Od 21 lat Górnik Zabrze czeka na wygraną pod Wawelem. Co więcej, ostatni remis na stadionie Wisły zabrzanie zanotowali 18 lat temu. Mimo to Robert Jeż uważa, że „Biało-niebiesko-czerwonych” stać w sobotę na dobrą grę i, co za tym idzie, zdobycz punktową.
Przed meczem w Krakowie poprawiła się sytuacja kadrowa w drużynie Górnika. Nie ma żadnych przeszkód, by na boisko wybiegli narzekający ostatnio na urazy Adam Banaś, Aleksander Kwiek, Mateusz Zachara i Bartosz Kopacz. −Atmosfera w szatni jest dobra − przekonuje Robert Jeż.− Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wygraliśmy żadnego z trzech ostatnich spotkań, a Wisła jest niepokonana na własnym stadionie w tym sezonie. Mecz zaczyna się od 0:0 i wszystko się może zdarzyć. Uważam, że stać nas na osiągnięcie dobrego wyniku − dodaje były zawodnik słowackiej Ziliny, który liczy, że końcówka sezonu będzie jeszcze lepsza w jego wykonaniu niż dotychczasowe spotkania.

Robert dołączył do Górnika na kilka dni przed rozpoczęciem rundy wiosennej i inauguracyjne spotkanie z Polonią Warszawa oglądał tylko z ławki rezerwowych. W następnej kolejce wszedł na boisko w końcówce, ale i tak zaliczył debiutanckie trafienie. Dwa ostatnie mecze Jeż rozegrał już w pełnym wymiarze czasowym i wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie w Krakowie. Mimo to były kapitan aktualnego jeszcze mistrza Słowacji nie ukrywa, że wciąż uczy się ligi polskiej. − Wisła to klub dobrze znany na Słowacji. Wiem, że gra tam Erik Cikos, z którym rywalizowałem w lidze słowackiej, kiedy grał jeszcze w Artmedii Petrżalka. Znam też Tomasa Jirsaka, Andraża Kirma czy Patryka Małeckiego − wylicza Jeż, który miesiąc temu został uznany za najlepszego zawodnika Corgon Ligi w 2010 roku.
Pytany o to, kto jego zdaniem jest najlepszym obecnie zawodnikiem Ekstraklasy, nie chciał udzielić jednoznacznej odpowiedzi. − Aż tak dobrze nie znam ligi polskiej. Jeszcze nie widziałem wszystkich piłkarzy w akcji, więc mógłbym się teraz pomylić. Po sezonie na pewno będę miał więcej do powiedzenia w tym temacie − uciął krótko.