Premier League – najsilniejsza liga i najdroższe bilety


18 października 2014 Premier League – najsilniejsza liga i najdroższe bilety

Kibice w Anglii muszą zmagać się z prawdziwym dylematem. Z jednej strony Premier League jest ligą najsilniejszą na świecie. Z drugiej zaś trzeba się tam najbardziej wykosztować na bilety. Zwłaszcza że angielskie kluby zamiast obniżać ceny, tylko je podwyższają.


Udostępnij na Udostępnij na

Ceny karnetów i jednorazowych biletów są wręcz skandalicznie wysokie, co zbadali specjaliści BBC Sport. Przeciętny bilet na jeden mecz wszystkich klubów od Premier League do League Two (IV liga angielska) wynosi 21,49£. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w zestawieniu pod uwagę zostały wzięte zespoły, których nazw większość ludzi nawet nie kojarzy, stawka ta nie jest niska.

Skupmy się jednak na samej Premier League. Za oglądanie najsilniejszej ligi trzeba słono zapłacić. I to nawet mimo potężnego dofinansowania – kluby dostały aż 5,5 mld funtów za prawa do transmisji w TV. Najbardziej puste (albo pełne) kieszenie mają kibice Arsenalu. Za najdroższy bilet płacą 97£,  co mimo obniżki o 29£ w porównaniu z poprzednim sezonem jest ceną najwyższą spośród topowych klubów PL. Najdroższy karnet na cały sezon kosztuje 2013£, najtańszy zaś 1014£, co jest i tak ceną wyższą niż 17 innych klubów za najdroższe karnety. Najwyższe podwyżki biletów zanotowały Burnley i Queen’s Park Rangers – zwiększyły ceny o odpowiednio 37% i 38%. Prezes QPR twierdzi jednak, że żadnych skarg od fanów w tej sprawie do tej pory nie słyszał.

Najtańsze wejściówki ma… Manchester City. Może to pozornie dziwić, ale nie zapominajmy, iż to klub z potężnymi sponsorami, a przede wszystkim z niesamowicie bogatymi właścicielami, którzy jedzą kolacje o wartości nowego Rolls-Royce’a. Stąd też karnet kosztuje 299£, co jest stawką niższą nawet niż w 15 klubach Championship, 10 w League One, 4 w League Two, a nawet jednego w ligach regionalnych! Średnio zaś na bilet sezonowy w Premiership trzeba wydać 508,55£, co jest ceną wyższą w porównaniu z poprzednim sezonem o prawie 9%!

Najtańsze karnety w najwyższych czterech angielski ligach ma Charlton, cena wynosi 150£. Dla porównania jednak najtańszy miesięczny bilet na Barcelonę kosztuje… 103£. Różnica w cenie? Jest. Różnica w klasach zespołów? Też jest.

Ceny wejściówek w pozostałych najsilniejszych ligach europejskich są znacznie tańsze. Np. francuskie Lille oferuje bilety na jeden mecz nawet za niecałe 6£, podczas gdy najtańszy w Premiership można kupić na Newcastle za mniej więcej 15£. AC Milan za karnety woła tylko 163£ i to mimo dołku sportowego i finansowego, w jakim mediolański klub się znajduje. Z kolei w Bundeslidze topowe drużyny – Bayer Leverkusen, Bayern Monachium, Borussia Dortmund i Schalke – sprzedają najtańsze jednorazowe wejściówki za mniej niż 13£. Carsten Cramer, szef marketingu w BVB, mówi w wywiadzie dla BBC Sport: – Jeśli wymagalibyśmy takich cen [jak w Premiership], stracilibyśmy fanów. Ludzie są jednym z najważniejszych darów dla klubu. Trzeba o nich dbać i ich szanować’.

Jak na wysokie ceny reagują w Anglii? W Londynie kibice Arsenalu, Tottenhamu, Manchesteru United i Manchesteru City przemierzali z transparentami ulice miasta, apelując jednocześnie, o zmniejszenie cen. Sprawa tyczy się jednak również występów reprezentacji. Na TOWARZYSKI mecz z Norwegią na Wembley dorosły musiał płacić od 30£ do 60£. Wyobrażacie sobie płacić prawie 160 zł za mecz tak niskiej wagi? Anglicy też nie chcieli, więc w ramach sprzeciwu kupili tylko 35-40 tysięcy biletów na spotkanie. Warto przy tym wspomnieć, że Wembley mieści 90 tysięcy osób.

Inną ważną sprawą jest również nieobecność na stadionach tych, którzy zdecydowali kupić się bilety sezonowe. Kluby chwalą się, że w ubiegłym sezonie stadiony były zapełnione w 95%, co jest wynikiem najlepszym od sezonu 1949/1950. W rzeczywistości liczby te były przekłamane. Wielokrotnie na spotkania nie przychodzą tysiące ludzi, którzy mają wykupione karnety, a są wliczani do frekwencji z prostego powodu – zapłacili. A póki pieniądze napływają, nikogo nie obchodzi, czy stadion pełny czy nie.

Najlepszym przykładem tego zjawiska jest Arsenal. Średnia rzeczywista frekwencja z poprzedniego sezonu wynosiła o prawie 6 tysięcy mniej, niż klub podawał. Na spotkania nie przychodzi mniej więcej co dziesiąty posiadacz karnetu, co oburza 45 tysięcy ludzi, którzy wciąż czekają na swój sezonowy bilet. Grupy kibicowskie już proponują różne rozwiązania, jak np. bonusy za obecności na meczach. Wydaje się jednak, że najlepsze rozwiązanie wystosował w lutym tego r,oku Bayern Monachium. Ci, którzy nie pojawią się na ponad połowie meczów na Allianz Arenie, stracą karnety. Dzięki temu puste miejsca nie będą blokowane przez tych, którzy zapłacili ale nie chce im się przychodzić.

Problem wysokich cen i nieobecności na meczach w Anglii nie sprawia jak na razie dużych problemów klubom najpotężniejszej ligi na świecie. Może być jednak oznaką poważniejszego kryzysu, który z biegiem czasu może uderzyć w Premier League.

Najnowsze