Angielska herbata: Puchar Anglii pucharem tysiąca niespodzianek


Gwiazda telewizji na boisku, juniorzy zamiast chorych seniorów oraz mali bijący dużych, czyli dlaczego warto śledzić tegoroczny Puchar Anglii

11 stycznia 2021 Angielska herbata: Puchar Anglii pucharem tysiąca niespodzianek
leeds-live.co.uk

W dobie futbolu w kraju znad Tamizy nastawionego głównie na rywalizację w Premier League oraz awans do Ligi Mistrzów Puchar Anglii stanowi powiew świeżego powietrza. Pozwala mniejszym mierzyć się z wielkimi, często tworząc kapitalne historie pamiętane przez lata. Daje również nierzadko jedyną szansę na życiowy sukces, przez co rozgrywki trzeba uznać za specyficzne. Inne od pozostałych, zdominowanych już dawno przez pieniądze.  


Udostępnij na Udostępnij na

Futbolowy romantyzm od dawna dusi się pod ciężarem pieniądza. Kwestia finansów coraz częściej dominuje rozmowy na temat futbolu nie tylko w trakcie okien transferowych. Jakie są przychody za awans do następnej fazy Ligi Mistrzów? Ile konkretny klub zarobił na triumfie w rozgrywkach? Jak dużo angielskie kluby otrzymały z racji sprzedaży praw telewizyjnych?

Sumy działają na wyobraźnię. Natomiast kolejne zera na bankowym koncie utwierdzają włodarzy angielskich klubów w przekonaniu, że liczy się tylko Premier League oraz Liga Mistrzów. Reszta jest nieistotna, bo za jakiekolwiek osiągnięcia otrzyma się „groszowe” stawki. A gdzie w tym wszystkim duch sportu? Dusi się razem z futbolowym romantyzmem.

Puchar, który tworzy historie i szanse życia

Wytchnienie od obserwowania gonitwy za pieniądzem w futbolu nad Tamizą przynosi Puchar Anglii. Rozgrywki, które sprawiają, że na kilka momentów w sezonie powraca dawny futbol. Futbol, w którym zespół amatorów jest w stanie pokonać drużynę z Premier League i trafić jeden, jedyny raz w życiu na czołówki ogólnokrajowych gazet. Spełnić marzenia.

Bieżąca edycja jest tylko potwierdzeniem wszystkich wymienionych walorów rozgrywek. Choć nie dokończono jeszcze nawet trzeciej rundy, to Puchar Anglii już wysypał interesującymi wydarzeniami niczym z rękawa. Szóstoligowe Chorley odprawiło rywalizujące na co dzień w Championship Derby County. Czwartoligowe Crawley Town okazało się natomiast lepsze od beniaminka Premier League, Leeds United. Co interesujące, z osobowością brytyjskiej telewizji, Markiem Wrightem, w składzie. I ty możesz pokonać zespół z angielskiej ekstraklasy nowym reality show? Kto wie, pomysł zapewne by się sprzedał.

Historią, która urzeka jednak najbardziej, jest wystawienie przez Aston Villę rezerw w spotkaniu z Liverpoolem. Co trzeba zaznaczyć, z konieczności, gdyż ze względu na przypadki zarażenia cały pierwszy zespół został objęty kwarantanną. Szanse życia otrzymali więc nastoletni chłopcy. Zmierzyli się z graczami światowej klasy, przy okazji w większości notując debiut w dorosłym futbolu. Mimo niekorzystnego wyniku zaprezentowali się korzystnie, a po meczu wymienili się koszulkami z zawodnikami Liverpoolu. W przypadku Louiego Barry’ego nawet dwukrotnie.

A to wszystko to tylko wisienka na torcie, bo mecz z Liverpoolem był szczególny przede wszystkim dla Akosa Onodiego. W 2017 roku golkiper przebywał na testach w klubie z Anfield, lecz nie zaimponował szkoleniowcom „The Reds”. Ponad trzy lata później udanymi interwencjami obronił zespół Aston Villi przed stratą kolejnych bramek, tym samym dając od myślenia, czy w czerwonej części Merseyside nie popełniono jednak błędu.

Puchar Anglii przerywa monotonię

Często powtarza się, że rozgrywki pucharowe rządzą się własnymi prawami. W domyśle – że wszystko jest możliwe. Dewiza idealnie wpasowuje się w realia Pucharu Anglii. To rozgrywki przerywające monotonię futbolu, w których o niespodzianki, ba, sensacje, nietrudno. Zupełnie, jakby dotychczasowa forma, umiejętności czy rywalizacja na konkretnym szczeblu nie miały w tych rozgrywkach znaczenia.

Liczy się tu i teraz, co Puchar Anglii boleśnie, najczęściej dla wyżej notowanych drużyn, potwierdza. Motywacja zespołów z niższych klas przekracza wszelkie granice, natomiast uznanym graczom nierzadko plączą się nogi. Wtedy wszystko staje się możliwe, każde rozstrzygnięcie realne. I to jest właśnie obok wspaniałych historii pobocznych największy atut Pucharu Anglii. Warto śledzić, co stanie się dalej.

Mniej istotne, ale też ciekawe:

  • Prawdziwy przełom w angielskim sędziowaniu. Nie, to (jeszcze?) nie kursy doszkalające dla arbitrów operujących systemem VAR. Michael Oliver, rozjemca październikowych derbów Liverpoolu, w wywiadzie dla Mail Online przyznał się do błędu w ocenie faulu Jordana Pickforda na Virgilu van Dijku. W rozmowie z portalem wyjaśnił, iż zamiast na brutalnym starciu skupił uwagę wyłącznie na pozycji spalonej, na której miał znajdować się wtedy Holender. Mały krok dla człowieka, ale wielki dla angielskiego sędziowania? Być może, bo widać, że arbitrzy czują przynajmniej jakąkolwiek odpowiedzialność. Najlepiej, by błędów w ogóle jednak nie było, a poziom sędziowania poszedł w górę.

  • Rozpoczęła się długo wyczekiwana przerwa w Premier League, choć jeszcze nie dla wszystkich. Dość ciekawie skonstruowana, bo pięć meczów 18. kolejki zostanie rozegrane przed zakończeniem 19. serii spotkań, a kolejne pięć dopiero po niej. Odpoczynek mają zagwarantowany jednak wszyscy. To niezwykle istotne w obecnym sezonie, gdyż od początku kampanii terminarz Premier League nie rozpieszcza. Mecze rozgrywane co trzy dni dają się we znaki zawodnikom oraz menedżerom. Pozostaje mieć nadzieję, że przerwa choć trochę wyhamuje plagę kontuzji, która nawiedza graczy w bieżącym sezonie.
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze