Poszukiwania optymalnych rozwiązań na półśrodkowej obronie reprezentacji Polski spełzły na niczym?


Omawiamy arcyważną kwestię w kontekście baraży o "być albo nie być" na przyszłorocznym mundialu w Katarze

17 listopada 2021 Poszukiwania optymalnych rozwiązań na półśrodkowej obronie reprezentacji Polski spełzły na niczym?
Jacek Pietrasik

Przed objęciem polskiej kadry przez Paulo Sousę wiele mówiło się, że pod ewentualny system z trzema stoperami i wahadłowymi nasza reprezentacja nie posiada odpowiednich wykonawców. Wtedy zmartwienia dotyczyły głównie bocznych pomocników, ale z biegem czasu okazało się, że większy problem może leżeć w trzyosobowym bloku defensywnym, a konkretniej - w obsadzie dwójki półlewych i półprawych obrońców.


Udostępnij na Udostępnij na

Przez 2021 rok, w którym Polacy rozegrali piętnaście spotkań, 51-letni szkoleniowiec zestawił aż jedenaście różnych bloków obronnych. W tym czasie mieliśmy trzech innych liderów defensywy, pięciu półlewych obrońców i aż sześć opcji na obronę półprawą.

  • Środkowy obrońca: Glik (10), Helik (4), Bednarek (1)
  • Lewośrodkowy obrońca: Bednarek (8), Kędziora (4), Piątkowski (1), Rybus (1), Dawidowicz (1)
  • Prawośrodkowy obrońca: Bereszyński (8), Dawidowicz (3), Kędziora (1), Helik (1), Piątkowski (1), Gumny (1),

Naprawdę ciężko odnaleźć spójność wyborów w tym miejscu boiska naszej reprezentacji. Na samym początku byliśmy przekonywani do słuszności tzw. hybrydowego ustawienia, w którym jeden z trójki defensorów podczas przechodzenia z rozgrywania do bronienia wraz z przeciwległym wahadłowym miał w pełni poświęcić się zabezpieczaniu naszych boków.

Po mistrzostwach Europy powoli przeszliśmy do ustawienia z klasycznymi, rosłymi i silnymi trzema środkowymi obrońcami, ale jak się okazało, mamy ich póki co za małą liczbę, aby w takiej taktyce w razie potrzeby zachować jakościową rotację. Helik i Piątkowski to piłkarze, którzy dopiero zaczęli nabierać wprawy w reprezentacyjnych bojach, a reszta jeszcze nie cechuje się na tyle dobrą zwrotnością i dynamiką, abyśmy mogli im ufać w stu procentach.

Zaś w jeszcze innych spotkaniach występowaliśmy tylko jednym rasowym stoperem, który za partnerów miał dwójkę bocznych obrońców. Rozumiemy – miało to na celu lepsze operowanie futbolówką i bogatszą kreację w meczach z absolutnymi outsiderami, ale z drugiej strony – w tym dość wymagającym systemie – trudno przyswoić docelową rolę i funkcję w zespole oraz wypracować pewne automatyzmy graczom, którzy nie są oswajani z jednym, konkretnym planem.

Reprezentacja Polski i jej próba nerwów

Często słyszy się, że nasi piłkarze nie potrafią wywiązywać się z roli faworyta i przy okazji meczów z rywalami niższego kalibru nie umieją toczyć gry pod swoje dyktando w ataku pozycyjnym. Zupełnie inaczej jest z przeciwnikami wyższej klasy, kiedy jesteśmy zmuszeni oddawać im piłkę i przede wszystkim się bronić.

Dobitnie pokazało to październikowe starcie z Anglikami, w którym wyszliśmy trzema środkowymi z natury stoperami. Inicjatywę może także przejąć przeciwnik, z którym spotkamy w barażach przyszłej wiosny. Stąd może stanowić to mocny argument dlaczego na teraz najrozsądniejszym wyborem wydaje się zachować tercet Bednarek-Glik-Dawidowicz i liczyć na swój moment w kontrze.

Jest też drugi front. Proofensywny, który podpowiada, aby nie próbować odratować kiepskiego stanu naszej defensywy, a po prostu strzelić o jedną bramkę więcej od rywala. Do którego ostatecznie postanowimy się wliczyć? Zestawiane jedenastki bieżącej jesieni nie dały nam wystarczająco wielu wyraźnych wskazówek, aby już teraz to osądzić, ale dały też kilka różnych dla każdego rozmyśleń.

Szukanie ofensywniejszych alternatyw

Nowoczesny półśrodkowy obrońca to taki, który nie tylko dobrze blokuje dostęp do własnej bramki, ale też jest pożyteczny przy konstruowaniu, umiejętnie wyprowadza piłkę i aktywnie bierze udział w akcjach ofensywnych. Właśnie takich przez bieżący rok próbował wykreować Paulo Sousa. Źródłem poszukiwań odpowiednich kandydatów byli nominalni boczni obrońcy, którzy kłopotów z wymiernością pozycji mieć nie powinni.

Najmocniej postawiono na Bartosza Bereszyńskiego. Nasz selekcjoner konsekwentnie stara się „przebranżowić” Poznanianina, ale postępów ku temu nie widać wielu. Czy to podczas starć eliminacyjnych, czy na Euro 2020, defensor Sampdorii nie zbierał pochlebnych opinii. Poza średnim ustawianiem i zdarzającymi się przegranymi pojedynkami, 29-latek nie porusza się z lekkością, która charakteryzuje grających tam zawodników. Najzwyczajniej bywa przez to zwykle dość przewidywalny.

Trochę innego typu opcją jest Robert Gumny. Ten dostał tylko jedną okazję do sprawdzenia się, kiedy to podejmowaliśmy San Marino. Co warte podkreślenia, obrońca Ausburga już wcześniej w klubie rozpoczął swoją przygodę na tej pozycji i wydawało się, że to może być czarny koń rywalizacji w naszej kadrze o te miejsce, ale wtem powrócił do prawej linii. Mimo to, coś nam podpowiada, że to nie jest jeszcze zamknięty temat w kontekście przyszłości, a wychowanek Lecha w przypadku dalszych powołań będzie rywalizował między tymi środkowymi defensorami.

Reprezentacja
Jacek Pietrasik

Zagadkowy wciąż pozostaje status Tomasza Kędziory. O tym, czy gracz Dynama Kijów powinien grać na lewej, półlewej, półprawej czy prawej flance, czy może w ogóle nie powinien być wystawiany, nie debatuje się w takich rozmiarach o nikim innym. Pewnym jest, że 27-latek zdecydowanie bardziej rozszerza komfort wyboru, aniżeli sprawia zagwozdkę przy kompletowaniu czy defensywnego trio czy potencjalnie wahadeł.

Przetestowanym przy pierwszym listopadowym spotkaniu na półśrodkowej obronie został również Maciej Rybus. Nasz doświadczony reprezentant bardzo dobrze współpracował na lewej stronie z Przemysławem Frankowskim i z pewnością ten duet jest wart rozważenia przy ustalaniu wyjściowego składu na marcowe pojedynki. Czy jednak tak dobrze będzie uzupełniała się przy zespołach ze światowej czołówki, które nie zostawią im tyle miejsca? Wypadałoby poczynić do tego pewne szlify.

Paulo Sousa nie przestanie zaskakiwać?

W przypadku wielu zawodników, niekoniecznie wcześniej istotnych w całej układance lub nawet całkiem niezauważonych (i nie tyczy się to tylko w defensywie), za żadne skarby nie wymyślilibyśmy takiego przeznaczenia, jakie w nich odkrywano tego roku. Zadajemy sobie zatem pytanie: kogo jeszcze może spróbować przekwalifikować Portugalczyk, aby wprowadzić ewentualne elementy zaskoczenia na decydujące mecze o awans na mistrzostwa świata?

Jeśli szansę na półlewej obronie w piątkowym meczu z Andorą dostał Maciej Rybusto być może Sousa wypróbuje na tej pozycji także zbliżonych do niego profilem Tymoteusza Puchacza czy Arkadiusza Recę, kiedy ten powróci po kontuzji? I o ile ten pierwszy poniedziałkowym występem na PGE Narodowym nieco obniżył swoje notowania, to część kibiców naszej drużyny dostrzega dobre warunki i możliwości do gry zawodnika Atalanty wypożyczonego do Spezii właśnie na tej pozycji.

A może duża rywalizacja w środku pola zostanie przesłanką do przekwalifikowania któregoś z naszych pomocników z centralnej części boiska na półśrodkową obronę? W ostatnim okresie dyskutowało się nad cofnięciem Grzegorza Krychowiaka, gdyż 31-latek na „szóstce” nie daje naszej drużynie już tyle, ile w przeszłości. Czy ograniczenie się piłkarza Krasnodaru do wyłącznie jednej strefy dałoby mu szansę przywrócić dawny blask, a naszej kadrze przynieść więcej rozwiązań? Jesteśmy w stanie zrozumieć ogólną aprobatę wobec wystawiania doświadczonego reprezentanta, lecz dużo przemawia też za tym eksperymentem!

Ciekawą kandydaturą może być Jakub Moder, który radził sobie praktycznie wszędzie, gdzie dotąd się pojawiał. Kilkukrotne występy na lewym wahadle w Premier League tylko utwierdzają w przekonaniu, że byłby on dobrym wyborem do roli zawodnika asekurującego, ale też długodystansowego, którego byłoby stać na odważne wejścia z piłką lewą lub prawą flanką w pole karne i który niekoniecznie oddawałby futbolówkę najbliższemu bądź wykopywał ją byle do przodu. Wbrew obawom nie musiałoby to oznaczać ograniczenia wpływu gracza Brighton na naszą grę, a mogłoby mu pomóc jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.

Piotr Matusewicz / PressFocus

Najmniej realną spekulacją pozostanie w tej dyskusji Matty Cash, który wręcz spadł nam z nieba, aby wybawić nasze prawe wahadło. Jednak jeśli się dłużej zastanowić, co gdy przy dobrych wiatrach, kiedy Jóźwiak wyjdzie na prostą kariery, a Frankowski powróci na swoją pierwotną stronę i na niej zabłyśnie, będziemy mieli trzech kandydatów na daną pozycję, przy czym każdy z nich będzie się zaliczał do grona naszych najlepszych piłkarzy? Ano wtedy nasz świeżo upieczony reprezentant aby pozwolić się wykazać reszcie, ale też wzmocnić siłę rażenia zamiast prawego skrzydła może zostać wypróbowany nieco głębiej – przynajmniej z tymi słabszymi rywalami. Tak, jak dotychczas próbowano naszych wszystkich prawych obrońców.

***

Piłka nożna zmienia się błyskawicznie w krótkim czasie. Nikt z nas nie przewidzi dokładnych losów i kierunku w jakim pójdzie nasza defensywa. Wiemy jedno – na naszej półlewej i półprawej obronie potrzeba w końcu stabilizacji. A wiążące decyzje i ciężka praca to priorytetowe elementy, gdyż na widoku mamy swoje „być albo nie być” na grudniowym mundialu i ewentualnych wpadek już się niestety nie odwróci.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze