Przebudzenie Smoka, wpadka Korony


W najciekawszym meczu 24. kolejki Wisła Kraków pokonała na własnym stadionie Legię Warszawa. Szybkiego tempa nie zwalniają przewodzące w tabeli ekipy z Bełchatowa i Lubina, natomiast sensacyjnej porażki na własnym boisku doznała Korona, która nie dała rady Odrze.


Udostępnij na Udostępnij na

Łeb w łeb

Dwie najlepsze obecnie w naszej lidze zespoły rozgrywały swoje mecze na wyjazdach. Zdecydowanie łatwiej miało Zagłębie, które pojechało niemalże po pewne trzy punkty do Płocka. Tak też się stało, „Miedziowi” nie mieli większych problemów z pokonaniem ostatniej w tabeli Wisły Płock, która w tym sezonie zaledwie dwa razy schodziła z boiska w roli zwycięzcy. Gościom pomógł dodatkowo przez swoją głupotę Sławomir Peszko, który w 75 minucie z powodu drugiej żółtej kartki musiał opuścić boisko.

Prawdziwe męki przechodzili natomiast piłkarze prowadzeni z dużym powodzeniem przez Oresta Lenczyka, który już w 30 minucie zmuszony był do dokonania zmiany – kontuzjowanego Łukasza Gargułę zmienić musiał Paweł Strąk. Strata „mózgu” drużyny nie podłamała jednak gości i to oni zdobyli jedynego gola w tym meczu. Po koszmarnym błędzie pary stoperów Tomasz Hajto-Tomasz Kłos i niezdecydowanym wyjściu z bramki Wyparły najprzytomniej w polu karnym zachował się Dawid Nowak, któremu nie pozostało nic innego jak tylko wepchnąć piłkę do pustej bramki. Jedną bramkę zdołali strzelić również gospodarze, jednak sędzia w tej sytuacji dopatrzył się spalonego. Jak pokazywały telewizyjne powtórki można mieć wątpliwości co do interpretacji całego zdarzenia przez arbitrów, jednak „co się stało, to się nie odstanie” i z taką, a nie inną decyzją musimy się zgodzić. Pozostała część meczu nie pozwoliła na jakiekolwiek pozytywne odczucia i emocje, a z tak bezbarwnej i mało efektywnej gry najbardziej zadowoleni byli prowadzący w tym meczu goście, którym udało się dotrwać z korzystnym rezultatem do ostatniego gwizdka sędziego. Tym samym pierwszy raz w tym sezonie ŁKS przegrał na własnym stadionie. Również pierwszy raz w historii występów w Ekstraklasie GKS-owi udało się strzelić gola w Łodzi w spotkaniach przeciwko ŁKS-owi. Jak się okazało, był to gol pozwalający odnieść równocześnie pierwsze zwycięstwo w historii potyczek tych drużyn w Ekstraklasie.

Przebudzenie

Oprócz nagłego i dość mimo wszystko zaskakującego przebudzenia krakowskiej Wisły warto odnotować zwycięstwa Groclinu oraz Widzewa. Zespół z Grodziska, który walczyć będzie z kielecką Koroną o zdobycie Pucharu Polski grał w Zabrzu z bardzo mocno osłabionym Górnikiem, który potrafił jednak postraszyć faworyzowanych przed tym meczem gości. Prawdziwym katem gospodarzy był jednak zawodnik rodem z Zimbabwe – Takesure Chinyama – który pod koniec pierwszej połowy zdobył w odstępie zaledwie 180 sekund dwie bramki, które „ustawiły” dalszy przebieg spotkania. Jedno trafienie dołożył jeszcze Piotr Rocki, dla którego było to jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie.

W końcu wygrał łódzki Widzew, który pokonał w Szczecinie miejscową Pogoń. Jedynego gola w tym meczu strzelił Napoleoni, który już w poprzednim meczu z krakowską Wisła pokazał, że jest w wysokiej formie. Pogoń tym samym kontynuuje fatalną serię meczów bez zwycięstwa – ostatni raz trzy oczka można było dopisać drużynie ze Szczecina w IX kolejce, gdy „Portowcy” pokonali na wyjeździe… Widzew Łódź. W związku z unieważnieniem przez Tomasza Lipca decyzji w sprawie walkowerów oraz degradacji Arki Gdynia i Górnika Łęczna sytuacja Pogoni staje się mało ciekawa. Kolejek do zakończenia sezonu z każdym meczem jest mniej, a dorobek punktowy ani drgnie.

Drgnęło coś natomiast w Gdyni, gdzie Arka po dobrym spotkaniu pokonała w meczu przyjaźni Cracovię 4:2. To spotkanie było szczególne przede wszystkim dla Wojciecha Stawowego, który przed podjęciem pracy w Gdyni odnosił kolejne sukcesy właśnie z „Pasami”. Oprócz wygranej, która niezmiernie ucieszyła wszystkich sympatyków gdyńskiego klubu, wszystkich zelektryzowały słowa Ryszarda Krauzego, który zapowiada jeszcze większy wkład finansowy procentujący za kilka lat włączeniem się do walki o Champions League. Słów tych nie można chyba traktować całkiem poważnie, jednak nikt chyba nie będzie zdziwiony, jeśli za dwa, trzy lata Arka będzie pukać do bram Pucharu Intertoto lub też nawet Pucharu UEFA.

Bardzo dobrze w rundzie wiosennej poczynają sobie piłkarze Odry Wodzisław, którzy zdobyli od początku tego roku już 15 punktów! Tym razem dość nieoczekiwanie pokonali Koronę 0:1 po bramce niechcianego w Kielcach Jakuba Grzegorzewskiego. Bohaterem meczu był jednak Wojciech Skaba, który obronił rzut karny oraz dobitkę Pawła Sasina z najbliższej odległości. To nie pierwszy obroniony rzut karny przez młodego golkipera z Wodzisławia – wcześniej zdołał złapać uderzenie Janusza Dziedzica.

Spokojnie po kolejne punkty sięgnął Lech Poznań, który skromnie, zaledwie 1:0 pokonał gości z Łęcznej. Przewaga gospodarzy nie podległa ani przez najkrótszą chwilę żadnym dyskusjom, jednak brakowało trochę pomysłu na efektowne, a co ważniejsze, efektywne rozegranie futbolówki. Gola strzelił nie kto inny, jak Piotr Reiss. Kapitan „Kolejorza” ma na swoim koncie już 98 bramek i jak sam zapowiada, jeszcze w tym sezonie ma zamiar dołączyć do elitarnego „klubu 100”.

Okiem statystyka

W Orange Ekstraklasie rozegrano do tej pory 189 spotkania (83 zwycięstwa gospodarzy, 45 zwycięstw gości i 61 remisów), strzelono w nich 470 goli (275 gospodarze, 195 goście) co daje średnią 2,49 bramki na mecz. Wykonywano również 38 rzutów karnych, z czego osiem nie zostało wykorzystanych (Jacek Dembiński, Maciej Iwański, Łukasz Garguła, Andrzej Szczypkowski, Michał Chałbiński, Paweł Sasin oraz Marcin Bojarski – dwa). Sędziowie zdecydowali się pokazać 822 żółte kartki (najwięcej Jarosław Żyro – 65) oraz 37 czerwonych (najwięcej Hubert Siejewicz – 5).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze