Zniszczone marzenia przez brak pozwolenia na pracę


Zawodnicy, którym przepisy zamknęły drzwi do Premier League

21 lutego 2019 Zniszczone marzenia przez brak pozwolenia na pracę
Liverpool Echo

Konieczność uzyskania przez graczy spoza Unii Europejskiej pozwolenia na pracę w Wielkiej Brytanii od lat ogranicza możliwości angielskich klubów na rynku transferowym. Przez skomplikowane i bezwzględne przepisy wielu zawodników nie trafiło ostatecznie do Premier League. Marzenia o grze w czołowej lidze Europy prysły, a wraz nimi szansa na sporą karierę. Przedstawiamy graczy, którym brak pozwolenia na pracę zamknął drzwi do angielskiej ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Przepisy związane z przyznawaniem pozwolenia na pracę w Wielkiej Brytanii graczom spoza Unii Europejskiej są dość skomplikowane. W telegraficznym skrócie zawodnik musi spełnić pewne warunki jak określony procent (w zależności od narodowości i rankingu FIFA) występów w reprezentacji. Gdy gracz wymagań nie spełnia, specjalna komisja może zdecydować o przyznaniu pozwolenia. Rozpatrywane są wówczas różne kwestie: suma transferu oraz wysokość pensji, liczba występów w dotychczasowych klubach itd. Każde kryterium jest odpowiednio punktowane. Gdy piłkarz zdobędzie odpowiednią liczbę „oczek”, otrzymuje pozwolenie. Jeśli nie, to komisja i tak może wyrazić zgodę na grę zawodnika w Wielkiej Brytanii.

Oficjalnie wszystkie działania mają na celu utrzymanie wysokiego poziomu futbolu w Premier League i niższych ligach. W rzeczywistości komisja jest wszechmocna. Decyduje, kto spoza obywateli Unii Europejskiej może zawodowo kopać piłkę na Wyspach Brytyjskich, a kto nie. W ten sposób upadło niemało transferów oraz marzeń. Także szanse zawodników na grę na angielskich boiskach.

Argentyńczyk, który przestał być Włochem

Latem 2007 roku Sebastian Leto został zawodnikiem Liverpoolu. Transfer argentyńskiego skrzydłowego dysponującego także włoskim paszportem miał być docelowo inwestycją w przyszłość „The Reds”. Z racji niskiej kwoty transakcji (1,5 miliona funtów) oraz sporego potencjału piłkarza wydawało się, że Liverpool zrobił świetny biznes. Zawodnika chwalił Rafael Benitez, powoli wprowadzając byłego gracza Club Atlético Lanús do pierwszego zespołu. Sebastian Leto zdążył rozegrać w barwach klubu z Anfield Road cztery spotkania o stawkę, w tym jedno w Lidze Mistrzów.

Na więcej nie pozwoliło dochodzenie włoskich władz w sprawie tysięcy wniosków o obywatelstwo. Postępowanie sprawiło, że zawodnik począwszy od grudnia nie mógł już występować w barwach Liverpoolu. Przedstawiciele „The Reds” złożyli więc wniosek o pozwolenie na pracę dla argentyńskiego piłkarza. Wniosek odrzucono.

– Jestem rozczarowany i to było zaskoczenie, ponieważ to zawodnik, który gra w Lidze Mistrzów i był w składzie Argentyny na igrzyska olimpijskie. Menedżerowie (innych zespołów) mówią o tym, jaki jest dobry, więc uważam, że system (przyznawania pozwoleń na pracę) musi się zmienić. Mamy około ośmiu lub dziesięciu zapytań (o Sebastiana Leto) od drużyn z Hiszpanii, Włoch i Grecji. Kiedy osiem lub dziesięć zespołów pyta o zawodnika, który nie gra, oznacza to, że jest dobry. Jednak może tam (w komisji przyznającej pozwolenia) mają inną wizję futbolu – krytykował decyzję Rafael Benitez w rozmowie z „The Guardian”.

Kariera gracza na Anfield Road skończyła się, zanim jeszcze na dobre się zaczęła. Z powodu braku pozwolenia na pracę do końca sezonu nie rozegrał ani minuty w pierwszym zespole „The Reds”. Nie zdążył zadebiutować w Premier League. Liverpool by zwiększyć szanse zawodnika na pozytywne rozpatrzenie kolejnego wniosku, wypożyczył Argentyńczyka do Olympiakosu. W Pireusie rozegrał udany sezon, notując we wszystkich rozgrywkach dziesięć asyst. Jednak w obliczu kolejnych trudności związanych z uzyskaniem pozwolenia „The Reds” zdecydowali się sprzedać Sebasiana Leto do Panathinaikosu Ateny. Talent, który miał rozkwitnąć na Anfield Road, przepadł. Dziś Argentyńczyk jest wolnym piłkarzem i z nostalgią może wspominać czasy, gdy był na wyciągnięcie ręki od wielkiego futbolu. Nie udało się z powodu braku pozwolenia na pracę.

Niespełnione marzenie Wengera

W podobnej sytuacji co Sebastian Leto w styczniu 2010 roku znalazł się Lacina Traore. Rosły snajper CFR Cluj był jednym z głównych celów transferowych Arsenalu. Arsene Wenger w osobie Iworyjczyka widział idealne wzmocnienie formacji ofensywnej „The Gunners”. Klub z Emirates Stadium nie zdecydował się jednak na transfer. Lacina Traore nie znajdował się w kadrze Wybrzeża Kości Słoniowej, co znacznie zmniejszało szanse na otrzymanie pozwolenia na pracę. Przedstawiciele Arsenalu zdecydowali się poczekać do lata. Sytuacja jednak nie uległa zmianie, a zawodnik musiał pożegnać się z marzeniami o grze dla Arsenalu. Do klubu z Premier League trafił dopiero cztery lata później, gdy ówczesnego snajpera AS Monaco na połowę sezonu wypożyczył Everton.

Obecnie rosły Iworyjczyk występuje w katarskim zespole Qatar Sports Club. Może tylko gdybać, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby dziewięć lat wcześniej mógł dołączyć do klubu z Emirates Stadium. Tym bardziej że już podczas gry w CFR Cluj Lacina Traore był nazywany przez ekspertów nowym Emmanuelem Adebayorem.

Czekając na Wellingtona

Idealnym przykładem efektu braku przyznania pozwolenia na pracę jest także Wellington Silva. W styczniu 2011 roku Arsenal ogłosił pozyskanie utalentowanego Brazylijczyka. Osiemnastoletni zawodnik nie mógł jednak liczyć na uzyskanie pozwolenia na pracę. Dlatego podobnie jak Liverpool w przypadku Sebastiana Leto „The Gunners” wypożyczyli gracza w celu zwiększenia szans przy kolejnym postępowaniu. Brazylijczyk przez cztery kolejne lata reprezentował barwy pięciu różnych hiszpańskich klubów. Tak by w końcu otrzymać wymarzony paszport kraju Unii Europejskiej. Z hiszpańskim obywatelstwem w końcu mógł grać w drużynie Arsenalu.

– To dla mnie bardzo ważne. Mogę wrócić do Arsenalu, jeśli (Arsene) Wenger będzie chciał na mnie postawić. Nie zamierzam jednak już teraz martwić się o swoją przyszłość. W tej chwili chcę pomóc Almerii w walce o utrzymanie w Primera Division – mówił w rozmowie z „The Telegraph” pod koniec sezonu 2014/2015 Wellington Silva.

https://www.youtube.com/watch?v=e_Cy3yIm834

Francuski menedżer nie widział jednak Brazylijczyka w składzie. Liczne wypożyczenia bardziej oddaliły gracza od londyńskiego klubu, niż przybliżyły. Mimo że Wellington Silva był zawodnikiem Arsenalu przez ponad pięć lat, nie zadebiutował w Premier League. Jak często w podobnych sytuacjach bywa, talent został rozmieniony na drobne podczas kolejnych wypożyczeń do co sezon innego klubu.

***

Brak pozwolenia na pracę zatrzymał rozwój sporego grona zawodników. Podobnych przypadków jest znacznie więcej. Po analizie każdego z nich nie można odmówić racji Rafaelowi Benitezowi. System trzeba zmienić. Problem w tym, że widoki na przyszłość są tylko gorsze. W obliczu nadchodzącego brexitu komisja przydzielająca zawodnikom pozwolenia na pracę jeszcze bardziej zyska na znaczeniu. Jest źle, a najprawdopodobniej będzie gorzej. Niestety.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze