Uwierzmy w tę drużynę!


Reprezentacja U-21 daje wiele powodów do radości

20 czerwca 2019 Uwierzmy w tę drużynę!
Łukasz Sobala / Press Focus

Polacy wygrywają z Włochami? Dwa zwycięstwa w pierwszych dwóch meczach na turnieju rangi mistrzowskiej? Jeszcze kilka dni temu każdy piłkarski kibic w tym kraju nawet o tym nie marzył. Dziś możemy powiedzieć: mamy to! I nie jest to sen. Mało w historii – tej nowszej – polskiej piłki znajdziemy wzniosłych momentów, dlatego cieszmy się i wspierajmy tych chłopaków!


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy nasze pisklątka przegrywały pierwszy mecz z Portugalią w Zabrzu, mało kto wierzył w drużynę Czesława Michniewicza. Jak zwykle pojawiały się szydercze uśmieszki i memy z wizerunkami nosaczy. Jako naród lubimy się chyba biczować sami i jesteśmy jednymi z niewielu w Europie, a może i na świecie, którym radość sprawia każde niepowodzenie – łatwo zamienić je w żart. Tylko że żarty się skończyły, bo kadra U-21 odrodziła się jak feniks z popiołów i rozbiła Portugalczyków w spotkaniu rewanżowym na ich terenie.

W drużynie zaiskrzyło, choć ci bardziej wprawieni widzieli, że droga, którą obrał sztab, może prowadzić w dobrym kierunku. Po losowaniu grup mistrzostw Europy zaczęły się jednak kolejne lamenty… A to że Włochy i Hiszpania, a to że Belgia… Że nie wyjdziemy do fazy pucharowej, że będzie za gorąco, że ktoś nie chce przyjechać… Najlepiej to nie jedźmy tam, po co? „Janusz Mode” włączył się wielu, jak zwykle najmocniej tym, którzy z piłką nożną za wiele wspólnego nie mają. A fakt. Wybaczcie, przecież czegoś takiego jak polski futbol nie ma.

A jednak jest…

Wiadomo, że przez różne zaszłości z przeszłości w Polsce nie jest tak jak w innych, głównie tych zachodnich krajach, ale przecież nie stoimy w miejscu. Zaczęliśmy się rozwijać i jako kraj, i indywidualnie w różnych aspektach. Czasem wygląda to lepiej, czasem gorzej, ale w ostatecznym rozrachunku stawiamy kroki do przodu, jednak jeśli konkurencja była przed nami daleko z przodu, to trochę czasu musi zająć dogonienie jej. Tak samo jest z polską piłką. Gonimy towarzystwo i idziemy do przodu, a to, że gonią też inni… Przecież to naturalne. Azerbejdżan, Armenia, Estonia, Luksemburg… Tam nikt nie będzie stał w miejscu, Ziemia się kręci nie tylko w Polsce.

W wielu aspektach wyprzedzamy innych i nie mamy się czego wstydzić. Stadiony, poprawa infrastruktury, zasoby ludzkie – czasem wyżej wymienionych próżno szukać w innych krajach, bo takich jak nad Wisłą nie znajdziemy. Naprawdę!

Kiedy taki przykładowy Bielik trenował w Akademii Lecha Poznań na – w miarę – przyzwoitych obiektach, będący w podobnym wieku Tousart, Aouar czy Dagba mieli wszystko, by skupić się tylko na rozwoju, trenując w najnowocześniejszych akademiach piłkarskich we Francji, certyfikowanych, ocenianych i prestiżowych. W naszym kraju dopiero teraz Polski Związek Piłki nożnej wprowadza podobne – choć nie aż takie jak nad Sekwaną – rozwiązania.

Byliśmy, jesteśmy i jeszcze jakiś czas będziemy w tyle, ale z upływem czasu wszystko powinno się zrównać. Może nie tak do końca wszystko… Nosacze pewnie zostaną. Stawiamy kroki w przód, a że czasem schody są jeszcze zbyt wysokie, potknięcia wydają się oczywistą sprawą. Małe dzieci często ścierają kolana, a my piłkarsko nie jesteśmy jeszcze nawet europejskim starszakiem, tym bardziej cieszyć powinno, gdy możemy przeżywać chwile podobne do tych, jakie dostarczyła dorosła reprezentacja we Francji czy dostarcza ta młodsza obecnie. Doceńmy to.

W jedności siła

Grabara? Przecież on jedyne, co umie, to pyskować na Twitterze. Bielik? Słabiak, jaki Charlton. Szymański? Za chudy, na dodatek przechodzi do słabego Dynamo Moskwa. Dziczek? OK, może coś tam potrafi, ale tylko w ekstraklasie. Czy nie takie głosy usłyszeć można było tu i ówdzie przed rozpoczynającym się we Włoszech turniejem? Nie mogło dziwić, że najgłośniej byli ci, którzy zwykle nie znają tych graczy, nie wiedzą, jaki jest ich potencjał, czy nie oglądają choćby ani jednego meczu. Taka nasza natura. Ten naród narzekać musi zawsze. Niestety.

Nie narzekali za to nasi młodzi reprezentanci i mimo głosów krytyki, niewiary czy pesymizmu pokazują właśnie, że jednak się da, że można, a w piłce nie ma niemożliwego. Dwa mecze na turnieju, dwa zwycięstwa. Czy można chcieć więcej?! Nawet jeżeli umiejętności piłkarskie są mniejsze, zawsze należy wierzyć w dobry rezultat. To sport, wygrać może każdy. Wola walki, chęci, ambicja dały nam w pierwszych dniach mistrzostw Europy wiele emocji i powodów do radości. Cieszmy się, wierzmy w tę drużynę i dopingujmy jej, nawet kiedy przytrafi się jakieś niepowodzenie. Wspierajmy, a nie podcinajmy skrzydeł! Piłkarze Michniewicza jeżdżą na „d****”, stworzyli monolit i piszą właśnie swoją historię. W jedności siła.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze