Prezes Liverpoolu: Chelsea mam we krwi


Prezes Liverpoolu, Martin Broughton, wieloletni zadeklarowany fan Chelsea, potwierdził, że w związku z zaistniałą sytuacją nie pojawi się w niedzielę na Anfield Road.


Udostępnij na Udostępnij na

Broughton został prezesem „The Reds” w ubiegłym miesiącu, „The Blues” natomiast kibicuje niemal od urodzenia. Jest przekonany, że na jedno popołudnie zmienić się tego nie da:

Od żadnego prawdziwego fana, który tak jak ja kibicował klubowi od 55 lat, nie można wymagać, żeby nagle to zmienił. Kiedy jesteś z jakąś drużyną tak długo, to wchodzi w krew – mówi bez ogródek Broughton.

Nie mogę więc przyjść na mecz i pokazywać jakiś emocji, wspierać Chelsea, bo to byłby całkowity brak szacunku dla fanów Liverpoolu. Myślę, że ci, którzy kibicują temu klubowi od wielu lat zrozumieją moją sytuację.The Redsmają świetnych fanów i nie chciałbym im tego robić, dlatego jedynym sensownym wyjściem będzie zapewne zostanie w domu i obejrzenie meczu w telewizji – dodaje.

Prezes drużyny z Anfield Road po cichu liczy też, że może wszystko ułoży się po myśli jednej i drugiej drużyny:

Idealnym scenariuszem byłoby zwycięstwo Liverpoolu w niedzielę (co pomogłoby nam w walce o czwarte miejsce w tabeli) i mistrzostwo Anglii dla Chelsea w przyszłym tygodniu, zdobyte na Stamford Bridge. Byłoby świetnie, gdyby tak się stało – marzycielskim tonem zakończył Broughton.

Przedstawiony scenariusz jest możliwy, ale albo Sunderland w tym tygodniu, albo Stoke City w przyszłym, musiałoby pokonać Manchester United.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze