bezdyskusyjnym symbolem jest Francesco Totti, znany również pod pseudonimem „il capitano”. Przed dwumeczem z Realem najlepszy piłkarz w historii Romy zadeklarował pozostanie z Wilkami do końca kariery, a do rangi symbolu urósł jego ostatni mecz z Interem Mediolan, kiedy to pobił rekord wszech czasów w występach z rzymskim trykotem. Także w liczbie strzelonych goli Totti dąży do magicznej liczby 200 trafień. W tej klasyfikacji wywindował go poprzedni sezon, kiedy sięgnął po koronę króla strzelców Serie A. Pod jego bokiem o sile „żółto- czerwonych” decyduje rzymski duet De Rossi- Aquilani. Według prognoz niedługo to ta dwójka będzie dzieliła i rządziła w środku pola nie tylko Romy ale i „Squadra Azzurra”. Zdaniem wtajemniczonych od czerwca na Stadio Olimpico swoje triki powinien prezentować inny wychowanek rzymskich wilków, powracający z Pizy młodziutki Cerchi, gwiazda obecnych rozgrywek Serie B. Skład aktualnych wicemistrzów Włoch uzupełniają Czarnogórzec Mirko „Vuko” Vucinic, Francuz Philippe Mexes oraz Włosi Marco Cassetti, Max Tonetto, Christian Panucci oraz Mauro Esposito.

Roma z dobrej drużyny powoli wyrasta na potentata, który umie przez dłuższy czas utrzymać passę zwycięstw, grając nawet w „10”, a takie zwycięstwa jak ostatnie nad Realem przekonują zawodników do swoich umiejętności. Teraz przed rzymianami trudne zadanie obrony honoru włoskiego futbolu, ponieważ wiele wskazuje, że to drużyna Spalettiego jako jedyna z Italii zdołała awansować do ćwierćfinału LM. Pytaniem pozostaje kwestia odpowiednich umiejętności i podejścia do spotkania przynajmniej z równego pułapu. Roma nie tylko z Realem, ale również wcześniej pokazała, że wiele może i jej ewentualny końcowy triumf nie powinien nikogo zdziwić. Tylko czy zawodnicy są przygotowani mentalnie do roli mistrzów, bo umiejętności są istotne, ale psychika jest jeszcze istotniejsza.

O autorze artykułu

Emil Kamiński – dziennikarz 'Tygodnika Kibica’ i 'Gazety Polskiej’, współpracujący również z innymi mediami (m.in. 'Magazyn Futbol’).

Komentarze
Mateusz Ruchała (gość) - 16 lat temu

za ich styl gry. Taki włoski Arsenal ;-)

Odpowiedz
Sławomir Kruczek (gość) - 16 lat temu

potrafi stwarzać sytuacje czasem z niczego i myślę że
może być czarnym koniem LM, w końcu nie byle kto
ogrywa Real (zresztą Real ostatnio przegrywa nawet z
byle kim ;-)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze