Puchar Niemiec: Łzy w Stuttgarcie, awans Borussi


Dziś odbyły się pierwsze spotkania ćwierćfinałowe w ramach Pucharu Niemiec. VfB Stuttgart przegrało po rzutach karnych z Carl Zeiss Jeną, zaś Borussia Dortmund pokonała 1899 Hoffenheim.


Udostępnij na Udostępnij na

VfB Stuttgart – Carl Zeiss Jena

„Puchar Niemiec traktujemy poważnie. Zdobycie tego trofeum jest naszym głównym celem w obecnym sezonie.” – to zapowiedzi, podane przed meczem przez trenera Stuttgartu – Armina Veh.

Wszystko wskazywało na to, że po ligowym zwycięstwie z KSC, 'Die Roten’ wracają na właściwą drogę. Mecz z przedostatnią drużyną drugiej Bundesligi zweryfikował obecną dyspozycję VfB. Z dobrej strony pokazał się jedynie Mario Gomez, zaś reszta 'drużyny’ popełniała masę błędów, co znalazło odzwierciedlenie w końcowym rezultacie.

Goście jako pierwsi wyszli na prowadzenie. W 32. minucie, po katastrofalnym błędzie obrońców ze Stuttgartu, sam na sam z bramkarzem znalazł się Tobias Werner. Napastnik przyjezdnych zachował zimną krew i w Stuttgarcie zapachniało sensacją.

’Die Roten’ z minuty na minutę zaczęli coraz śmielej atakować. W poczynaniach ofensywnych podopiecznych Armina Veh brakowało jednak zawodnika, który byłby w stanie zakończyć składną akcję pomocników.

Gospodarzom udało się doprowadzić do wyrównania, jednak dopiero na 10. minut przed końcem spotkania. Ładną akcją po lewej stronie popisali się Boka oraz Hilbert, a piłka po dograniu Niemca odnalazła dobrze ustawionego Gomeza, który nie miał problemów z pokonaniem bramkarza.

Remis utrzymał się do końca regulaminowego czasu gry i o awansie do półfinału musiała zadecydować półgodzinna dogrywka, bądź rzuty karne.

Pierwsza połowa dogrywki idealnie zaczęła się dla gospodarzy, którzy już w 96. minucie wyszli na prowadzenie. Na listę strzelców ponownie wpisał się Mario Gomez. Napastnik reprezentacji Niemiec tym razem dokładnie wykorzystał podanie Basturka.

Gdy wszyscy fani gospodarzy, zgromadzeni na Gottlieb Daimler Stadion świętowali awans, w 120. minucie spotkania cały Stuttgart zamarł. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego do wyrównania doprowadził Muller i o awansie musiały zadecydować rzuty karne.

W jedenastkach lepsi okazali się goście, którzy bezbłędnie strzelali wygrywając 5:4. Jedynym zawodnikiem, który nie wykorzystał rzutu karnego był Antonio da Silva. 

’Die Roten’ wciąż nie grają na poziomie, do którego nas przyzwyczaili, a najlepiej o tym świadczy właśnie ten mecz. Wszyscy zaangażowani w pracę dla VfB  traktowali to spotkanie nadzwyczaj poważnie, jednak gdy mistrz Niemiec przegrywa na własnym stadionie z przedostatnią drużyną drugiej Bundesligi to najwyższa pora, aby coś zmienić – o ile już nie jest za późno.

Borussia Dortmund – 1899 Hoffenheim

Problemu z awansem nie mieli podopieczni Thomasa Dolla, którzy pewnie pokonali na własnym stadionie 1899 Hoffenheim aż 3:1.

Piłkarze BVB dość szybko rozwiali nadzieje gości na korzystny rezultat. Już w 20. minucie, bramkarza gości na 'raty’ pokonał Federico.

Zaledwie 3. minuty później, gospodarze mieli już dwubramkową przewagę. Tym razem na listę strzelców wpisał się Tinga, który wykorzystał dokładne dośrodkowanie z rzutu rożnego.

Goście odpowiedzieli bramką strzeloną w 38. minucie. Po rzucie karnym, podyktowanym za faul na Ba. Futbolówkę na 11. metrze ustawił Copado i pewnie pokonał Christiana Zieglera.

Był  to jedynie gol honorowy, gdyż przez całe spotkanie na boisku dominowała Borussia. Podopieczni Thomasa Dolla przypieczętowali awans w 58. minucie, gdy Mladen Petric popisał się dokładnym strzałem głową, po precyzyjnym dośrodkowaniu Freia.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze