Rozpracowujemy rywali Polaków – Rosenborg


Przed nami decydujące starcia w kwalifikacjach do fazy grupowej Ligi Europy. Los chciał, że warszawska Legia powalczy o występ w europejskich pucharach z norweskim Rosenborgiem. Czy ma przeciwko niemu jakiekolwiek szanse? Zapraszamy do zapoznania się z kolejnym tekstem z cyklu „Rozpracowujemy rywali Polaków”.


Udostępnij na Udostępnij na

Legioniści bez wątpienia staną przed bardzo trudnym zadaniem. Rosenborg to rywal niewygodny, a co gorsza – utytułowany i doświadczony. Zespół z Trondheim został założony w 1917 roku, jednak dopiero dziesięć lat później przybrał obecną nazwę, czyli Rosenborg BK (wcześniej Odd). Droga na szczyt trwała stosunkowo długo, ale gdy już „Troillongan” – w tłumaczeniu na język polski „Dzieci trollów” – na owym szczycie się znaleźli, nie mieli zamiaru z niego schodzić. Rosenborg to najbardziej utytułowana norweska drużyna w historii. Po mistrzostwo Tippeligaen sięgała aż 22 razy, do czego dołożyła dziewięć triumfów w Pucharze Norwegii. Lata świetności przypadają na przełom XX i XXI wieku. Wtedy też – dokładnie w latach 1992-2004 – norweska drużyna zdobywała mistrzostwo kraju 13 razy z rzędu. To drugi najlepszy wynik w historii piłki nożnej. Lepsza pod tym względem jest tylko ekipa Skonto Ryga (14 mistrzostw pod rząd).

To właśnie w tamtych latach Norwegowie dali o sobie znać europejskiemu futbolowi. Rozgrywki ligowe stały się już nudne i przewidywalne, jednak sam Rosenborg nie miał zamiaru na tym poprzestawać i zdobywał cenne doświadczenie w Lidze Mistrzów. Również i w tych elitarnych rozgrywkach „Troillongan” zapisali się w historii, występując osiem razy pod rząd w fazie grupowej. Chociaż drużynie nigdy nie udało się awansować do fazy pucharowej Champions League, to w sezonie 2007/2008, dzięki dobrym występom w grupie z Valencią i Chelsea Londyn, mogła ona zagrać w ówczesnym Pucharze UEFA, w którym zaszła do 1/16 finału. Nie są to być może wyniki powalające na kolana, ale gdy przyjrzymy się rezultatom osiąganym przez polskie zespoły, musimy przyznać, że do rywala Legii trochę nam jeszcze brakuje.

Znaczną przewagą Norwegów w pojedynku z warszawiakami będzie zgranie. Tippeligaen jest już na półmetku z 19 rozegranymi kolejkami. Rosenborg zajmuje po nich jak na razie trzecie miejsce z dorobkiem 36 punktów. Do lidera traci zaledwie trzy oczka i może poszczycić się faktem, że ma na swoim koncie najmniejszą liczbą porażek – zaledwie jedną. W zeszłym sezonie Rosenborg rzutem na taśmę zakwalifikował się do gry w tegorocznych rozgrywkach Ligi Europy. „Troillongan” zajęli w lidze trzecie, ostatnie premiowane grą w europejskich pucharach miejsce. Było to możliwe dzięki dość zaskakującej porażce Brann z Aalesund w ostatniej serii gier. Los w pierwszej rundzie kwalifikacji skojarzył norweską ekipę z irlandzkim Crusaders. Drużyna Jana Jonssona nie miała żadnych problemów z wyeliminowaniem rywala, pokonując  go w dwumeczu 4:0.

Po pierwszej rundzie eliminacyjnej zaczęły się schody, co wydało się dość zaskakujące. Kazachski Ordabasy Szymkent narobił problemów Norwegom, remisując na ich stadionie 2:2. Ostatecznie jednak – dzięki zwycięstwu na wyjeździe – Rosenborg awansował do kolejnej rundy, w której po raz kolejny musiał nieźle się namęczyć, by pozostać w grze. Koniec końców, „Dzieci trollów” wyeliminowały Servette Genewa, dzięki lepszemu bilansowi goli na wyjeździe. Największy udział w zabrnięciu do IV rundy kwalifikacyjnej miał bez wątpienia czeski pomocnik Borek Dockal, który na dziewięć strzelonych przez Rosenborg bramek zdobył ich aż pięć. To właśnie on wydaje się obecnie liderem tego zespołu. W rozgrywkach ligowych w 17 meczach już osiem razy pokonywał bramkarzy rywali. Jest wychowankiem Slovana Liberec i na razie nie może pochwalić się zbyt oszałamiającą karierą. Mimo wszystko legioniści powinni mieć go na uwadze, bo to on nadaje ton grze swojego zespołu.

Servette 1:1 Rosenborg BK
Rosenborg: Orlund, Ronning, Hoiland, Dorsin, Strandberg, Dockal, Issah, Chibuike (90. Alas), Henriksen, Svensson, Holm (77. Selnaes).

Kto jeszcze może zagrozić podopiecznym Jana Urbana? Na pewno Rade Prica, jeden z najbardziej doświadczonych graczy Rosenborga. 32-letni szwedzki napastnik nie imponuje być może szybkością czy umiejętnościami technicznymi, ale wszelkie braki nadrabia właśnie ligowym ograniem. W swojej karierze reprezentował już barwy takich klubów, jak: Hansa Rostock, Sunderland czy Aalborg. Dla trenera Jonssona jest ważnym ogniwem, dlatego wykorzystywanie jego sił jest starannie rozkładane. Legioniści swoich szans upatrywać powinni w środku pola. Jeśli druga linia polskiej ekipy przejmie panowanie na boisku, powinna poradzić sobie z rywalem, który – według bukmacherów – ma nieznacznie większe szanse na awans do fazy grupowej. Linia pomocy w drużynie Rosenborga jest zdecydowanie najmniej doświadczona. Najstarszym piłkarzem jest właśnie wspomniany 23-letni Borek Dockal. Głównym założeniem powinno być zneutralizowanie poczynań Czecha, który do tej pory zaliczył jedynie występy w młodzieżowych zespołach swojej reprezentacji. Legia nic niestety nie będzie mogła poradzić na jego dośrodkowania ze stojącej piłki. To właśnie Dockal jest etatowym wykonawcą rzutów wolnych i rożnych w swojej drużynie i – trzeba to przyznać – zna się na swoim fachu.

W grze Norwegów nie ma zbyt wielkich kombinacji. Mało doświadczona druga linia nie zapewnia bowiem kombinacyjnej gry. Ta oparta jest przede wszystkim na skrzydłach, na których pierwszoplanową postacią jest Dockal. Gra bocznych pomocników Rosenborga przypomina stylem najlepsze drużyny w Europie. To przez nich przechodzi większość akcji, które często kończą się zejściem z piłką do środka i próbą oddania strzału. Bardzo ważną rolę odgrywają tutaj napastnicy, w tym wspomniany Rade Prica, czy jeszcze bardziej doświadczony Steffen Iversen, którzy starają się robić miejsce swoim partnerom, ale wielokrotnie tylko czyhają na precyzyjne podanie w okolicach „szesnastki”. Dlatego jeszcze raz trzeba zwrócić uwagę na to, by legioniści za wszelką cenę próbowali opanować środek pola. Przesadą byłoby stwierdzenie, iż wystarczy zaopiekować się Dockalem, ale oprócz niego – może z wyjątkiem pracowitego Chibuike – Rosenborg naprawdę nie ma czym postraszyć.

Legioniści już raz mierzyli się z Norwegami w europejskich pucharach. Miało to miejsce w sezonie 1995/1996 w fazie grupowej – o jakże to brzmi – Ligi Mistrzów. W pierwszym pojedynku na własnym obiekcie lepsza była Legia, wygrywając 3:1, jednak w Trondheim Rosenborg wziął odwet za tę porażkę, pokonując Polaków aż 4:0. Ostatecznie z awansu z fazy grupowej cieszyła się Legia, która wyprzedziła Rosenborg o 1 punkt. „Troillongan” na arenie międzynarodowej rywalizowali także z innym klubem znad Wisły – Górnikiem Zabrze. W 1986 roku zabrzanie występowali w Pucharze Intertoto, w którym to najpierw pokonali Rosenborg na wyjeździe 1:0, aby później w takim samym stosunku przegrać na własnym obiekcie.

Legia Warszawa 3:1 Rosenborg BK

Najnowsze