Projekt Lechia Gdańsk – reaktywacja


14 stycznia 2016 Projekt Lechia Gdańsk – reaktywacja

Proces przemian w Lechii Gdańsk wciąż trwa. W dużej mierze były one nieporadne. Cała Polska nabijała się z hurtowego sprowadzania zawodników czy pucharowych zapędów, które spełzły na niczym. Gdy już wszyscy zwątpili, przyszło nowe. Przedstawiono nam kolejnego trenera, poznaliśmy nowych zawodników, a w międzyczasie pożegnaliśmy tych starych. Wydaje się, że projekt wielkiej drużyny, który wdrażany jest nad Bałtykiem od jakiegoś czasu, ponownie nabrał tempa. 


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsza myśl, jaka najprawdopodobniej przychodzi na słowo „Lechia”, to duży, jak na polskie warunki, budżet, ale zła polityka transferowa. Ta sama polityka, która miała zrobić z gdańszczan hegemona ligi, doprowadziła do uruchomienia swoistego rodzaju przytułku dla piłkarzy. Od 2014 roku przez drużynę „Biało-zielonych” przewinęła się cała rzesza graczy, z których większości już nie ma. Włodarze klubu zachowywali się, jakby wpadli do sklepu z zawodnikami i brali wszystkich z wyprzedaży, a polityka w tym zakresie przebiegała pod hasłem „Biorę go, co mi szkodzi”. Efekt? Słabo zgrana drużyna, mizerne wyniki, dalekie od nakreślonego planu. Spadanie coraz niżej. Zwalnianie trenerów. Zatrudnianie kolejnych, którzy nic nie zmienili, a wprowadzili jeszcze większy chaos. Brak pomysłu na grę. Ostatecznie 10. miejsce w ligowej tabeli. Jednak do Gdańska przyszedł front, który ponownie ma postawić zespół na nogi.

Mowa oczywiście o już czwartym szkoleniowcu w tym sezonie, Piotrze Nowaku. Trener zza oceanu ma za zadanie wprowadzić świeżość w drużynę. Zawodnikom Lechii ma się najzwyczajniej chcieć biegać po boisku. W przeszłości zdobywał mistrzostwa w MLS jako piłkarz i trener. Nie jest kimś z przypadku jak Thomas von Heesen, a człowiekiem obracającym się ciągle w środowisku. Za Nowakiem może przemawiać fakt, że po zwolnieniu Franciszka Smudy był jednym z kandydatów do jego zastąpienia. Pytanie tylko, czy Polak dostanie czas na pokazanie swoich umiejętności. W końcu Lechia to nie zwyczajny klub. Nie ma w nim cierpliwośći, a wyników wymaga się natychmiast. Jednak patrząc na przeszłość nowego szkoleniowca, ma szczęście do debiutów. Właśnie w pierwszym sezonie w MLS jako trener zdobył mistrzostwo kraju.

Kolejnym zwiastunem dobrych przemian są transfery, ale w tym przypadku bardzo przemyślane. Zawiedli się ci, którzy z utęsknieniem wyczekiwali, aż gdańszczanie ponownie rozbiją bank. W obecnym okienku zakupy są skromne, jeśli tak można mówić o dwóch braciach, którzy kiedyś zdominowali ekstraklasę. Flavio i Marco Paixao po krótkiej rozłące spotkają się w Lechii. Transfer Marco ze Sparty Praga był mało zaskakujący.

13 kolejka TME Legia Warszawa Śląsk Wrocław
Flavio Paixao (L) z Tomaszem Brzyskim fot. G.Rutkowski

Portugalczyk nie odnalazł się w zespole ze stolicy Czech, co prawda radził sobie w sparingach przed sezonem, jednak ostatecznie ligi nie zawojował. Dla wielu wraca z podkulonym ogonem, ale nie zapominajmy, że całkiem niedawno był wyróżniającym się graczem w Polsce. Jednak przenosiny jego brata to już niespodzianka. Ktoś wykazał się prawdziwym kunsztem w negocjacjach i nakłonienił do zmian barw Flavio Paixao. Zawodnik miał ważny kontrakt ze Śląskiem Wrocław. Po odejściu Sebastiana Mili, notabene też do Gdańska, jest jednym z najważniejszych, kreujących grę WKS-u piłkarzy. W obecnym sezonie Paixao brał udział w blisko 50% golach swojej drużyny. Lechia skopiowała pomysł Śląska i na razie jest na najlepszej drodze, aby odtworzyć tercet z Sebastianem Milą na czele.

Co więcej, gdańszczanie uszczuplili swą kadrę. Z klubem pożegnał się niegrający od dłuższego czasu Bruno Nazario. Brazylijczyk za Jerzego Brzęczka był ważnym ogniwem zespołu, jednak często w decydujących momentach zawodził. Nie spełnił oczekiwań w Gdańsku, które są ogromne. Po zmianie na ławce trenerskiej Nazario rzadko kiedy grał, miał nawet problem, żeby załapać się do meczowej osiemnastki. Trudno jest więc oczekiwać, by klub nadal chciał go utrzymywać. Jednak oprócz Nazario z Lechią pożegnał się też Ariel Borysiuk. Prawdziwa ostoja środka pola w Gdańsku i jej główny trzon, nieważne kto prowadził drużynę. Transfer pomocnika do Legii Warszawa był zaskoczeniem, niemniej jednak na tej pozycji Lechia ma graczy, z Aleksandarem Kovaceviciem na czele. Serb być może nie jest w stanie załatać dziury po Borysiuku, ale z meczu na mecz jego forma idzie w górę. A być może defensywny pomocnik to kolejny cel transferowy? Czas pokaże.

Klub z Gdańska pomimo wielu niepowodzeń i wpadek wychodzi na prostą. Nie można zapominać, że „Biało-zieloni” już w tym momencie dysponują mocną ekipą. Dodajmy do tego kolejne wzmocnienia, tym razem przemyślane, pomniejszenie kadry, co wprowadzi większą stabilizację i nowego trenera z pomysłami na grę. Wynik równania zdaje się być tylko jeden – sukces projektu Lechia Gdańsk.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze