„Przynajmniej coś się dzieje na Twitterze!”


Poznajcie Piotra Chodkiewicza, człowieka odpowiedzialnego za medialny sukces B-klasowego klubu Naprzód Świbie.

19 kwietnia 2019 „Przynajmniej coś się dzieje na Twitterze!”
Archiwum prywatne Piotra Chodkiewicza

Podczas gdy w światowym futbolu dochodzi do kolejnych malwersacji, łapówek czy szeroko pojętych przekrętów, w Świbiu grupa pasjonatów bawi się piłką na poziomie zabrzańskiej B-klasy. I choć jest to poziom absolutnie amatorski, to twitterowe konto tej drużyny śledzi ponad 5000 osób. W czym tkwi sekret tej popularności? Czy Naprzód Świbie jest najbardziej rozpoznawalnym klubem z B-klasy w Polsce? Czy są osoby, którym nie podoba się działalność kilkunastu zakochanych w piłce mężczyzn? O tym wszystkim, a także o wielu innych rzeczach, porozmawialiśmy z Piotrem Chodkiewiczem, który zarządza profilem świbian.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak to się wszystko zaczęło? Obudził się pan pewnego dnia i niczym Martin Luther powiedział: „Mam marzenie, aby klub z B-klasy posiadał swoje konto na Twitterze”?

Od pewnego czasu miałem swoje prywatne konto i zauważyłem, że kilka klubów z niższych lig zaczyna prowadzić profile na Twitterze. Pomyślałem, że my też moglibyśmy spróbować, zwłaszcza że działaliśmy już od pewnego czasu na Facebooku. Wystartowaliśmy więc w lutym ubiegłego roku. Zacząłem zamieszczać tam jakieś oficjalne informacje, które nie cieszyły się zbyt dużą popularnością i nie generowały okazałych zasięgów. Wszystko zmieniło się w maju za sprawą jednego wpisu.

Jakiego wpisu?

Dotyczył on meczu Jagiellonii z Legią, kiedy kibice przyjezdnych nie zostali wpuszczeni na stadion. Wtedy ja napisałem, że w Świbiu fani mogą przychodzić zawsze, wnosić wszystkie flagi, na jakie mają ochotę, a nawet napić się piwa. Ten wpis zyskał bardzo dużą popularność, której się nie spodziewałem.

Czyli zmiana strategii z oficjalnej w rozrywkową przyniosła skutek?

Nie było w tym żadnego planu, nie tworzyłem strategii rozwoju naszych mediów społecznościowych. Dodałem tego tweeta pod wpływem chwili i zauważyłem, że został on dobrze odebrany. Wtedy postanowiłem, że nasz profil powinien mieć charakter rozrywkowy, luźny.

Jest pan odpowiedzialny wyłącznie za media społecznościowe w Świbiu?

Nie, pełnię bardzo wiele funkcji w klubie. Począwszy od prezesa, przez gościa od mediów społecznościowych, na bramkarzu kończąc. Obecnie zmagam się z kontuzją, więc ta ostatnia rola odeszła nieco na drugi plan, ale mam nadzieję, że wkrótce wrócę na murawę.

Skupmy się na mediach społecznościowych. Czy pan prowadzi Twittera w pojedynkę czy jest ktoś, kto panu w tym pomaga?

Hasło mam tylko ja (śmiech). Nie są to natomiast tylko moje pomysły. Czerpię z tego, co chłopaki mówią w szatni, na treningach albo podczas naszych wieczornych spotkań. Jest to praca zbiorowa, chociaż większość to moje przemyślenia.

Te przemyślenia bardzo często dotyczą najwyższej klasy rozgrywkowej. W sposób zabawny komentuje pan wydarzenia w ekstraklasie.

B-klasowych klubów są tysiące. Gdyby każdy umieszczał wpis, że dzisiaj wygraliśmy z Pogonią Ziemięcice, a bramki strzelił ten i ten, to kogo by to interesowało? Jesteśmy amatorską drużyną i nasza działalność w mediach społecznościowych nie musi trzymać się żadnych oficjalnych ram. W polskiej piłce jest wiele rzeczy do poprawy, więc w prześmiewczy sposób staram się to komentować. Być może uda mi się trafić do kilku osób, które zauważą te same problemy, co ja.

Uczył się pan gdzieś obsługi mediów społecznościowych czy działa pan na zasadzie intuicji?

Nigdy nie brałem udziału w żadnych kursach, nie byłem związany z marketingiem. To było bardziej moje hobby, media społecznościowe mnie interesowały od dłuższego czasu. Nie mam żadnej strategii działania na Twitterze, reaguję na bieżąco.

W jaki sposób do pańskiej działalności medialnej podchodzą wasi piłkarze, których często określa pan mianem gwiazd?

Mają ze mnie niezłą polewkę. Kiedy tylko pojawiam się na boisku, to krzyczą, że idzie gwiazdor Twittera. Chłopaki mają duży dystans do siebie i często mi pomagają. Zdarza się, że podsyłają mi pomysły na wpisy za pośrednictwem Messengera.

Czas na pytanie dość trudne, bo takie, w którym trzeba będzie ocenić samego siebie. Czy uważa pan, że konto Świbia jest najlepsze w Polsce spośród drużyn z niższych lig czy jest ktoś, kto robi to lepiej od was?

Skoro mam być szczery, to powiem, że na chwilę obecną robimy to najlepiej.

Pytam o to, ponieważ odkąd uaktywniliście się na Twitterze, wiele klubów wzięło z was przykład i też założyło swoje profile.

To prawda. Trudno jest jednak kogoś naśladować, bo ludzie to wyczuwają. Jeżeli jeden profil się wyróżnia, a za chwilę powstaje drugi i stara się kopiować jego treści, to odbiorcy raczej go odrzucają. Nie chcę być zbyt krytykancki, bo sam śledziłem konta innych drużyn. Czytałem jednak komentarze i większość internautów nie była zadowolona z tego, że inni próbują naśladować to, co my robimy. Ja natomiast cieszę się z tego, że coraz więcej drużyn zaczyna udzielać się w mediach społecznościowych, bo dzięki temu ludzie poznają B-klasę, dowiadują się, że istnieje taki poziom rozgrywek. No i przynajmniej coś się na tym Twitterze dzieje! (śmiech)

Gdybyśmy mieli opisać pana jednym hasztagiem, to #AgainstModernFootball byłby chyba najlepszy, prawda?

Zdecydowanie tak!

Za panem ponad rok działalności twitterowej. Nie znudziło się panu jeszcze?

Nie. Jak już wspominałem, marketingiem i mediami społecznościowymi zajmuję się hobbystycznie, więc to dla mnie rozrywka. Lubię też przyglądać się naszym odbiorcom z socjologicznego punktu widzenia. Skoro wytrzymałem już rok, to na pewno z tego nie zrezygnuję. Mogę wszystkich zapewnić, że będę to ciągnął, dopóki awansujemy do A-klasy! (śmiech)

Szybciej awansujecie o poziom wyżej czy dobijecie do 10 000 obserwujących?

Szybciej awansujemy.

Odważna deklaracja.

Licznik obserwujących ostatnio nam się zatrzymał, więc ten sezon spisujemy już na straty, ale kolejny będzie nasz! Mam na myśli zarówno Twittera, jak i boisko. Do tej pory nasza gra była na miarę wpisów w mediach społecznościowych, czyli śmieszna, natomiast teraz chcemy podejść do tematu nieco bardziej profesjonalnie, zachowując oczywiście pewne proporcje.

Nie boicie się o B-klasowy byt w przyszłym sezonie? W zabrzańskim regionie jest C-klasa, więc możecie spaść jeszcze o poziom niżej.

Jest o co walczyć! Jeszcze 2 porażki w tym sezonie i będziemy – jak mawiał Franciszek Smuda – walczyć o spadek. Nie jest więc tak, że możemy teraz wszystko przegrywać, bo C-klasa czeka.

Wspomniał pan przed chwilą o tym, że licznik polubień i nowych obserwujących się zatrzymał. Wie pan, jaki może być tego powód?

Nie zastanawiałem się nad tym. Na pewno minęła ta pierwsza fala, kiedy codziennie przybywało nam kilkadziesiąt lub kilkaset followersów. Wpływ może mieć też to, że w zeszłym roku zacząłem śmiać się z Legii, gdy odpadła z europejskich pucharów i część kibiców warszawskiej drużyny się na mnie obraziła.

Brak dystansu.

No właśnie. Jest jeszcze jedna kwestia – niedawno podpisaliśmy umowę partnerską z Piastem Gliwice i automatycznie obrazili się kibice Górnika Zabrze. Wiadomo, jakie relacje panują między fanami tych dwóch drużyn.

Niedługo może obrazić się na was Miedź Legnica, którą powoli doganiacie, jeżeli chodzi o liczbę obserwujących.

Można powiedzieć, że Miedź to dla nas punkt odniesienia. Chciałbym, żebyśmy w przyszłym sezonie przegonili klub z ekstraklasy. To nasz cel!

Wróćmy na chwilę do tego, o czym powiedział pan przed momentem, a mianowicie do umów partnerskich. Oprócz tej z Piastem, podpisaliście niedawno porozumienie z bukmacherem.

W zeszłym roku pisałem do kilku bukmacherów, żeby wstawili kursy na nasze mecze. Z reguły spotykało się to z akceptacją. W obecnym sezonie zostaliśmy natomiast wybrani przez ForBet, który organizuje liczne zakłady na poziomie B-klasy. Zapewne nasza popularność w mediach nie była tu bez znaczenia.

Jak na warunki B-klasy wasz marketing działa wyjątkowo okazale. Pamiętam też akcję z szalikami, które sprzedawaliście kibicom z całej Polski.

Na początku rozesłaliśmy kilka szalików gratis, później trochę osób zachciało je kupić. Jeśli już rozmawiamy o korzyściach, wynikających z naszej popularności, to trzeba powiedzieć, że jesteśmy bardzo wdzięczni firmie R-Gol, która zaopatrzyła nas przed sezonem w komplet strojów. ForBet przysłał nam natomiast sporo materiałów reklamowych, za które również dziękujemy. Opłaca się więc udzielać w mediach społecznościowych, bo inni to zauważają. I jest to bardzo miłe.

Ile tych szalików udało się sprzedać?

Nie ja się tym zajmowałem, zleciłem to zadanie mojemu sekretarzowi (śmiech). Myślę, że było ich może około 100. Cały czas mamy pomysł na jakąś większą kampanię, ale z braku czasu wciąż to odraczamy. Kiedy w końcu uda nam się ją przeprowadzić, to sporządzę dokładne statystyki i chętnie się nimi z panem podzielę.

Być może udałoby się taką kampanię zorganizować na wypadek awansu do A-klasy…

Wtedy to obowiązkowo!

Odejdźmy na moment od tematu Świbia. Czy chciałby pan kiedyś sprawdzić się w roli prowadzącego media społecznościowe w jakimś poważnym klubie?

Z jednej strony chciałbym, natomiast z drugiej nie wiem, na ile mógłbym sobie w takim klubie pozwolić. Nie lubię oficjalnej formy, na pewno robiłbym to w sposób humorystyczny. Ostatnio widziałem, że Cracovia postawiła na większy luz. Mógłbym spróbować, czemu nie?

Na koniec chyba najpoważniejsze pytanie – ile osób zablokowało was na Twitterze?

Na pewno 3 osoby, czyli Tomasz Hajto, Kamil Grabara i Pola Lis, ale niewykluczone, że było ich trochę więcej. Nie jestem w stanie wszystkiego zweryfikować. Pierwszym, który zdecydował się na taki krok, był Tomasz Hajto. Zrobił to chyba po tym, jak zażartowałem sobie na temat jednego z jego felietonów, który napisał dla „Przeglądu Sportowego”. Co do Kamila Grabary, to mogę go po części zrozumieć, bo była seria wpisów na jego temat. Ale mimo wszystko myślałem, że ma większy dystans do siebie.

Będzie pan chciał autoryzować tę rozmowę?

Nie, bez przesady. Najwyżej wyjdę na idiotę (śmiech).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze