18. kolejka Premier Ligi przyniosła nie tylko wiele emocji, ale również wiele goli. W ośmiu niedzielnych meczach padło ich 23, co daje średnią 2,88 bramki na mecz. Kibiców w największym kraju świata najbardziej interesowały wydarzenia w Moskwie. Niedziela przyniosła im wyjątkowo emocjonujące derby.
Wicelider mocniejszy
Uwaga większości fanów futbolu skupiona była na Łużnikach. Tam zajmujący pozycję wicelidera Spartak podejmował wyjątkowo dobrze spisującego się w tym sezonie FK. Przed meczem teoretycznie więcej szans na wygraną dawano „Czerwono-białym”. Podopieczni Walerego Karpina dysponują silniejszą kadrą, mają w swoim składzie indywidualności potrafiące w pojedynkę rozstrzygnąć losy spotkania, a ponadto w ostatnim czasie wyjątkowo są na fali. Największym problemem zespołu Miodraga Bożovicia była słaba siła rażenia. Graczy „Miaso” do dobrej gry motywowało przede wszystkim ostatnie starcie w 1/8 finału Pucharu Rosji, w którym ulegli mniej utytułowanemu przeciwnikowi 1:2.

Na początku spotkania aktywniej poczynali sobie gospodarze. We znaki defensorom FK szczególnie dawali się dwaj ultraofensywni Brazylijczycy, Welliton i Alex. Drugi z nich po 420 sekundach gry już mógł wpisać się na listę strzelców. Szczęście jednak sprzyjało golkiperowi gości, Jurijowi Żewnowowi, gdyż piłkarz z Ameryki Południowej trafił w słupek. Dopiero po tym „Obywatele” doszli do głosu. Po kwadransie gry bramkę mógł zdobyć Aleksandr Stawpiec. Piłkę po rykoszecie odbił jednak instynktownie rzucający się we właściwą stronę Sosłan Dżanajew. Chociaż więcej do powiedzenia miał Spartak, zawodnicy Bożovicia potrafili stwarzać sobie okazje. Jednak wtedy dobrze spisywała się obrona miejscowych z ich golkiperem na czele. Po złapaniu na spalonym Aleksandra Marenicza znowu w dobrej sytuacji znalazł się Welliton. Tym razem jednak został zablokowany. Po tym, jak Dżanajew dobrze się zachował przy uderzeniu Iwana Taranowa, potyczka ta bardziej przypominała bijatykę. Pełno było ostrej gry i fauli. Sędzia pokazał aż pięć żółtych kartek. W końcówce przycisnęli gospodarze. Alex nie popisał się przy strzale z dystansu, ale zaraz po tym świetnie wyłożył piłkę Wellitonowi, ale na wysokości zadanie stanął Żewnow, popisując się świetną paradą. Zaraz potem Białorusin się nie popisał. „Wypluł” futbolówkę zaserwowaną mu przez Władimira Bystrowa i musiał ratować się dodatkowym wybiciem, by najskuteczniejszy strzelec ligi jej nie dobił. Upór miejscowych przyniósł im wymierną korzyść. Tuż przed gwizdkiem kończącym tę część meczu Paweł Jakowlew zdobył bramkę i na przerwę Spartak zszedł, prowadząc.
Druga połowa rozpoczęła się bardzo udanie dla przyjezdnych. Chociaż większą aktywności przejawiali podopieczni Walerego Karpina, to „Obywatelom” udało się umieścić piłkę w siatce. Dmitrij Tarasow uwolnił się spod opieki Aleksa i zagrał Aleksandrowi Samiedowowi. Ten wpadł w pole karne, wykładając futbolówkę Zvonimirowi Vukiciowi tak, że Serbowi pozostało jedynie dopełnienie formalności. Zaraz po tym były gracz Szachtara mógł podwyższyć na 2:1, ale jego strzał okazał się niedokładny. W odpowiedzi po akcji Wellitona z Bystrowem Aleksandru Epureanu musiał ratować swój zespół wybiciem z linii bramkowej. Niewiele później szczęście spróbowali Tarasow z Samiedowem. Ich wypad w pole karne skończył się podaniem do wprowadzonego za Stapieca Pawła Gołyszew, który przestrzelił. 10 minut przed końcem zmiennik mógł zostać bohaterem. Po ograniu Martinów Stranzla i Jiranka wyszedł on sam na sam z Dżanajewem. Rosyjski bramkarz popisał się jednak fantastycznym refleksem. Tuż przed końcem meczu Żewnow wybił piłę po strzale Aleksa na rzut rożny. Po dośrodkowaniu z kornera Brazylijczyk oddał mocny strzał, ale trafił w słupek. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi zachował Jewgienij Makiejew, który wpakował futbolówkę do siatki, podwyższając na 2:1. FK rzucił wszystkie swoje siły do ataku. W doliczonym czasie gry Martin Jakubkow pokonał Dżanajewa, ale sędzia gola nie uznał, dopatrując się zagrania ręką słowackiego napastnika. Spartak pokonał 2:1 lokalnego rywala i nadal dotrzymuje korku prowadzącemu Rubinowi.
Siomin lepszy od Zico
(przygotował Mateusz Stanaszek)
Spotkanie 18. kolejki Premier Ligi było trzecią w tym sezonie potyczką CSKA i Lokomotiwu. Wiosną i w lidze i w Pucharze zwycięstwo świętowali „Wojskowi”, ale od tamtej pory wiele się zmieniło w obu drużynach. Jurij Siomin mógł wystawić nowego napastnika, Wagnera, natomiast Zico na ławce rezerwowych posadził Marka Gonzaleza – potencjalnego następcę Jurija Żyrkowa na lewej stronie boiska. Gospodarze aktywnie zaczęli spotkanie, starając się dominować w ataku. Pierwszą niezłą możliwość do otwarcia wyniku stworzył sobie Dmitrij Syczow, ale piłka po rykoszecie odbiła się od obrońcy CSKA i wyszła na rzut rożny. Jeszcze groźniejszą akcję przeprowadził duet Tomislav Dujmović – Peter Odemwingie, uderzenie Chorwata minęło bramkę Igora Akinfiejewa. Chwilę później zawodnik z Bałkanów popełnił spory błąd i tylko dzięki dwóm interwencjom Guilherme, który nie pozwolili Vagnerowi Love na uderzenie do pustej bramki.
Pod koniec połowy napór na świątynię strzeżoną przez Akinfiejewa wzrósł i w 43. minucie golkiper reprezentacji Rosji musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Rienat Janbajew podał w pole karne CSKA, Denis Głuszakow zagrał do Dinijara Bilialetdinowa i kapitan „Loko” strzelił po koźle, a piłka po odbiciu się od słupka wpadła do bramki gości.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Lokomotiw prowadził ataki pozycyjne, podczas gdy „Wojskowi” bazowali na kontrach. Po jednej z nich wyrównać powinien Vagner Love, ale zmarnował świetne podanie Milosa Krasicia. Chwilę później król strzelców Premier Ligi upadł w szesnastce gospodarzy, ale sędzia Maksim Lajuszkin nie podyktował rzutu karnego.
Podopieczni trenera Siomina byli bliscy podwyższenia, ale ze strzałem Biljaletdinow poradził sobie Akinfiejew. Po godzinie gry Zico zdecydował się na wprowadzenie swojego nowego piłkarza, Marka Gonzaleza. Chilijczyk bardzo dobrze wprowadził się do gry. Najpierw po solowej akcji Dzagojewa i strzale Aleksieja Bierezuckiego niefortunnie przyjął piłka w polu karnym Lokomotiwu. Chwilę później Latynos spisał się dużo lepiej, świetne podając z lewego skrzydła do Ałana Dzagojewa, a nastoletni gwiazdor CSKA atomowym uderzeniem doprowadził do remisu. W następnej akcji „Wojskowi” powinni wyjść na prowadzenie, ale Vagner Love nie trafił czysto w piłkę tuż przed bramką Lokomotiwu. Drugą asystę mógł zaliczyć Gonzalez.
W odpowiedzi na te ataki, pod bramką Akinfiejewa dobrze pokazał się Dujmović, ale Chorwat miał w tym meczu mocno skrzywiony celownik Zdegustowany nieskutecznością Petera Odemwingie, Jurij Siomin, zdecydował się na wprowadzenie na boisko Wagnera. Zico dał szansę Tomasowi Necidowi, który zastąpił Vagnera Love. Obie drużyny nie wyglądały na usatysfakcjonowane z remisu. Rezerwowy Ałan Gatagow raz po raz nękał obronę „Wojskowych”, ale za każdym razem jego uderzenia były blokowane.
Gospodarze w końcu wyszli ponownie na prowadzenie. Niezmordowany Syczow starannie korzystał z luk, jakie nastąpiły po zmianach przeprowadzonych przez Zico. W przypadku byłego gracza Olympique Marsylia świetnie sprawdziło się powiedzenie „Do trzech razy sztuka”. Najpierw snajper „Loko” dwukrotnie przegrał pojedynek z Akinfiejewem. Za trzecim razem golkiper gości nie miał już jednak szans na skuteczną interwencję. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Syczow otrzymał podanie z głębi pola i z ostrego kąta skierował piłkę między nogami bramkarza „Wojskowych”. W tej sytuacji nie popisał się arbiter liniowy, który nie zauważył pozycji spalonej napastnika reprezentacji Rosji.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i to Lokomotiw był górą, zwyciężając 2:1. Tym samym podopieczni Jurija Siomina zbliżyli się do CSKA na dwa punkty.
W pozostałych niedzielnych meczach: Amkar przegrał z Zenitem 2:4, Tom i Saturn wygrały po 1:0 z odpowiednio Kubaniem i Spartakiem Nalczik, Chimki nie sprostały Kryljom Swoietow 1:3, Rostów uległ Dynami 0:1 (80 minut Marcina Kowalczyka), a Rubin rozgromił Tereka 4:0 (pół godziny Rafała Murawskiego).
Po 18. kolejkach fotel lidera zajmuje wciąż aktualny mistrz Rosji, Rubin Kazań, z 37 punktami. Czempioni umocnili się na prowadzeniu dzięki wygranej z Terekiem i remisowi najgroźniejszych rywali. Jeden mniej od „Tatarów” ma moskiewski Spartak. Na dalszych pozycjach znajdują się FK CSKA, Dynamo, Lokomotiw, Zenit i Saturn. Strefę spadkową wciąż okupują FK Chimki i Spartak Nalczik. Najskuteczniejszym strzelcem z 13 golami pozostał Welliton. Po dziesięć trafień zgromadzili na swoim koncie Aleksandr Kierżakow i Aleksandr Bucharow. Dziewięć bramek strzelił Alejandro Dominguez, a po siedem Dmitrij Kiriczenko, Siergiej Kornilenko i Alex.