Roma „na deskach”, męczarnie Interu


Już inauguracyjne spotkanie 2. kolejki włoskiej ekstraklasy przyniosło sensację. Sycylijskie US Palermo bez najmniejszych kłopotów uporało się z aktualnym wicemistrzem kraju – AS Roma, wygrywając na własnym boisku 3:1. Swoich kibiców nie zawiedli tym razem piłkarze Interu Mediolan. "Nerazzurri" po morderczym pojedynku pokonali niedocenianą Catanię Calcio.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsze minuty spotkania na Renzo Barbera w Palermo nie zapowiadały klęski AS Roma. Podopieczni Luciano Spallettiego już w 8. minucie objęli prowadzenie. Bramkę dla wicemistrzów kraju zdobył Julio Baptista. Brazylijczyk, który przeszedł do „Giallorossi” w letnim oknie transferowym, wykorzystał znakomite podanie Stefano Okaki i bez problemu pokonał bramkarza gospodarzy. Wraz z upływem czasu zawodnicy US Palermo przejmowali inicjatywę na boisku i zepchnęli faworyzowanych rzymian do defensywy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 20. minucie na tablicy wyników ponownie widniał remisowy rezultat, bowiem goalkeepera gości pokonał Fabrizio Miccoli.

W drugiej połowie gospodarze osiągnęli zdecydowaną przewagę w środkowym sektorze boiska i raz po raz konstruowali ciekawe akcje ofensywne. W 56. minucie Miccoli po raz drugi wpisał się na listę strzelców i tym samym wyprowadził „Rossanero” na zasłużone prowadzenie. Goście byli zdezorientowani. Szkoleniowiec przyjezdnych musiał „postawić wszystko na jedną kartę”, aby wywieźć ze słonecznej Sycylii choćby jeden punkt. Wszelkie marzenia o korzystnym wyniku prysły w 72. minucie, kiedy trzeciego gola dla US Palermo zdobył Edison Cavani.

Gospodarze odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo i z pewnością podbudowali swoje morale po nieudanej inauguracji rozgrywek. Z kolei piłkarze AS Roma mają wiele do przemyślenia, ponieważ styl ich gry pozostawia wiele do życzenia. Wicemistrzowie Włoch w dwóch spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt i już w pierwszych fragmentach sezonu będą musieli gonić swoich najgroźniejszych rywali w drodze po Scudetto.

Za zeszłotygodniową wpadkę zrehabilitowali się zawodnicy Interu Mediolan. Podopieczni charyzmatycznego Jose Mourinho pokonali u siebie Catanię Calcio, choć przyszło im to z ogromnym trudem. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy kilkakrotnie próbowali zaskoczyć bramkarza gości. Uderzenia Ibrahimovicia i Maxwella były jednak minimalnie niecelne. Najbliżej szczęścia był w 25. minucie Muntari, lecz strzał ghańskiego pomocnika Interu znakomicie obronił Albano Bizzarri. W 42. minucie na San Siro zapanowała konsternacja. Catania objęła prowadzenie w najmniej oczekiwanym momencie. Sycylijczycy wykorzystali rzut rożny, a futbolówkę do siatki wpakował Gianvito Plasmati.

Radość gości trwała zaledwie kilkanaście sekund, bowiem w 43. minucie do wyrównania doprowadził Ricardo Quaresma. Wydawało się, że sytuacja wróciła do normy – nic bardziej mylnego. Już w doliczonym czasie gry czerwoną kartkę ujrzał Muntari, który uderzył swojego rywala.

Fani „Nerazzurri” nie mogli być optymistycznie nastawieni przed drugą częścią meczu, jednak ich wątpliwości zostały rozwiane już w 48. minucie. Wówczas obrońca Catanii – Christian Terlizzi niefortunnie interweniował w polu karnym i zaskoczył własnego bramkarza. Od tego momentu Inter przyjął bardzo defensywną taktykę, która okazała się być skuteczna. Ostatecznie gospodarze po bardzo trudnym meczu wywalczyli pierwszy komplet punktów w sezonie 2008/2009.

Przed rozpoczęciem meczu nikt nie miał wątpliwości, że „Nerazzurri” sięgną po zwycięstwo. Nikt nie mógł sobie wyobrazić, że ligowy kopciuszek, Catania Calcio, będzie w stanie nawiązać wyrównaną walkę z naszpikowanym gwiazdami Interem, który aspiruje do międzynarodowych sukcesów. Rzeczywistość okazała się jednak inna. I dobrze, bo takie mecze jak ten pokazują, że włoskie calcio wcale nie jest monotonne i często potrafi zaskakiwać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze