Rozgrywki Ligi Mistrzów elektryzują kibiców na całym świecie. A kiedy los zetknie ze sobą takie drużyny jak Arsenal i Barcelona, możemy być pewni, że fani futbolu dostaną odpowiednią dla rangi rozgrywek dawkę emocji. Troszkę w cieniu tej rywalizacji jest drugi środowy mecz między Romą a Szachtarem, ale i w Rzymie nie powinno być nudno.
Ale to już było…
Dwumecz Barcelony z Arsenalem z zeszłego sezonu zdecydowanie lepiej będą wspominać kibice hiszpańskiego klubu. Podopieczni Guardioli bez większego problemu pokonali „Kanonierów” w 1/4 finału poprzedniej edycji LM. Fabregas i spółka byli w stanie nawiązać walkę tylko przed własną publicznością, gdzie zremisowali 2:2. Później przyszedł mecz na Camp Nou, który zaczął się dla Arsenalu wręcz wspaniale, w 18. minucie bramkę strzelił Bendtner i sensacja wisiała w powietrzu. Wtedy sprawy w swoje ręce, a raczej nogi, wziął Leo Messi, który zdobył cztery bramki i pozbawił podopiecznych Wengera marzeń o awansie do półfinału LM.
Tak było niespełna rok temu. Teraz wszyscy zgodnym chórem powtarzają, że będzie inaczej. Zarówno z jednego, jak i drugiego obozu słychać głosy powtarzające regułkę o wzajemnym szacunku, jakim darzą się oba kluby. Nie brakuje też opinii, że oba zespoły są lepsze niż w poprzednim sezonie.
Ostatni występ ligowy „Dumy Katalonii” odbiegał od normy, tzn. nie zakończył się zwycięstwem lidera hiszpańskiej ekstraklasy. Co więcej, Messi i spółka aż do 80. minuty nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze dysponowaną defensywę Sportingu Gijon i porażka Barcelony wisiała w powietrzu. Honor Katalończyków zdołał jednak uratować David Villa. Mówiąc szczerze, ten mecz należy potraktować raczej jako jednorazowy wybryk niż dłuższy kryzys „Blaugrany”.
Jak zwykle przed ważnymi spotkaniami niezwykle ostrożnie wypowiada się Adres Iniesta. – Chcemy wygrać mecz na Emirates Stadium, ale by to zrobić, będziemy musieli zatrzymać Cesca Fabregasa i całą drużynę Arsenalu, która będzie chciała się pokazać z jak najlepszej strony. Barcelona nie jest niezwyciężona, nie jesteśmy maszyną. Czeka nas bardzo ciężka przeprawa i nie wyjdziemy na boisko z aroganckim nastawieniem, bo to mogłoby bardzo drogo kosztować. Ludzie mówią o spotkaniach w ubiegłym roku, kiedy na Camp Nou łatwo uporaliśmy się z Arsenalem. Historia się jednak nie powtarza, więc drugi pojedynek na pewno nie będzie taki sam, będzie znacznie trudniejszy. Teraz Arsenal będzie dodatkowo zmotywowany, a to tylko powiększy jego siłę – powiedział Iniesta.
Jeżeli chodzi o zespół „Kanonierów”, to najważniejszą kwestią wydaje się być powrót Samira Nasriego, który jest motorem napędowym tej drużyny. Szkoleniowiec Arsenalu, Arsene Wenger, nie zamierza jednak narażać swojego zawodnika na niebezpieczne ryzyko. – Samir fizycznie jest gotowy do gry. Co nie oznacza, że wystąpi z Barceloną w pełnym wymiarze czasowym. Nie będę podejmował zbędnego ryzyka odnowienia się jego kontuzji. Przed nami wiele trudnych spotkań i Nasri będzie nam potrzebny – powiedział Wenger.
W świetnej dyspozycji znajduje się ostatnimi czasy Robin van Persie, który ostatnią rywalizację tych dwóch drużyn oglądał z ławki rezerwowych, ponieważ wracał dopiero do zdrowia po kontuzji. Teraz strzela bramki jak na zawołanie.
Pojedynek z Barceloną będzie miał szczególne znaczenie dla Fabregasa, który jest wychowankiem hiszpańskiego klubu. Kapitan Arsenalu nie zamierza jednak odpuścić i chce wywalczyć ze swoją obecną drużyną awans do następnej rundy. – Ten mecz to będzie ogromne wyzwanie dla nas. Barcelona jest najlepszym zespołem na świecie i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Musimy przejąć kontrolę nad piłką, nie możemy im pozwolić na narzucenie ich stylu gry. Tak stało się w zeszłym roku i niestety odpadliśmy – powiedział Fabregas.
Jedno jest pewne, nikt w tym dwumeczu nie odpuści, każdy piłkarz wzbije się na wyżyny swoich umiejętności, a trenerzy będą łamali sobie głowy nad ustaleniem taktyki, która da im zwycięstwo. Na takim poziomie o wygranej zadecydują szczegóły. Piotr Dyga, redaktor ligi hiszpańskiej w iGol.pl, uważa, że faworytem do zwycięstwa jest Barcelona. – Mecze Barcelony mają ostatnio to do siebie, że są jednostronnymi widowiskami. Jeśli Katalończykom się chce, a chce im się prawie zawsze, to nie ma na ziemi ekipy, która byłaby w stanie nawiązać z nimi równą walkę. Liga Mistrzów to dobra motywacja. To też dobra okazja, by zakryć rysę na doskonałym monolicie, powstałą w meczu z Gijonem – uważa Piotr Dyga.
Odrobinę bardziej optymistyczną prognozę dla kibiców „Kanonierów” ma Jakub Bielawiec. – Postawę podopiecznych Wengera w Premier League ocenia się jako bardzo dobrą. Pytanie jednak, czy to wystarczy na Barcelonę. Na własnym stadionie – niewykluczone, lecz i tak czeka ich niezwykle ciężka przeprawa, bo Katalończycy to oczywiście faworyci do triumfu w całych rozgrywkach. Liczę na sporo bramek, choć mam nadzieję, że nie dojdzie do takiej niespodzianki (nie do końca dobrze świadczącej o „Kanonierach”), jak w ich niedawnym meczu z Newcastle. Ciekawe, czy Wenger postawi na Nasriego. Chociaż był on kontuzjowany, to jednak znalazł się w składzie meczowym. To może być niewątpliwe wzmocnienie dla gospodarzy, lecz wątpię w jego grę od pierwszej minuty. O wyniku może zadecydować jednak Robin van Persie, który ostatnio jest w znakomitej formie, strzela sporo bramek i z pewnością uświetni szykujący się spektakl – uważa Jakub Bielawiec.
W cieniu Emirates
Drugi środowy pojedynek nie przykuwa tak wielkiej uwagi, jak starcie „Barcy” z Arsenalem. To jednak nie oznacza, że mecz Romy z Szachtarem nie będzie stał na wysokim poziomie. Oba zespoły mają coś do udowodnienia. Roma, że jej ostatnia ligowa forma to tylko przypadek i już niedługo wróci na należne jej miejsce w hierarchii ligowych drużyn. Z kolei drużyna z Ukrainy będzie chciała pokazać, że awans z pierwszego miejsca w grupie to nie przypadek. Co ciekawe, podopieczni Mircei Lucescu w pokonanym polu w rozgrywkach grupowych pozostawili właśnie Arsenal.
Faworytem wydaje się być drużyna z Włoch, ale tylko teoretycznie. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego trener Romy, Claudio Ranieri. – Ktokolwiek uważa, że trafiliśmy na łatwego przeciwnika, powinien to przemyśleć jeszcze raz. Szachtar to bardzo dobra drużyna. Bardzo dobrze znam ich trenera, Mirceę Lucescu, będzie miło znów się z nim spotkać. Jeżeli chodzi o nasze nastawienie, to będziemy walczyć do końca. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego pojedynku zwycięsko – powiedział Ranieri.
Pełen optymizmu przed meczem we Włoszech jest za to szkoleniowiec Szachtara. – Kibice w Rzymie wywierają sporą presję na przeciwnika, ale także na swoim zespole. Z pewnością wiele nauczyliśmy się w poprzednim meczu i jestem przekonany, że teraz nam to pomoże. Zaciera się także różnica pomiędzy wschodnim a zachodnim futbolem. Wielu utalentowanych zawodników przyjeżdża grać na wschodzie. Zdobycie Pucharu UEFA przez Galatasaray, CSKA Moskwa, Zenit czy Szachtar zwiększa nadzieję tych drużyn na sukces w Lidze Mistrzów – powiedział Lucescu.
Sprawa awansu wydaje się więc kwestią otwartą. Bardzo dużo będzie zależało od wyniku pierwszego spotkania, które zostanie rozegrane w Rzymie. Maciej Pietrasik, jeden z dziennikarzy zajmujących się ligą włoską na portalu iGol.pl, wcale nie uważa Romy za pewnego faworyta do awansu. – Ukraińcy po raz pierwszy w historii awansowali do fazy pucharowej Champions League, a w grupie okazali się lepsi m.in. od londyńskiego Arsenalu. Zwycięstwo podopiecznych Mircei Lucescu jest, mimo debiutu w tej fazie rozgrywek, bardzo prawdopodobne. Rzymianie nie grają ostatnio najlepiej. Niespodziewanie zremisowali z Brescią, a przegrali bardzo ważne mecze z Interem i Napoli. Powoli tracą szanse na występ w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów, zajmując obecnie 7. miejsce w tabeli Serie A. W zimowym okienku transferowym nie dokonali żadnych wzmocnień, pozbyli się jedynie piłkarzy niemających miejsca w składzie. Posiadają jednak zawodnika, który może przesądzić o losach tego dwumeczu. Piłkarz ten to Mirko Vucinić. Jeśli tylko Czarnogórzec jest w pełni sił, to może jedną piłką zadziwić całą piłkarską Europę – powiedział Maciej Pietrasik.
Pierwsze spotkania co prawda jeszcze nie przyniosą odpowiedzi na pytanie, kto awansuje do kolejnej rundy, ale na pewno pozwolą nam dokładniej ocenić, który z zespołów ma na to większe szanse. Jedno jest pewne, w Lidze Mistrzów emocji nie zabraknie.
Dobre:D
Swoją drogę czy z taką łatwością Barca ograła
Kanonierów w zeszłym roku?
Bo wydaję mi się że troszkę trzęśli portkami
... :D
Czy ja wiem czy trzęśli w pierwszym meczu po 2:2 w
nastepnym 4:1 dla barcy
Arsenal wygra z pewnoscią barca to dziady
Twój stary nie ma fujary aheauehauehaueuahehaue
ARSENAL LONDON rulezzz!!!
Vamos Barca!
he he
ty jeb*na kur*o ty szmato w du*e znieta dziwka**u
pierd*lony do nick
twoja stara to kopara a twoj stary ja odpala do
nick
Barca wygra,ponieważ gra na Camp Nou.Ale żal Romy
przegrała u siebie 3-2 z Shacktarem.Moim zdaniem
będzie mecz Barca-Shactar.Nick ma też trochę racje
ponieważ Barca jest do ogrania tak jak pokazał to
Hercules w Lidze wygrywając 2-0 więc czekajmy.
Amen