Premiership: Ostatnia prosta, przed nami 30. kolejka


Rozgrywki Premiership chylą się nieubłaganie ku końcowi. Nadchodzą chwile wielkich rozstrzygnięć. Co przyniesie 30. kolejka?


Udostępnij na Udostępnij na

Oto wszystkie mecze nadchodzącej kolejki:

Portsmouth – Everton

Mecz na Fratton Park rozpocznie 30. kolejkę Premier League. Dla jednej jak i drugiej drużyny będzie to bardzo ważne spotkanie. „The Pompeys” uciekają jak najdalej od strefy spadkowej, aktualnie zajmują 17. pozycję w tabeli. „The Toffees” zaś, przyjadą do Portsmouth po cenne trzy punkty, które dadzą im nadzieję na wyprzedzenie Arsenalu czy Aston Villi, do których Niebiescy tracą cztery punkty. W obecnym sezonie Everton bardzo dobrze radzi sobie na stadionach rywali. Do tej pory podopieczni Davida Moyes’a na wyjazdach wygrali siedem razy. W zespole gospodarzy nie zobaczymy w sobotę na boisku Jermaine’a Pennanta oraz Papa Bouba Diopa. W szeregach przyjezdnych zabraknie za to podstawowego, środkowego obrońcy Josepha Yobo. Everton jedzie na Fratton Park z nastawieniem na rewanż za haniebną porażkę na Goodison Park w poprzedniej rundzie 3:0.

Blackburn Rovers – West Ham United

Trzy zwycięstwa, pięć remisów i sześć porażek. Takim bilansem meczowym na swoim stadionie mogą się „pochwalić” piłkarze Blackburn. W sobotę popołudniu na Ewood Park zawitają „Młoty”. Rovers, podobnie jak Portsmouth, bronią się przed spadkiem, West Ham goni Everton. Mało prawdopodobne, aby podopieczni Gianfranco Zoli awansowali na piątą pozycję w lidze, wszak do sąsiadów z góry tracą osiem punktów. „The Hammers” muszą za to walczyć, aby utrzymać swoją pozycję, tuż za plecami „czają się” Wigan i Fulham. Goście powinni wystąpić w najsilniejszym ustawieniu. W zespole gospodarzy na pewno zabraknie Grelli i Santa Cruza.

Fulham Londyn – Manchester United

Na Craven Cottage spotkają się dwa zespoły, które w tabeli dzieli aż 28 punktów. „Czerwone Diabły” przyjadą do Fulham po trzy punkty, zbliżające ich do upragnionej obrony tytułu. W tym sezonie obie drużyny spotykały się ze sobą już dwukrotnie. Raz w Pucharze Anglii i raz w lidze. Oba mecze wygrał Manchester, strzelając siedem goli i nie tracąc ani jednego. Goście, którzy doznali ostatnio wstydliwej porażki na własnym stadionie z Liverpoolem, przyjadą do Londynu i zapewne będą chcieli wygrać jak najwyżej. Ferguson nie będzie mógł skorzystać z Vidicia, który przed tygodniem ujrzał czerwoną kartkę, za niego na boisku powinien pojawić się młodziutki Evans.

Stoke City – Middlesbrough

Mecz o sześć punktów. Oba zespoły w tabeli dzielą tylko dwa oczka. Stoke zajmuje miejsce osiemnaste, a Boro przedostatnie, dziewiętnaste. Stoke i Middlesbrough radzą sobie na wyjazdach bardzo słabo. Gospodarzem sobotniego meczu będą „The Potters”, więc to może być ich główny atut w walce o zwycięstwo. Na pewno czeka nas niezwykle zacięty mecz. Na tym etapie rozgrywek, żadna z tych drużyn nie może sobie pozwolić na zachowawczą grę. W ciągu ostatnich jedenastu lat te zespoły spotkały się tylko raz. Miało to miejsce w poprzedniej rundzie, Boro wygrało 2:1.

Tottenham Hotspur – Chelsea Londyn

Na White Hart Lane derby Londynu. Tottenham podejmie rozpędzoną Chelsea, która pod okiem Guusa Hiddinka wraca do wielkiej formy. „The Blues” tracą do liderującego Manchesteru cztery punkty, nie mogą sobie zatem, na osiem kolejek przed końcem, pozwolić na jakąkolwiek wpadkę. Chelsea musi wygrać. Wszystko zależy od formy dwóch podstawowych napastników gości. Jeżeli Didier Drogba i Nicolas Anelka zagrają tak, jak potrafią najlepiej to goście przyjezdni powinni przywieźć na Stamford Bridge trzy punkty. W poprzedniej rundzie padł remis 1:1. W sumie oba zespoły spotkały się aż 138 razy. 47 razy wygrał Tottenham, 58 Chelsea, i 33 razy padał wynik remisowy.

West Bromwich Albion – Bolton Wanderers

Gospodarzy meczu na The Hawthorns czeka trudne zadanie. West Brom jest outsiderem ligi i jeżeli marzy jeszcze o wyjściu ze strefy spadkowej musi wygrać. Bolton zajmuje w tabeli pozycję dwunastą, ale „Kłusaki” też potrzebują punktów. Od strefy spadkowej dzieli ich tylko sześć punktów. W tym sezonie doszło już do jednego meczu między tymi drużynami ale na Reebok stadium kibice nie zobaczyli goli.

Newcastle United – Arsenal Londyn

„Kanonierzy” niespodziewanie dzielą czwartą pozycję w tabeli z Aston Villą. Kibice Arsenalu nie wyobrażają sobie, aby ich pupile nie zakończyli sezonu chociażby w pierwszej czwórce. Podopiecznych Arsene’a Wengera czekają jeszcze w tym sezonie bardzo trudne spotkania. Patrząc przez pryzmat tego z kim jeszcze zagrają, Newcastle powinni pokonać. „Sroki”, które walcząc o utrzymanie, również potrzebują punktów. Na swoim stadionie, Newcastle wygrało zaledwie cztery mecze, ich sympatycy mają nadzieję na piąte zwycięstwo właśnie z „The Gunners”. W składzie Arsenalu nie zagrają Fabregas, Eduardo i Silvestre. Gospodarze wybiegną w najsilniejszym ustawieniu.

Wigan Athletic – Hull City 

Na JJB Stadium spotkają się zespoły zajmujące kolejno ósmą i trzynastą pozycję w tabeli. Będzie to mecz inaugurujący niedzielną serię spotkań. Hull na stadionach rywali przegrali do tej pory tylko cztery razy. „Tygrysy” na pewno pokuszą się o zwycięstwo. Tanio skóry na niedźwiedziu nie sprzedadzą również „The Latics”. W poprzedniej rundzie na KC Stadium Hull zostało pokonane przez Wigan, aż 5:0! Podopieczni Phila Browna spróbują odegrać się w niedzielę za ostatnie lanie.

Manchester City – Sunderland

Kibice zgromadzeni na City of Manchester Stadium czekają na zwycięstwo swoich pupili. Nie będzie jednak łatwo podopiecznym Marka Hughesa. W czwartek Manchester City rozegrał ponad 120 minut przeciwko duńskiemu Aalborgowi w ramach rywalizacji pucharu UEFA. „Citizens” w regulaminowym czasie gry przegrali 0:2, ale w rzutach karnych nie dali już szans rywalom. Ten mecz na pewno odbije się na dyspozycji niektórych graczy w niedzielnym meczu. Pytanie tylko, czy grający w kratkę Sunderland zdoła wykorzystać zmęczenie gospodarzy?

Liverpool – Aston Villa

Całą kolejkę zakończy bardzo ciekawie zapowiadający się pojedynek dwóch zespołów z czuba tabeli. Obie drużyny są w zupełnie różnych formach. Liverpool ośmieszył tydzień temu Manchester na Old Trafford, a Aston Villa przegrała u siebie z Tottenhamem 1:2. Jeśli „The Villans” chcą dotrzymać kroku Arsenalowi, to nie powinni na Anfield Road przegrać. Rafa Benitez postara się pójść za ciosem i wygrać kolejne bardzo ważne spotkanie z silnym rywalem. Podopieczni Martina O’Neilla stracili dawny błysk i teraz nadarzy się idealny moment, aby odwrócić złą passę. W sumie doszło do 175. meczów między tymi drużynami. 85 razy wygrali zawodnicy The Reds, a 52 Aston Villi. 38-krotnie był remis.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze