Okręgowy Puchar Polski w cieniu afery. Drużyna nie przyjechała na mecz


Spotkanie Szombierek Bytom z Gwarkiem Tarnowskie Góry miało być hitem. Skończyło się na sporym skandalu

5 lipca 2020 Okręgowy Puchar Polski w cieniu afery. Drużyna nie przyjechała na mecz
Foto Tomasz Blaszczyk / PressFocus

We wtorek 30 czerwca mieliśmy poznać najlepszą drużynę Podokręgu Bytom. W finale Pucharu Polski miały się ze sobą zmierzyć drużyny Gwarka Tarnowskie Góry (III liga) oraz Szombierek Bytom (IV liga). Zamiast wspaniałego widowiska pozostał jednak niesmak oraz wiele niewyjaśnionych kwestii. Całość może się bowiem skończyć niemałym skandalem. Drużyna Gwarka Tarnowskie Góry nie przyjechała do Bytomia na spotkanie finałowe.


Udostępnij na Udostępnij na

Na boisku pojawiła się drużyna Szombierek. Sędziowie, zgodnie z regulaminem, po piętnastu minutach zakończyli spotkanie. Zawodnicy Gwarka nie przyjechali na mecz, co klub zapowiedział już w przeddzień spotkania. Zespół z Tarnowskich Gór nie był w stanie skompletować jedenastu zawodników. Dlaczego? Kluby nie potrafiły się dogadać co do terminu meczu. Ustalono, że ten odbędzie się 11 lipca. Kiedy zawodnicy Gwarka wyjechali na urlopy, bytomski podokręg… wycofał swoją decyzję i przesunął mecz na datę 30 czerwca. Decyzję tę podokręg ogłosił 26 czerwca, a więc cztery dni przed spotkaniem finałowym. Sprawdzamy zatem, co do powiedzenia ma każda ze stron i dlaczego nie udaje się dojść do porozumienia.

Trzeba jednak zaznaczyć, że nie udało nam się skontaktować z klubem Szombierki Bytom. Z początku, pomimo kilku prób, nikt nie podnosił słuchawki. Kiedy w końcu udało nam się dodzwonić do klubu, okazało się, że prezes jest niedostępny. Prosiliśmy o kontakt z naszą redakcją, ale pan Buczyk nie oddzwonił. Ze strony Podokręgu Bytom porozmawialiśmy z prezesem Tomaszem Wyszyńskim, natomiast po stronie Gwarka Tarnowskie Góry – trenerem zespołu Krzysztofem Górecką.

Pucharowe zamieszanie

Zacznijmy od samego początku. III oraz IV ligi w całym kraju zostały uznane za zakończone – dla większości drużyn oznaczało to wolne. Nie dla Szombierek, które w czerwcu miały zmierzyć się z LKS-em Goczałkowice-Zdrój w najważniejszym pojedynku w sezonie – barażu o awans do III ligi. W międzyczasie zapadła też decyzja, że okręgowe edycje Pucharu Polski powinny zostać rozegrane do końca czerwca.

Szombierki ostatecznie poległy w spotkaniu barażowym, ale dopiero po dogrywce. Ekipę czekał zatem jeszcze mecz pucharowy zaplanowany na dzień 30 czerwca. Na murawie stadionu Szombierek w umówiony dzień o umówionej godzinie zjawili się gospodarze oraz sędziowie. Zabrakło jednak drużyny gości, która już dzień wcześniej poinformowała o tym, że na mecz nie przyjedzie. W takim wypadku sędziowie, zgodnie z regulaminem, zakończyli spotkanie walkowerem na korzyść Szombierek.

Dlaczego Gwarek Tarnowskie Góry nie zjawił się na tym spotkaniu? W oficjalnym oświadczeniu klubu czytamy, że błąd popełnił związek. Według Gwarka w dniu 20 czerwca termin spotkania został wyznaczony na dzień 11 lipca. Jednak kilka dni później związek zmienił swoją decyzję i ogłosił, że mecz zostanie jednak rozegrany 30 czerwca. Według oświadczenia klubu piłkarze Gwarka przebywali na urlopach do 3 lipca, a klub nie był w stanie skompletować składu na ten mecz.

Konflikt terminów

Od czego tak właściwie się zaczęło? O całej sytuacji opowiada nam trener Gwarka Tarnowskie Góry, Krzysztof Górecko.

– Problem pojawił się na początku czerwca, kiedy zapadła decyzja o tym, że finały w podokręgach mają zostać rozegrane do końca miesiąca. Gdy o tym usłyszałem, zadzwoniłem do trenera Kluge z Szombierek Bytom. Zaproponowaliśmy dwa terminy – 6 czerwca w sobotę oraz 10 czerwca w środę. Oba terminy zostały odrzucone przez Szombierki, ponieważ trener bał się grać mecz pucharowy przed barażami ze względu na kontuzje. Oczywiście rozumiem, ale i tak – jak się później okazało – Szombierki grały sparingi.

Już wtedy poinformowałem trenera Kluge, mówiąc „Janusz, my nie zagramy po waszym barażu, bo jesteśmy na urlopach. Wracamy 29, więc nie ma możliwości, żebyśmy zagrali w czerwcu po barażu”. Tego samego dnia poinformowałem o tym Podokręg Bytom. Niestety nie mogłem dodzwonić się do prezesa Wyszyńskiego, chociaż dzwoniłem na dwa numery – prywatny i służbowy.

Prezes Wyszyński potwierdza i dodaje: – Termin 30 czerwca został wyznaczony z końcem maja. Kluby zostały o tym poinformowane. Na wniosek Gwarka Tarnowskie Góry kluby mogły ten termin negocjować między sobą. Nie odpowiadał on Gwarkowi, bo do końca czerwca mieli zawodników na urlopach. Gwarek otrzymał zgodę, że o ile oba kluby zgodzą się na inny termin, mecz będzie można przełożyć.

Niestety kluby nie potrafiły się ze sobą dogadać, a na koniec został w to wciągnięty podokręg. Że Podokręg Bytom nie chce pomóc jednej ze stron… Gwarek zaproponował termin w czerwcu, ale Szombierki nie chciały grać finału przed meczem barażowym i obawiały się o kontuzje. Sparing a mecz o stawkę to jednak różnica. Kluby nie doszły do porozumienia, zaczęły się pisma do podokręgu. Władze nie powinny być w to wciągane. My wyznaczyliśmy termin, a to oni mieli się dogadać.

Po której stronie stoi prawda?

Według prezesa Wyszyńskiego kluby już z końcem maja wiedziały o tym, że mecz zaplanowany jest na dzień 30 czerwca. W trakcie naszej rozmowy prezes wielokrotnie to podkreślał. Skąd więc zdziwienie Gwarka Tarnowskie Góry, że spotkanie zostanie rozegrane właśnie wtedy?

– Zadzwoniłem do pana Zorzyckiego, bo myślałem, że jest to wiceprezes. Taką informację otrzymałem w podokręgu (w rzeczywistości pan Zorzycki jest pełnomocnikiem zarządu ds. nad wydziałami). Poinformowałem go o całej sytuacji – o tym, że nie ma możliwości, abyśmy do końca czerwca rozegrali mecz. Chociaż wtedy (2 czerwca) nie dostaliśmy jeszcze żadnej informacji o tym, że ten mecz jest zaplanowany na dzień 30 czerwca.

Pan Zorzycki dał mi słowo, że ten mecz będzie rozegrany 15 lipca. Niestety okazał się osobą niegodną zaufania. Śląski Związek Piłki Nożnej podjął uchwałę, że podokręgi mają czas rozegrać finały pucharów do 15 lipca. To było 2 czerwca. Skoro miałem zapewnienie z podokręgu, to nie zmieniałem swoich planów treningowych, tylko w dniu 10 czerwca rozjechaliśmy się na urlopy. Mieliśmy ponownie spotkać się 29 i przygotowywać się do ligi. Mecz z Szombierkami chcieliśmy traktować jak mecz kontrolny. Przecież Szombierki miałyby dużo większe szanse, bo wtedy byłyby tydzień przed startem IV ligi, gotowe do gry.

Gdyby 2 czerwca pan Zorzycki powiedział, „trenerze, nie ma szans, to musi być rozegrane 30 czerwca”, to wtedy nie idziemy na urlop, trenujemy i rozgrywamy mecz. A po wszystkim wyjeżdżamy na tygodniowy urlop i wracamy do przygotowań.

Ciekawe. Przecież pan Wyszyński zdradził nam w rozmowie telefonicznej, że oba kluby w tym samym czasie otrzymały informację o tym, w jakim terminie planowany jest mecz pucharowy.

– Pan Wyszyński kłamie – krótko skwitował trener Gwarka.

No dobrze. Ale skoro mecz ten można było rozegrać do dnia 15 lipca, to dlaczego związek oraz Szombierki tak mocno uparły się na termin 30 czerwca? Pan Wyszyński opisuje to tak:

– W piątek 26 poprosiłem obu prezesów, aby stawili się w podokręgu. Nie doszło do porozumienia. Szombierki powiedziały, że przygotowały się na termin 30, wstrzymali remont obiektu. Sugerowaliśmy się tym, wybierając ten termin, że do tego czasu zawodnicy mają badania, kontrakty. Gwarek nie miał w tym roku możliwości gry o stawkę, więc fajnie by to wyglądało, gdyby przed końcem umów zawodnicy mogli się pożegnać z klubem w oficjalnym meczu, na dość wysokim poziomie. Niektórzy przecież odchodzili z klubu.

Związek przygotował niespodziankę?

– Podczas naszego pobytu na urlopach przyszedł pierwszy mail z Podokręgu Bytom, że finał pucharu zostanie rozegrany 11 lipca – mówi trener Gwarka Tarnowskie Góry. I kontynuuje – Byłem nieco zdziwiony, ale uznałem, że nie ma problemu, to tylko cztery dni. Jednak kilka dni później, czyli 26 czerwca, wieczorem około godziny 22 dostaliśmy maila z informacją, że mecz odbędzie się jednak 30 czerwca. W związku z tym podjęliśmy jedyną słuszną decyzję, że nie jedziemy na mecz. Wczoraj (tj. 01.07) dostałem kilkanaście telefonów od trenerów, nawet dwóch pracujących w ekstraklasie, z gratulacjami. Że po prostu dbam o zawodników.

Gdybym pojechał na ten mecz, to byłaby paranoja. Jeden trener z ekstraklasy powiedział mi, że nie była to słuszna decyzja, ale za to jedyna możliwa, jaką mogłem podjąć, i uratowałem twarz klubu. Pojechanie na mecz byłoby niezgodne z jakimikolwiek zasadami treningu. Jeśli podokręg stwierdzi, że my przegraliśmy walkowerem, to wiem, że władze mojego klubu tak tego nie zostawią.

Szkoleniowiec Gwarka zapowiedział, że klub oraz podokręg spotkają się na drodze sądowej, jeśli wynik zostanie rozstrzygnięty w taki sposób. Prezes podokręgu sugeruje zaś, że to klub nie przekazał trenerowi informacji:

Doszły mnie słuchy, że trener dowiedział się o wszystkim na kilka dni przed. Jeśli ktoś z kimś się nie dogadał, nie przekazał informacji, to co ja mogę na to poradzić?

Trener Górecko ma ogromny żal do władz podokręgu. – Podokręg powinien dbać o kluby, a nie ustalać termin w dniu, kiedy drużyny tak właściwie nie ma. Napisałem do pana Wyszyńskiego, że to jest zwykła złośliwość z ich strony. No bo o czym my mówimy? Jak można robić mecz w momencie, kiedy drużyny nie ma, jest na urlopach? Teraz zasłaniają się kartami zawodników, kontraktami. A ja już 2 czerwca pytałem, czy w lipcu będą mogli grać nowi zawodnicy, czy nie będzie problemów dla obu klubów. Dzisiaj zasłaniają się tym Szombierki, związek, a ja ten problem poruszyłem już 2 czerwca.

Największa różnica polega na tym, że 6 i 10 Szombierki nie chciały grać, a 30 czerwca Gwarek nie mógł zagrać. – zaznacza trener.

Zarzuty? Nie do związku

Wydaje się, że prezes podokręgu zwyczajnie umywa ręce. Cóż, widocznie wszyscy prezesi mają ze sobą coś wspólnego. Prezes PZPN-u z początku także umywał ręce w sprawie konfliktu na linii Motor Lublin – Hutnik Kraków. Prezes Wyszyński całość zrzuca na barki klubów, które nie potrafiły się porozumieć:

Dwa kluby nie potrafiły się dogadać, a później były naciski na nas, że my mamy wyznaczyć inny termin. Termin był podany, a kluby miały negocjować między sobą. Zgłosilibyśmy termin 11 lipca, a potem okazałoby się, że któraś strona nie zdążyła wpisać zawodników do systemu i byłoby na nas, że daliśmy klubom zbyt krótki czas na to.

Była też taka możliwość, że nie zostanie wyłoniony zwycięzca na szczeblu podokręgu i wtedy nie byłoby żadnego reprezentanta na szczeblu wojewódzkim. Taką propozycję przedstawiliśmy prezesom. Szombierki uznały, że jeśli zapadnie taka decyzja, to się dostosują. Gwarek się nie zgodził, ze względu na to, że ograniczylibyśmy im możliwość walki na kolejnym etapie. A wiadomo, że dla zwycięzcy jest gratyfikacja pieniężna – mówi prezes Wyszyński.

No tak. Gratyfikacja pieniężna, która oczywiście przyda się obu stronom. Gwarek to zespół zdecydowanie bardziej zamożny, grający w III lidze już trzeci sezon – kolejny będzie ich czwartym. Tarnogórzanie posiadają całkiem niezłe zaplecze, Szombierki zaś są w trakcie remontu stadionu, więc każda złotówka jest na wagę złota. Jednak sytuacja związana z pandemią z pewnością mocno uderzyła zarówno w jeden, jak i drugi klub.

Trener Górecko uważa, że w sprawie tego spotkania zainterweniować powinien Śląski Związek Piłki Nożnej. Wszak Podokręg Bytom to w końcu jedna z filii związku wojewódzkiego.

– Dobrą decyzję podjął Śląski ZPN, przesuwając ostateczny termin rozegrania finałów na 15 lipca, bo dał czas drużynom. Natomiast dzisiaj dziwię się, że Śląski Związek nie reaguje na to, co się stało. Powinien uderzyć pięścią w stół i zrobić porządek z bytomskim związkiem, który podejmuje decyzje odrealnione.

Osoby trzecie

W rozmowie z naszym portalem prezes bytomskiego podokręgu mówił także o mailu, który otrzymały oba kluby. Mowa o informacji o tym, że termin spotkania wyznaczony został na dzień 11 lipca. Dlaczego akurat 11?

– To między innymi pan Górecko wydzwaniał, ustalał, dążył do różnych terminów. On te rozmowy prowadził. Dostałem informację, że w jednej gazecie źle się powołałem, to nie do końca dobrze zostało zinterpretowane. Pan Górecko prowadził rozmowy z prezydium. Jeśli chodzi o termin 11 lipca, to tak, poszedł mail z podokręgu do klubów. Otrzymałem od osób trzecich informację o tym, że kluby dogadały się na dzień 11 lipca. Gwarek proponował też termin 15 lipca, ale ten upadł, bo z PZPN-u dostaliśmy informację, że musimy do 11 rozegrać finał pucharu.

Tak więc od osób trzecich, które powiedzmy, że nie do końca decydują, otrzymałem taką informację, że są dogadani. Poprosiłem, aby napisać do klubów maila o zmianie terminu. Na drugi dzień otrzymałem telefon od prezesa z Szombierek, że on pierwsze słyszy o dogadaniu takiego terminu. Przeprosiłem i napisane zostało pismo, że termin 11 lipca jest błędny, więc poprzedni termin, tj. 30 czerwca, został podtrzymany.

Wygląda zatem na to, że już na początku czerwca trener Gwarka Tarnowskie Góry został wprowadzony w kardynalny błąd. Według prezesa Wyszyńskiego ostateczny termin rozegrania finałów pucharów okręgowych był ustalony na 11 lipca, a nie, jak dowiedział się szkoleniowiec, 15 lipca.

Absurdalne wydaje się też to, że prezes podokręgu podejmuje decyzje na podstawie informacji dostarczony przez – jak sam przyznaje – osoby trzecie. Następnego dnia prezes miał dostać telefon ze strony Szombierek Bytom, które poinformowały oczywiście, że nie zgodziły się na ten termin. Wtedy dopiero szkoleniowiec Gwarka dowiedział się o tym, że mecz zostanie rozegrany 30 czerwca. Dorzuca on także trzy grosze co do wiarygodności prezesa podokręgu, powołując się na artykuł Macieja Grygierczyka ze „Sportu”, o którym wcześniej wspominał pan Wyszyński.

Pan Wyszyński na łamach „Sportu” powiedział, że dowiedział się od trenera Górecki, iż jesteśmy dogadani z Szombierkami na dzień 11 lipca i dlatego poszedł taki mail. Ja na to zareagowałem momentalnie – zadzwoniłem do „Sportu”, aby napisali moje oświadczenie, że pan Wyszyński po prostu kłamie. W „Sporcie” mówił o mnie, a w prywatnym SMS-ie napisał, że przecież ze mną nie rozmawiał i nie uzgadniał tego tematu.

Ja od 2 czerwca nie rozmawiałem z nikim na temat terminu rozegrania tego barażu, bo byłem pewny, że ten mecz odbędzie się 15 lipca – dodaje trener. W rozmowie z nami pan Wyszyński także nie zdradził, o jakie dokładnie „osoby trzecie” chodzi.

Urlopy

Gwarek w oficjalnym piśmie zasłaniał się tym, że zawodnicy wciąż znajdują się na urlopach. Do treningów zespół miał wrócić 29 czerwca, choć w piśmie napisano, że urlopy piłkarzy trwają do 3 lipca. Skąd taka rozbieżność?

Już prostuję. 29 czerwca wróciliśmy do treningów, ale dopiero 3 lipca miałem komplet zawodników. Wtedy już wszyscy gracze w klubie będą do mojej dyspozycji.

Według prezesa Wyszyńskiego zakończenie urlopu w każdym momencie to nie problem. Do tego uważa on, że przygotowanie zawodników do meczu to kwestia trzech, czterech dni. Cóż, staramy się być w tej sprawie bezstronni, ale słowa prezesa podokręgu to prawdziwy absurd…

Równie dobrze Gwarek mógł skończyć urlopy. Co to za problem trzy, cztery dni wcześniej skończyć urlop. Tym bardziej że pół sezonu ci chłopacy nie grali, a teraz mieli okazję zagrać w meczu. Powinni z tego skorzystać. Mieli być na urlopach do 27, więc spokojnie do 30 był czas, te trzy, cztery dni.

To w końcu 27 czy 29? Wiemy, że 27 czerwca Gwarek rozegrał mecz sparingowy. Szkoleniowiec klubu wspomniał jednak, że owszem, od 22 czerwca prowadził już treningi, natomiast uczęszczali na nie głównie zawodnicy testowani. Piłkarze zabrzańskiego Gwarka czy Stali Zabrze, którzy i tak nie mogli zagrać w meczu pucharowym. W tak krótkim czasie niemożliwe jest przygotowanie zawodnika nawet do meczu sparingowego. Wiązałoby się to z ogromnym ryzykiem odniesienia kontuzji. O tym nieco więcej opowiada trener Górecko:

– Mój zarząd nie był zadowolony z tego, że nie chcę jechać na mecz. I musiałem się tłumaczyć. Powiedziałem, że piłkarz to nie jest odkurzacz, który stoi w kącie dwa tygodnie, a potem włączysz go i on pracuje. Tutaj człowieka trzeba przygotować do maksymalnego wysiłku, tym bardziej że ostatni mecz graliśmy 7 marca. Organizm nie jest kompletnie przygotowany do wysiłku meczowego. To absurdalne.

Zresztą jak oni sobie to wyobrażają? My dostaliśmy maila w trakcie urlopów. Mam dzwonić po chłopaków, żeby wracali z urlopów z gór, znad morza, z Chorwacji, Bułgarii? Mają wrócić, zagrać mecz i jechać z powrotem? To skandaliczna decyzja.

Problemy kadrowe

Na termin 30 czerwca naciskano także z innego powodu. Po tym dniu – jak już wcześniej wspomniał prezes Wyszyński – zawodnikom kończyły się kontrakty. Jednak Gwarek nie widział w tym żadnego problemu – w końcu zawodnicy odchodzili zarówno z jednego, jak i drugiego klubu. Wyszyński odpowiada:

– Był poruszany temat 11 lipca, ale Szombierki zgłaszały, że kilku zawodnikom kończą się kontrakty. Są też zawodnicy wypożyczeni. W tym wypadku z zawodnikiem można się dogadać w miarę szybko, ale trzeba jeszcze dogadać się z klubem, żeby zrobić transfer. Gwarek odpowiedział, że przecież oni także będą mieć ubytki, ale proponował, aby zagrać po 30 czerwca, bo szanse i tak będą wyrównane.

W rozmowie z naszym portalem trener Górecko potwierdził, że faktycznie, jeśli mecz miałby zostać rozegrany w lipcu, obie drużyny straciłyby niektórych ze swoich zawodników, do drużyn dołączyliby także nowi gracze. Prezes Wyszyński zdradził nam także, że – jego zdaniem – trenerzy to nie są osoby od dogadywania terminów. Szkoleniowiec kontruje:

– Pan Wyszyński i prezes Buczyk (prezes Szombierek Bytom) znów bardzo się mylą, mówiąc, że trener jest od trenowania, a nie organizacji. Trener to głównie organizator. Na kursie UEFA Pro, który niedawno skończyłem, był niesłychany nacisk na to, jak ważną osobą w klubie jest trener. Powinien mieć on decydujące zdanie w wielu kwestiach, a zwłaszcza tych organizacyjnych. Czym innym jest przygotowanie zespołu, a czym innym kwestie marketingowe czy finansowe.

Co dalej z finałem?

Prezesa Wyszyńskiego zapytaliśmy też o to, co teraz z samym spotkaniem. Według zasad Szombierki powinny wygrać walkowerem.

– Jeżeli drużyna się nie stawia, orzekany jest walkower, ale Wydział Rozgrywek musi tę sprawę zweryfikować. Wiemy, jakie są procedury, ale to dopiero zostanie zweryfikowane. Wydział ma posiedzenie 3 lipca.

Z niecierpliwością czekaliśmy zatem na werdykt. Ten jednak nie ukazał się 3 lipca.

W dniu publikacji artykułu (05.07.2020) wciąż nie zostały podjęte żadne decyzje co do spotkania finałowego w ramach Okręgowego Pucharu Polski pomiędzy Szombierkami a Gwarkiem. Jak widać, cała ta sprawa nie jest taka prosta nawet dla osób, które mają rozstrzygnąć o ewentualnym powtórzeniu meczu czy walkowerze.

Wciąż czekamy zatem na oficjalny i ostateczny werdykt. Kiedy ten zapadnie? Cóż, na razie cisza jak makiem zasiał… A przecież do 15 lipca trzeba wyłonić zespół, który wystąpi na szczeblu wojewódzkim. Najprawdopodobniej będzie to jednak drużyna Szombierek Bytom. Może też się okazać, że podokręg postanowi, aby w tym roku nie wystawiać reprezentanta. Jednak nieważne, jaka decyzja zostanie podjęta, zawsze któryś z klubów zostanie skrzywdzony, ktoś będzie miał obiekcje. Na razie pozostaje nam czekać i liczyć, że całość nie skończy się jeszcze większym skandalem…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze