Już dziś podopieczni Leo Beenhakkera mogą osiągnąć to, co nie udało się zespołom Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka i piłkarzom klasy Kazimierza Deyny, Zbigniewa Bońka i Włodzimierza Lubańskiego. Wystarczy tylko pokonać Belgię, a Artur Boruc, Jacek Krzynówek, Ebi Smolarek i spółka otworzą nowy rozdział w historii polskiej piłki.
– To historyczny mecz, ale moi piłkarze nie mają prawa tak do niego pochodzić – zaznaczył już na wstępie zgrupowania we Wronkach, Leo Beenhakker. Dla nich to ma być tylko kolejne spotkanie w eliminacjach EURO 2008. Tylko w ten sposób bowiem możemy wygrać. Dlaczego właśnie tak Polacy mają podejść do „potyczki roku”? – W piłkę gra się nogami i sercem, ale wygrywa się tylko i wyłącznie głową – kontynuuje Don Leo. Tak było w starciu z Kazachami. Co z tego, że przeważaliśmy, mieliśmy więcej z gry, skoro nie graliśmy głową i do przerwy sensacyjnie przegrywaliśmy.
Teraz sytuacja z pewnością się nie powtórzy. Biało- czerwoni na pewno wyciągnęli lekcję z pierwszej połowy meczu z Kazachstanem i z Belgią na pewno zagrają inaczej. – Najważniejszy będzie spokój – przekonuje Mariusz Lewandowski. Na zdobycie bramki mamy 90 minut i nie ważne, czy strzelimy ją w pierwszej czy ostatniej minucie. Z pomocnikiem Szachtaru Donieck zgadza się w stu procentach Michał Żewłakow, który pięć lat spędził w Belgii. – To zespół, który można wystraszyć i ustawić na boisku, ale tylko w jeden sposób- siłą spokoju – przyznaje Żewłak. Na zgrupowaniu spokoju jednak nie było, bo z piłkarzy aż emanowała energia, którą Beenhakker momentami musiał…ostudzać. – Czasami są momenty kiedy na graczach aż trzeba wymuszać by solidniej pracowali- mówi. Teraz miałem o wiele większy problem, bo moi piłkarze starali się aż za bardzo. Dlatego też we wtorek, zamiast planowanego treningu, zawodnicy udali się na spacer po Wronkach. – Wspólne przebywanie ze sobą to też forma treningu – tłumaczy Beenhakker. To doskonała okazja do pracy nad psychiką, która w meczu odgrywa równie istotną rolę co aktualna dyspozycja. Całego zgrupowania Polacy jednak nie przespacerowali. Wszystkich, 25-ciu graczy Don Leo miał do dyspozycji jednak tylko dwa razy w ciągu tygodnia. Holender nie robił z tego powodu jednak żadnych problemów. – Na zgrupowaniach mogę co najwyżej przećwiczyć pewne elementy gry i porozmawiać z piłkarzami o różnych rzeczach, niekoniecznie związanych z piłką – przyznał. I na tym kończy się moja rola. Reszta zależy już od graczy.
Kibiców oczywiście najbardziej nurtuje pytanie kto zagra dziś w wyjściowym składzie. – Jedenastkę miałem już w głowie na długo przed rozpoczęciem zgrupowania – wyznał w poniedziałek Beenhakker, ale…wiele wskazuje na to, że w składzie i tak nie zabraknie niespodzianek. Na jednym z ostatnich treningów przed wyjazdem do Chorzowa, Leo podzielił drużyną na dwie połowy: graczy zazwyczaj występujących w pierwszym składzie i rezerwowych. W tym pierwszym teamie znalazł się Wojciech Łobodziński kosztem Jakuba Błaszczykowskiego. – Oficjalnie nic mi o tym nie wiadomo, ale jeśli faktycznie zagram, będę w wniebowzięty – przyznaje pomocnik Zagłębia Lubin. Łobodziński dobrze zagrał w meczu z Kazachstanem, ale wówczas kontuzja wykluczyła z gry Błaszczykowskiego. Teraz Błaszczu jest już zdrów jak ryba, ale wychodzi na to, że Beenhakker na tyle zachwycił się Łobodzińskim, że da mu szansę również w potyczce z Belgią. – Jeszcze nigdy nie grałem w Chorzowie – kontynuuje Łobodziński. Jeśli zagram, będzie to dla mnie niesamowite przeżycie. Nie będę odczuwał presji. Będąc przez tydzień zamkniętym we Wronkach nie miałem czasu o niej myśleć.
Czas był jednak na przedłużenie umowy do listopada 2009 r. z Leo Beenhakkerem. Oznacza to, że Holender prowadzić będzie reprezentację Polski do końca eliminacji MŚ 2010, a w przypadku awansu biało- czerwonych na mundial w RPA, również w tejże imprezie. – Nasza wspaniała współpraca była jednym z głównych czynników, który zadecydował, że zostałem w Polsce – przyznał Leo. Gdy tu przyjeżdżałem, ostrzegano mnie przed „polskim minimalizmem”, ale szybko się przekonałem, że coś takiego w ogóle nie istnieje. Polscy gracze z radością zareagowali na decyzję prezesa PZPN, Michała Listkiewicza. – To wspaniała wiadomość nie tylko dla nas, ale i dla całej polskiej piłki – powiedział Radosław Matusiak. Beenhakker nie chce zmieniać naszego futbol u tylko dziś i jutro. On myśli również o kolejnych latach. – W tej drużynie Beenhakkera jest jakaś niesamowita magia – dodaje Lewandowski. W ostatnim czasie rozgrywałem mnóstwo spotkań w Lidze Mistrzów, a także hitowy mecz w lidze ukraińskiej z Dynamem Kijów, a jednak myślami byłem już przy potyczce z Belgią. Inni gracze myślą identycznie. Głos jeszcze raz ma holenderski selekcjoner: – To ważne, że kontrakt został podpisany tuż przed starciem z Czerwonymi Diabłami. Dzięki temu ja i moi podopieczni możemy skupić się tylko na spotkaniu w Chorzowie.
W polskich mediach jak bumerang powraca inny mecz Beenhakkera z Belgami- ten sprzed 22 laty, w barażach do MŚ`86, kiedy prowadzona przez Leo Holandia nie daje rady odwiecznemu rywalowi i nie awansuje na mundial do Mexico. Każdy kibic zapewne pamięta wymowny obrazek Don Lea szybko udającego się do szatni po końcowym gwizdku i samotnie podążającego w wielkim tunelu. Dziennikarze i kibice cały czas pamiętają ten moment, Beenhakker jednak już dawno wymazał go z pamięci. – Po co wracać do historii, która już nie ma żadnego znaczenia? – zaatakował jednego z żurnalistów na konferencji prasowej, gdy ten spytał go z czym kojarzy mu się Belgia. Holenderski szkoleniowiec odpowiada jednak jak dziś może spisać się reprezentacja Polski. – Nie mogę obiecać, że zagramy tak samo jak z Portugalią, ale na pewno się o to postaramy – zapowiada.
Dla tych, którzy nie będą mogli obejrzeć tego spotkania, radio iGol FM przygotowało relację live. Początek o godzinie 20:30. Komentować będzie Krzysztof Niedzielan. Bezpośredni link do słuchania – http://fm.igol.pl/igol.m3u