Quo vadis, Bayern?


15 września 2015 Quo vadis, Bayern?

Patrząc na suche statystyki i wyniki spotkań można by było wysnuć wniosek, że sezon dla Bayernu zaczął się wyśmienicie. Wywalczony pewny awans do II rundy Pucharu Niemiec, komplet punktów w Bundeslidze i pochwały pod ich adresem za przemyślaną politykę transferową.


Udostępnij na Udostępnij na

Jednak rzeczywistość nie jest taka różowa, gdy zagłębimy się w szczegóły i okoliczności, w jakich Bayern odnosił te zwycięstwa. Można odnieść wrażenie, że do tej pory mistrzowie Niemiec nie zagrali ani jednego meczu, w którym byliby wyraźnie lepsi od rywali i, w którym pokazali swoją prawdziwą siłę. Odliczając HSV, które nie jest obecnie żadnym wyznacznikiem w Bundeslidze, zwycięstwa z Hoffenheim i po części z Bayerem, a przede wszystkim z Augsburgiem, były wynikiem odrobiny szczęścia i pomocy sędziów. Gdzie leży problem Bayernu?

Niestety nie trzeba głęboko szukać, żeby dokopać się do przyczyny tak przeciętnej gry. Mam na myśli taktykę i ustawienie zespołu na boisku. Trudno bowiem zorientować się, jak zestawiony jest Bayern i za co odpowiedzialni są poszczególni piłkarze. Od ponad dwóch lat Pep Guardiola próbuje znaleźć złoty środek, który poprowadzi go do wygrania Ligi Mistrzów. Czy to mu się udaje?

Rzecz w tym, że nie bardzo. Bawarczycy jak dotąd nie zaznali żadnej stabilizacji, a Guardiola jeszcze nie zdecydował, w jakim kształcie chce widzieć Bayern. Co mecz to inne ustawienie, co mecz to inne założenia, ale rezultat pozostaje taki sam.

Możemy oglądać obecnie FCB w m.in. takich zestawieniach:

http://i58.tinypic.com/2ivcpqq.png

Takich ustawień można wykreować co najmniej kilka, bo chyba jeszcze nie zdarzyło się, żeby komuś udało się wytypować, jak i kim zagra Bayern w danym meczu. Mianownik wszystkich tych grafik jest jeden – przekombinowanie. Guardiola za wszelką cenę chce przeforsować w Monachium pomysł grania trzema obrońcami i na początku trzeba było to zaakceptować.

Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego Hiszpan tak usilnie się go trzyma, skoro już każdy zauważył, że to najzwyczajniej nie wypaliło i zapewne nigdy nie wypali. Wymaga to bowiem dyscypliny, zmysłu taktycznego i wybitnego porozumienia na linii trener – piłkarze. Guardiola argumentuje takie ustawienie chęcią ofensywnej gry i tłumaczy, że w ataku z tyłu zostaje trójka obrońców, ale przy bronieniu bramki to ustawienie płynnie zmienia się w czwórkę obrońców. Czy to ma sens?

Na papierze jak najbardziej, ale w praktyce sprawdza się to fatalnie. Łącznikiem między linią pomocy a defensywy ma być Alonso i to jest piłkarz, który jest dodatkowym zawodnikiem, który pomaga przy obronie. Problem w tym, że Hiszpan nie prezentuje już takiej formy, która pozwalałaby mu na grę co trzy dni na najwyższym poziomie.

Xabi Alonso
Xabi Alonso nie do końca sprawdza się w roli środkowego obrońcy w Bayernie.

Xabi Alonso nie ma już tej szybkości i precyzji w porównaniu z tą sprzed kilku lat. Odbija się to na grze defensywnej Bayernu, bo Hiszpan nie nadąża już nad większością akcji ofensywnych rywali i gubi krycie. Z Bayerem Leverkusen Guardiola zastosował to, czego nie spotyka się na co dzień. Bawarczycy wyszli na to spotkanie bez nominalnego stopera, a linię defensywy tworzył Lahm, Alonso i Alaba.

To akurat była wymuszona sytuacja, bo Boateng był zawieszony za czerwoną kartkę, a Benatia kontuzjowany, ale można odnieść wrażenie, że Guardiola coraz częściej będzie stawiał na doświadczonego Hiszpana na pozycji środkowego obrońcy, kiedy zajdzie taka potrzeba.

Hiszpański trener jest zdania, że nie wystawiając środkowego defensora jest w stanie dodać siły do ataku, nie obciążając ustawienia zawodnikami stricte defensywnymi, którzy skupiają się tylko na obronie. Nie kupuję tłumaczenia o konieczności posiadania uniwersalnych zawodników, którzy mogą grać na każdej pozycji. Jak coś jest do wszystkiego, to znaczy, że jest w praktyce do niczego.

W zamyśle Guardioli, Bayern powinien po stracie piłki szybko ją odzyskać, żeby uniknąć kontry, a gdy to się nie uda, piłkarze powinni jak najszybciej odbudować ustawienie. Xabi Alonso jako „stoper” w meczu z Bayerem Leverkusen był teoretycznie tylko eksperymentem wymuszonym sytuacją kadrową, ale mam przeczucie, że w głowie hiszpańskiego trenera zapaliła się lampka, żeby spróbować kiedyś jeszcze takiego rozwiązania.

Dante
Dante odszedł latem do Wolfsburga mimo, że Bayern nie może narzekać na zbyt duży wybór personalny na pozycji stopera.

Problem w tym, że Aptekarze nie chcieli atakować w Monachium, więc umiejętności obronne byłego zawodnika Realu nie zostały przetestowane. W meczach z silniejszymi rywalami, gra bez klasycznego stopera to samobójstwo. Ani Alonso, ani Javi Martinez nigdy nie zabłysną na tej pozycji i prędzej czy później zawalą ważny mecz. A to ze względu na swoje ograniczenia szybkościowe i brak asekuracji linii pomocy.

Transfer Dante do Wolfsburga też powinien dawać do myślenia, bo to był jedyny, zdrowy stoper w kadrze oprócz Boatenga. Postanowiono, że Brazylijczyk nie będzie już potrzebny. Dla mnie to był jasny sygnał, że Guardiola ma już plan stawiania na Martineza i Alonso w razie absencji Boatenga.

Trener Bayernu ma dużo więcej dziwnych decyzji taktycznych na koncie. Całkowicie nie mogę zrozumieć o czym myślał Guardiola, gdy rozmontowywał na części maszynkę Juppa Heynckesa.

Drużyna Niemca nie miała żadnych wad, wygrywała mecz za meczem i stanowiła przeszkodę nie do przeskoczenia. Z tamtej ekipy na niezmiennej pozycji pozostał jedynie…Neuer. Przeniesienie Davida Alaby oraz Philippa Lahma do linii pomocy jest według mnie decyzją całkowicie niezrozumiałą.

Zarówno Austriak, jak i Niemiec, obaj  grający w drugiej linii, zatracili wszystkie swoje zalety i cechy szczególne, które wyróżniały ich spośród innych. Trzy sezony temu mówiło się o wybitnym Alabie i jego niewiarygodnej współpracy z Franckiem Ribery’m, a także o Lahmie, który uzupełnia swoją bardzo dobrą grą Arjena Robbena.

To już jest tylko legendą. Austriak jako środkowy pomocnik w poprzednim sezonie i „stoper” (jeśli tak to można nazwać) w tym sezonie jest zagubiony na boisku, co gorsza ma bardziej znikomy wpływ na grę ofensywną. Pozycja, na której obecnie gra, ukryła jego szybkość, zwinność i aspiracje ofensywne.

Oczywiście to nie jest tak, że Alaba stał się przeciętny, bo to byłaby nadinterpretacja. Ten chłopak nadal imponuje wydolnością i nienaganną techniką, ale jako środkowy pomocnik jest jednym z wielu, a na lewej obronie był w trójce najlepszych na świecie (na tej pozycji).

W reprezentacji Austrii gra na swojej wymarzonej pozycji, czyli w środku pola i spisuje się tam nieźle, ale to nie jest ten kaliber, co Alaba na lewej obronie. W Bayernie ma ciężko z wywalczeniem sobie tam miejsca ze względu na konkurencję, więc Austriak najczęściej gra po lewej stronie trójki obrońców. Jedno jest pewne, ta pozycja zdecydowanie nie jest dla niego stworzona.

O Lahmie jako środkowym pomocniku można powiedzieć to samo. Jego wpływ na ofensywę zmalał do zera, a i w defensywie nie daje tyle drużynie, na ile go stać. Warunki fizyczne Niemca są niemałą przeszkodą, jeśli chodzi o grę na środku boiska, ale zadziwiająco Guardiola nie widzi w tym problemu. Wszystko to jest aż nadto widoczne na murawie, gdy kapitan „Bawarczyków” notuje mnóstwo strat i sprawia wrażenia nieobecnego.

Javi Martinez_1
Nieobecny już przy Allianz Arena Bastian Schweinsteiger oraz Javi Martinez grający obok siebie w środku pola, byli kluczem do zdobycia potrójnej korony za czasów Juppa Heynckesa.

Każdy, kto oglądał Bayern w sezonie 2012/2013 wie, jaki wkład w sukces zespołu miał Javi Martinez. Hiszpan wraz z Schweinsteigerem byli liderami środka pola i w niemały sposób przyczynili się do zdobycia trypletu. Jednak Martinez od samego początku miał ciężko z przekonaniem trenera klubowego do swojej osoby.

Hiszpan dostał w końcu swoją szansę na pozycji…stopera. Jak można było się spodziewać Martinez na tej pozycji spisywał się przeciętnie ze względu na swoje braki szybkościowe, które zostały uwidocznione. Guardioli to jednak nie zraża i po wyleczeniu  kontuzji zapewne nadal będzie widział byłego piłkarza Athletic Bilbao na środku obrony. Znamienne.

Inną ciekawostką jest osoba Vidala. Chilijczyk został sprowadzony z Juventusu za niemal 40 milionów euro. Wielu kibiców Bayernu typowało go jako nowego lidera środka pola, następcę Bastiana Schweinsteigera i szybko obeszli się smakiem.

Nikt bowiem nie potrafi sprecyzować, jaką rolę pełni na boisku Vidal i za jaki sektor boiska odpowiada. Jest to typowy zawodnik box-to-box, którego cechą charakterystyczną jest agresywna gra i zachowanie równowagi w grze ofensywnej i defensywnej. Mamy za sobą już cztery kolejki i jak dotąd nie udało mi się dostrzec żadnej z tych cech w jego grze.

Chilijczyk pałęta się najczęściej w okolicach lewego skrzydła boiska i nie wnosi praktycznie żadnej innowacyjności wartej takiej kwoty. Nie odnoszę wrażenia, żebym oglądał zawodnika klasy światowej, sprowadzonego za pokaźną sumę, który stanowi o sile drużyny, ale zawodnika, który jest 18-letnim przestraszonym debiutantem, dopiero poznającym podstawy gry w piłkę nożną na swojej pozycji.

Ostatnią osobą, którą bym obwiniał za taki stan rzeczy jest sam zawodnik, bo cała wina leży po  stronie trenera, który nie potrafi znaleźć miejsca dla tak doświadczonego i uzdolnionego pomocnika. Jestem pod wrażeniem, że Guardioli udało się sprowadzić Vidala czy Lahma do sytuacji, gdy ma się wrażenie, że znaleźli się oni w Bayernie przez zupełny przypadek.

Arturo Vidal
Początku Arturo Vidala w Bayernie nie należą do najłatwiejszych.

Czy Guardiola jest wizjonerem czy szaleńcem, który strzela na ślepo aż w końcu trafi? Broniłem Hiszpana przez dwa sezony, wierzyłem że to człowiek, który odmieni oblicze Bayernu i wprowadzi nową jakość. Po tym czasie mogę opowiedzieć się za drugą opcją w wyżej wspomnianym pytaniu. Obecny Bayern to poligon doświadczalny dla Guardioli i niestety odbija się to na wynikach drużyny.

Wiem, że to dopiero początek sezonu i „Bawarczycy” nie zagrali jeszcze żadnego, poważnego meczu, więc takie spekulacje to czysta loteria, ale takie wnioski można wysnuć na podstawie ponad dwóch sezonów Hiszpana. Dużo nie powinno się zmienić.

Bayern zapewne wygra Bundesligę, mając ogromne problemy z wygrywaniem z Dortmundem czy Wolfsburgiem w bezpośrednich pojedynkach, ale w Lidze Mistrzów znów zatrzymają się na ćwierćfinale lub półfinale, gdy trafią na drużynę pokroju Realu czy Barcelony.

Bayern jest niepoukładany, chaotyczny i przede wszystkim bardzo podatny na kontrataki drużyn przeciwnych. Ten problem ciągnie się od początku kadencji Guardioli, a jest wynikiem niewłaściwej taktyki i złych decyzji personalnych, z których Hiszpan nie wyciąga wniosków. Nie trzeba mieć wybitnych zawodników i wymyślnej taktyki, żeby zaskoczyć obecnie Bayern.

Większość drużyn cofa się całą drużyną na własną połowę i wybija długie piłki od obrońców na szybkich skrzydłowych lub napastników. Prymitywna taktyka? Owszem, ale na Bayern działa. Im więcej opcji personalnych ma Guardiola, tym większa szansa, że zakończy się to przekombinowaniem i problemami w najbliższym meczu. Niezły paradoks.

Dopóki Hiszpan nie schowa dumy do kieszeni i nie zrezygnuje z pomysłów, które nie wypaliły w Bayernie, to gra tego klubu nadal będzie powodowała tylko frustrację. W tej chwili styl Bayernu polega na wymienianiu setek podań w meczu, które nie zdobywają ani przewagi sytuacyjnej, ani nie powodują przyspieszenia akcji. W każdym meczu mają ponad 70% posiadania piłki, z którego nic nie wynika.

Nie ma bardziej frustrującej sytuacji niż ta, gdy zawodnicy z piłką przy nodze na linii pola karnego rywala nie chcą oddawać strzałów, tylko wycofują piłkę do obrońców, żeby zaczynać akcję ofensywną od początku. Czasami zastanawiam się, kiedy Guardiola zreflektuje się, że nie tędy droga?

Na koniec mogę tylko podzielić się swoją wymarzoną jedenastką „Bawarczyków” w ustawieniu, które na pewno nie prezentowałoby się gorzej niż to obecne, a jest duża szansa, że doprowadziłoby do dużo większych sukcesów. Oczywiście to dość idealizowany skład, ponieważ w tym momencie kontuzjowani są Robben oraz Benatia, a Javi Martinez nie jest gotowy do gry, ale czy nie warto żyć marzeniami? Jak najbardziej.

Czy uważam, że Guardiola choć raz zagra w takim ustawieniu? Prawie na pewno tego nie zrobi. Z każdym kolejnym meczem dochodzę do wniosku, że Bayernowi byłoby lepiej bez Guardioli, a Guardioli lepiej bez Bayernu.

http://i57.tinypic.com/10f6wli.png

Tutaj podpisuję się dwojgiem rąk pod słowami Dietmara Hamanna – byłego zawodnika Bayernu, który powiedział: „ Bayern nie ucierpiałby, gdyby zatrudnił innego trenera zamiast Guardioli. Gdybym miał oceniać go w skali od jednego do dziesięciu, to dałbym mu pięć. Możesz przegrywać z Realem lub Barcą, ale nie w tak naiwny sposób, co było frustrujące”.

Dużo w tym racji, bo jednak pewna generacja już się kończy, a Guardiola marnuje jej potencjał. Bayern ma jedną z najlepszych kadr na świecie z co najmniej dwoma zawodnikami bardzo wysokiej klasy na każdą pozycję, ale obecne ustawienie to tłamsi i niweluje do poziomu, do którego wiele zespołów bez problemu może się zbliżyć, a w konsekwencji i przeskoczyć.

Wydaje się, że Guardiolę rozpiera zbyt przesadna duma, żeby po pierwsze, przyznać się do błędu, a po drugie, powrócić do tego, co sprawdziło się u Juppa Heynckesa. Przecież jak tak wielki trener może powielać czyjeś rozwiązania i porzucić innowacyjność?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze