Na pożegnanie z Grodziskiem Wielkopolskim trener Maciej Skorża pozostawił po sobie same dobre wspomnienia. Pod jego okiem grająca wcześniej topornie i ciągle remisująca drużyna wdarła się do czołówki ekstraklasy i zgarnęła dwa puchary.
Maciej Skorża to w Polsce dość niedoceniany trener. Znany głównie jako asystent Pawła Janasa w reprezentacji Polski łączący tą funkcję ze stanowiskiem trenera Amiki Wronki. Pod jego okiem „kuchenni” nie zachwycali, ale też nie byli chłopcami do bicia. Ot, normalny trener – ani lepszy, ani gorszy. Tyle, że bardziej rozreklamowany.
No dobra. W 2002 roku zdobył Mistrzostwo Polski w kategorii juniorów starszych z Amiką Wronki. Ale jak mawia jeden z moich znajomych – piłka młodzieżowa interesuje głównie rodziców grających pociech. (Co oczywiście nie znaczy że się pod tym podpisuję)
Kiedy 6. listopada 2006 roku przechodził do Grodziska na miejsce Wernera Liczki nie wiedziałem właściwie co to może dać drużynie. Zdawało się, że to coś w rodzaju „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Pierwsze mecze nawet to potwierdzały, bo Groclin jak grał topornie, tak rundę jesienną topornie zakończył (bilans jesieni 19 punktów, 3-10-2 17:15). Cóż (wybaczcie porównanie na wyrost), nawet Beenhakker nie od razu wygrał pierwszy mecz prowadząc polską kadrę. Tą „średnią krajową” polskiej myśli szkoleniowej mącą jednak trzy zwycięstwa w jesiennych meczach Pucharu Ekstraklasy, gdzie Groclin zgarnął 9 z 9 możliwych punktów.
O tym, że to nie był przypadek okazało się na wiosnę. Groclin grał efektywnie i efektownie. Trener Skorża bardzo dobrze ustawił zespół taktycznie (co zadziwiająco często podkreślano w telewizyjnych transmisjach), dzięki czemu dotychczasowy chaos zastąpiła zdyscyplinowana gra. Dość szybko przyniosło to efekty – wystarczy wspomnieć zwycięstwo nad Legią w Warszawie po niesamowitym strzale Adriana Sikory, czy kolejne wygrane w Pucharze Ligi i Pucharze Polski. Na wiosnę we wszystkich rozgrywkach Groclin przegrał zaledwie trzy razy na dwadzieścia osiem spotkań – dwukrotnie w lidze i raz w Pucharze Ekstraklasy! Wynik imponujący, a porażki były tylko jednobramkowe.
Największą niespodzianką było chyba zwycięstwo w Krakowie nad Wisłą aż 4:0. W takim stosunku nie wygrał tam nawet GKS Bełchatów (4:2). Po meczu mówiono, że Wisła zagrała tak, jakby się jej w ogóle nie chciało, nie umniejsza to jednak w żaden sposób zasług drużyny z kilkutysięcznego miasta. Drugą niespodzianką chyba wspomniane zwycięstwo nad Legią, trzecie – wyeliminowanie Zagłębia Lubin w Pucharze Ekstraklasy. Pierwszy mecz zakonczył się remisem 3:3 (mimo prowadzenia Groclinu 3:1), w rewanżu jednak zespół prezesa Drzymały nie dał szans ekipie Czesława Michniewicza pokonując ją na swoich śmieciach 3:0.
Strzałem w dziesiątkę ekipy z Grodziska było podpisanie kontraktu z Takesure Chinyamą. Zawodnik z Zimbabwe zdobył dla zespołu sześć goli: dające zwycięstwo 1:0 nad Cracovią w Pucharze Polski, dwa gole w Zabrzu (liga), w Lubinie w meczu z Zagłębiem w Pucharze Ligi i gol w meczu z Arką Gdynia. Piłkarz ten wyróżniał się niesamowitą ochotą do gry, dużą szybkością, choć gdyby miał lepszą skuteczność jego wynik byłby o wiele bardziej okazały. Dziwne, że testowany wcześniej w Legii nie przekonał do siebie Dariusza Wdowczyka. Nie wiadomo jednak jaka będzie jego przyszłość w klubie z Grodziska. Na początku czerwca pojawiły się informacje, że Chinyama ma problemy z sercem (co miało wykazać badanie EKG w Grodzisku), jednak klub postanowił zrobić jeszcze niezależne ekspertyzy. Ostrożność godna pochwały, tym bardziej, że jak podała poznańska Gazeta Wyborcza w ubiegłym roku z powodu wady serca zmarł 16-letni junior Dyskobolii.
Wrócmy jednak do osiągnięć Groclinu pod okiem Macieja Skorży. Wiosną zespół zdobył 29 punktów (o 6 mniej od Zagłębia Lubin i o 1 mniej od Bełchatowa) i zajął trzecie miejsce w tabeli rundy wiosennej (o punkt wyprzedzając Cracovię i Odrę Wodzisław). Jako jedyny obok Bełchatowa nie przegrał meczu ligowego na własnym boisku. Bilans bramek w lidze to 23:11 (jesienią 17:15). Do tego trzy kolejne zwycięstwa w fazie grupowej Pucharu Ekstraklasy i zaledwie jedna stracona bramka (samobój(!) Tupalskiego). Potem pasjonujące ćwierćfinały z Zagłębiem i półfnały z Górnikiem Łęczna (w tym spacer w rewanżu wygranym 5:0). Finisz rozgrywek to zwycięstwo 1:0 z wicemistrzem na jego boisku.
Puchar Ligi to jednak „dopiero” drugie trofeum w tym sezonie. Wcześniej po dwóch latach Groclin wywalczył Puchar Polski, pokonując w finale 2:0 kielecką Koronę – także w meczu rozegranym w Bełchatowie. Dzięki temu zespół ponownie wystąpi w europejskich pucharach. Jednak nie będzie to pod okiem trenera Skorży, który przeniósł się do Wisły Kraków a Jacka Zielińskiego, który miał z Odrą Wodzisław równie znakomitą wiosnę. Oby obaj trenerzy mieli w przyszłym sezonie przynajmniej powtórkę z obecnego.
Garść statystyk Groclinu
Najlepszy strzelec: Adrian Sikora (22)
Najwięcej występów: Adrian Sikora (44)
Najwięcej razy w pierwszym składzie: Mate Lacić (35)
Najczęściej wchodzący z ławki: Piotr Rocki (16)
Najdłużej na boisku: Mate Lacić (3445 minut)
Najkrócej na boisku: Mateusz Król (5 minut/2 mecze)
Najwięcej żółtych kartek: Piotr Świerczewski (14)
Czerwone kartki: 4 zawodników