Prezes Listkiewicz. Był.


Nie mam zamiaru przytaczać tutaj historii całej prezesury Michała Listkiewicza przez te dziewięć i pół roku. Czas na oceny, czas na opinie. Listka już nie ma i nie będzie. Chyba…


Udostępnij na Udostępnij na

Jakim Listkiewicz był prezesem, to każdy, kto w piłce nożnej siedzi, widzi. A raczej widział. Zarządzał związkiem przez ponad dwie kadencje, najdłużej w historii, nie biorąc pod uwagę Władysława Bończa-Uzdowskiego, który kierował związkiem także podczas sprzątania bałaganu powojennego. Jak niezwykle trafnie określił swoje rządy sam zainteresowany, były one sinusoidą. Tak skrajnych efektów i decyzji w PZPN-ie nie było i, biorąc pod uwagę nowego prezesa, raczej nie będzie. Gdy piszę te słowa, prezesa Listkiewicza nie ma nawet w kraju. Przebywa w Nowej Zelandii i – o zgrozo – szkoli tam młodych sędziów. Jak już kiedyś napisałem w swoim artykule, „Listek” doświadczenia w sędziowaniu ma kapitalne. Raz, że sam arbitrem był, a dwa, że to na jego oczach działa się największa afera korupcyjna w polskiej historii.

Tutaj Michał Listkiewicz z prezydentem Kaczyńskim
Tutaj Michał Listkiewicz z prezydentem Kaczyńskim (fot. pzpn)

Fryzjer i Leśne Dziadki
I właśnie od drugiej strony medalu zacznę. Listkiewicz największą burę powinien dostać właśnie za aferę, która wybuchła trzy lata wcześniej. Aferę na niespotykaną skalę, ciągnącą się do dzisiaj, której przyczyny i prognozy pan prezes musiał widzieć dużo wcześniej niż w momencie, gdy zatrzymany po policyjnej prowokacji został słynny sędzia F.

Gdyby to on sam całą aferę wykrył i był przy jej tępieniu bezwzględny, to pewnie dzisiaj noszono by go na rękach. Ale nie, on zastosował politykę grubej kreski, zadbał tylko o to, by jego nazwisko nie było synonimem słowa „łapówka”. Tak też przeżyliśmy wiele akcji CBA, bodajże trzech kuratorów (Europa, FIFA, UEFA grzmiały: „nie do pomyślenia!”). Tak też narodziła się cała mafia „Leśnych Dziadków”, nieudolnych działaczy w kwiecie wieku. To właśnie takimi betonami otaczał się Listkiewicz. Mówi wam coś nazwisko Kolator czy nawet Strejlau? Tak, to o nich teraz mówię.

Kolejne biczowanie powinien otrzymać za promowanie kandydatury Grzegorza Laty, swojego przyjaciela. Nie chodzi mi tutaj o jakieś podejrzenia korupcyjne wobec króla strzelców Mistrzostw Świata. Sęk jedynie w tym, że Lato nie zna niczego. Nawet angielskiego… Jak dla mnie prezencja i wizerunek prezesa, a przy tym przecież całego związku i kraju, musi stać na najwyższym poziomie. A Lato? Nie będę przytaczał niektórych jego wypowiedzi, ponieważ musiałbym je cenzurować w trosce o dobro czytelników.

Bóg
Listkiewicz zadbał jednak o to, ażeby być najbardziej charakterystycznym prezesem w historii. Na jego oczach działa się największa afera korupcyjna w kraju. Ale były też i lepsze zdarzenia, niezwykle pozytywne.
To podczas rządów Michała Listkiewicza, absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego, Polska zagrała po 16 latach w Mistrzostwach Świata. Potem zagrała i w Niemczech. To on zatrudnił Leo Beenhakkera, pierwszego zagranicznego selekcjonera w historii. To za jego kadencji po raz pierwszy w historii zagraliśmy na Euro. To również za jego kadencji Polska plasowała się na 17. miejscu w rankingu FIFA.

I wreszcie, co najważniejsze, to w dużej mierze dzięki Michałowi Listkiewiczowi Polska wraz z Ukrainą organizuje Euro 2012. Imprezę, która u nas nie powtórzy się pewnie przez następne dekady.

Lubiła go FIFA, lubiła go UEFA. Miał i ma nadal układy. Jaki by Listkiewicz nie był w Polsce, za granicą go szanują i doceniają, dlatego powinien zostać w komitecie organizacyjnym Euro. Raz, że jest tego ojcem, a dwa, że pomoże Lacie, który zapewne dopiero niedawno się dowiedział, że siedziba związku mieści się przy ulicy Miodowej.

Złote myśli

Na koniec zbiór kilku wypowiedzi prezesa, które warto zapamiętać. Myślę, że każdy trochę inaczej postrzega to, jaki Listkiewicz był. W końcu jego rządy to prawdziwa sinusoida.

– Spraw korupcyjnych w PZPN-ie nie ma. Korupcja w piłce to nie korupcja w związku! – o aferze.
„Dziennik”

– Wyglądali na zadowolonych. Głównie z pogody – o pierwszej wizycie obserwatorów UEFA, w ramach przygotowań Polski do Euro.
„Wprost”

– Wszyscy patrzą przez pryzmat afery korupcyjnej. OK, ona była, ale słyszał pan, żeby w szpitalu ktoś krzyczał „je*** NFZ”? – a propos słynnego okrzyku stadionowego.
Sportowe Fakty

– Dla polskiej piłki zrobiłem kupę i kupa mi jeszcze została do zrobienia.
Podczas konferencji prasowej

– Jak to, co się tu pije? Wiadomo, że wódkę brzozową, znaczy „brzozówkę” – podczas swojej krótkiej eskapady na Ukrainę i Białoruś.
„Super Express”

Komentarze
BOBO Król Polskich Kibiców (gość) - 2 lata temu

Dzięki Michałowi zostałem "Honorowym Członkiem PZPN". Tylko On potrafił docenić mój wysiłek pracy społecznej. dla Związku i Światowym oraz Polskim kibicowaniu. BOBO KRÓL POLSKICH KIBICÓW uczestnik XII Mundiali i VIII UEFA EURO oraz Igrzysk Olimpijskich w Sydney Australia i meczu z okazji Jubileuszu 💯 lecia FIFA.

Najnowsze